wtorek, 29 grudnia 2015

431. (Nie)właściwy obraz

Gdzie uleciał płatek najdelikatniejszego z kwiatów?
Do rozdartej rośliny wdarła się trucizna.

Niewinność zginęła pod naporem gwałtowności.
Powoli i cierpliwie - nikt już nie poczeka,
nie zazna spokoju wrażliwa, niedoświadczona.

Przekrzywiony obraz -
czy ma szansę powrócić do porządku?
Czy znajdzie się ktoś,
choćby długo czekał,
choćby z pozoru beznadziejnie;
czy ożywi jak dotąd umarłe?
Czy uleczy skrzywdzone?

Potłuczone lustro dzieli mnie na milion kawałków,
z których ułożyć mogę kolejny milion
niewłaściwych obrazów,
błędnych prawd,
fałszywych wizerunków.

niedziela, 27 grudnia 2015

430. Dzieci przeznaczenia

Każdy szlak kończy się podjęciem decyzji.
Wraz z nią kolejny etap
wędrówki od początku do końca.

Jeden wybór.
Nieodwracalnie kształtujemy przyszły los.
Nierzadko pod wpływem przypadku.
Sekunda zbyt krótka, by wybrać właściwie.

Władza największa w każdych rękach.
Jeden ruch, by wyrwać z obiegu
plan długoletni,
plan decydujący.

Żadna odpowiedź nie jest błędna.
Jedno jest wyjście -
czeka, byś je wybrał.

Dzieci przeznaczenia.
Czy decydują o już zamierzonym?

czwartek, 24 grudnia 2015

429. Wyrwani z obiegu

Dopiero teraz dostrzegam, jak osuwasz się w ciemność.
Gdzie uśmiech sprzed kilku dni?
Brak sił wzbudza negatywne,
słabość wysilona, by skryć się jak najskuteczniej.

Kontrast obraca nas w przeciwne strony.
Wychodzę z mroku, okazując się światłością.
Iskra nadziei - zdaje się, że zmieniła obieg,
bezlitośnie wprawiając w zakłopotanie.

Odchodzisz pod wpływem bezdusznego wysiłku.
Na stałe?
Byle nie pozbawił cię osobowości
wrażliwego opiekuna,
promieniującego w mroku.

Dopiero teraz dostrzegam -
należy pilnować właściwego obiegu.

środa, 23 grudnia 2015

428. Fabryka cudów

Świt zapowiada kolejny dzień
wplątanych w wir szaleńczej czynności
bez znaczenia dla ogółu.

Wyłączeni z myślenia,
odliczamy kawałek po kawałku.
W rytm przypadkowych dźwięków,
w rytm żywych rozmów zwiększamy tempo,
prowadząc się do obłędu.

Bez wpływu na rzeczywistość zza ścian.
W przekonaniu, że fabryka cudów uszlachetnia,
zbliżamy się do końca.
Wena ulatuje z każdym kolejnym ruchem
żelaznej ręki,
sztucznej inteligencji.

Papierowe dzieła po sekundzie trafią w zapomnienie.

wtorek, 22 grudnia 2015

427. 40 i 4

Szlachetnie nazwany.
Bohater dramatu przeniesiony do codzienności,
w której trzymamy się na odległość.
Niezamierzenie?
Ścieżki nieco odmienne.

Od niechęci po podziw.
Uległość, jakiś lęk odsuwa w przeciwne,
prowadzi do skrajności.
Milczenie przerwane zaledwie przypadkiem,
niemądry gest przywołuje najwięcej uwagi.

Uznanie ujęte w języku wybitnego -
mały gest niemałej postaci.

426. Furor poeticus

Dla ciebie to tylko słowo.
Dla mnie ciąg nieskończonych rozważań
podsumowanych utworem
nieoczywistej treści.

Pod wpływem melodii napływają myśli,
zastanawiając się, jak zręcznie skryć się za przenośnią.
Zasłyszane wykorzystują na potrzeby własne -
fikcyjne dla rzeczywistych.

Dosadniej wyrazić delikatne,
za zasłoną wstydu nieco trudne,
czego nierzadko sam nie rozumie
rozchwiany bajkopisarz,
komentator codzienności.

Kiedyś wypłynął zbyt daleko w poszukiwaniu inspiracji.
Niechętnie odwraca wzrok w stronę lądu,
gdzie tajemnica nie ma racji bytu.

Szał wzburzył fale.
W słowach toną wrażliwcy.

425. (!ulicy) Rozgrywki

Dwie twarze,
dwa cele,
dwie koncepcje.

Plan świata w zasięgu rąk nieczystych,
słów niemądrych.
Dwie siły pod sztandarem chaosu:
                                                                               siła mowy,
                                                                               siła pięści.
Złamana ręka pisze powieść,
niemowa wygłasza przemówienie.
Na planie znikomej wielkości istota
woła zbyt cicho.

                                  Jest tylko pionkiem w grze planszowej.

424. (!ulicy) Bez kontaktu

Nie widzisz, a ja spoglądam.
Chcę usłyszeć - nie odpowiadasz.
Każesz użyć słów niecodziennych, niepoprawnych.

Huk wywołuje tylko mrugnięcie okiem.
O, spoglądasz.
Widzę w tym spojrzeniu, że
                                                  dla ciebie nigdy mnie nie było.

423. (!ulicy) Wciąż

Powinni, ale nie robią.
                 Niby muszą, ale WCIĄŻ omijają.
Nie dbają o własne podwórko.

                   Ich wartość to
pozostać NIECZYNNYM.

422. Żyjąca we mnie

Ożywiam wymarzony zapach,
by otulił pokój nową świeżością.
Chłód wdziera się przez zaciśnięte okna,
zaganiając mnie w ciepły kąt.

Tam wspominam dokonane.
Imię wpisane w kolejną księgę
istniejących najwyraźniej.
Napłynęła słowa,
wołające, że czas biec w ich rytmie.
Ręce podpierają mi stopy, bym mogła wyskoczyć,
szarpnąć księżyc, obejrzeć świat na jednej z chmur.

Tam wezmę nowy oddech,
by usta wygłosiły nowe treści.
Przerywam choć na chwilę milczenie,
dziękując.
Ogrom entuzjazmu skryty za zakłopotanym uśmiechem.

Ożywiam żyjącą we mnie -
wydostaje się z okrycia
stawiając na drobny gest

drobnym słówkiem ujęty.
O mocy nieprzeciętnej,
wymarzonym zapachu.

sobota, 19 grudnia 2015

421. Pięć słabości

Lampka
zapala się przy pięciu słabościach.
Ciemność jest tylko brakiem światła.
Nieusprawiedliwia brak prądu,
brak świecy,
skrócony dzień,
zachmurzone niebo.

W środku nocy budzę się, by przypomnieć sobie południe.
Poranek zmusza, by na powrót nie zasnąć.
W samotności odnajduję Przyjaciela -
kojąco milczy.

Wędrówka aż do zapadnięcia zmroku.
Życie nawet po ciemku.
Lampka zapala się przy każdej z pięciu słabości.
Światło o północy boli szczególnie ślepca.

Brak szansy na wyjście z nawyku
zaburzyłby naturalny cykl dnia i nocy.

piątek, 18 grudnia 2015

420. Zniszczenie muru

Dręczy potrzeba bliskości.
Mur?
Zwalony jednym dotknięciem ust.
Oddech bezsłowny przenika do wnętrza
spragnionej powietrza.

Przestrzeń może zmniejszyć się do minimum.
Zniszczenie otoczy okręgiem związaną relację.
Dusze bez materii, nie potrzebują przestrzeni,
by rozwinąć się poza granice dopuszczalnego.

Normalność nabiera cech niecodziennych.
Najlżejsze bywa ulotne,
lecz pod ciężarem sumienia nie ulecę,
nie ucieknę od odsłonięcia prawdy
o człowieku - najzwyklejszym.

Nie zaistnieje więcej mur.
Co przeniknie, nie wraca już na zewnątrz.

419. Nienaganna

We włosach wyczuwalny delikatny zapach.
Nienaganna.
Kim jest, że nie nadano jej imienia?

Kilka tarcz broni przed kompleksem,
odczuwanym niedobitnie,
bo urok jest pojęciem względnym.
Nie usłyszała, lecz wie,
kto nadstawił ucha na jedną z jej treści,
chcących poruszyć choć jednego z nich.

Zza zasłony może wyjść, nieco roztrzęsiona,
lecz na moment, by nie odtrącić nieidealnym.
Uzwijana w tajemnicę.
Rzucany czar nie działa na nikogo.

Nienaganna.
Możesz być jedynym, który wpadnie w jej sidła.

418. Wieczny poeta

Wieczny poeta
zamknął się za bramą własnych słów.
Czasem wychyla się, widzi świat zza okna.
Wychodzi o zmroku,
po zmroku objawia się w pełni.

Kłębią się kolejne fragmenty.
Ogromna siła napiera w szybę,
nie mogąc przebić się przez oszklone ciało.
Dosłowność odbiera urok tajemnicy,
odbiera przyjemność rozumienia inaczej.

Wewnętrzy głos nawet na co dzień mówi językiem wierszy,
oddzielając od wpisania w definicję.
Stroni od szybkich reakcji,
będących dowodem na nieposkromiony pośpiech.

Nie przestanę,
nie wyleczę się.
Lekarstwo prowadzi do pogłębienia choroby.

czwartek, 17 grudnia 2015

417. Pogoń

Przybyłam za późno,
mgła zdążyła już opadnąć.
Zmieszana z twoim oddechem, skryta w zakamarkach lasu,
podąża wzdłuż wydeptanej ścieżki.

Pogoń za niedostępnym.
Nie umiem utrzymać się na szlaku,
by nie odbijać, zwodzona lepszym celem,
świeższym powietrzem,
kosztem większego wysiłku.

Nie zdążę, nim pożegna mnie słońce.
Dni coraz krótsze, a sen lubi wydłużać niebyt.
To nie ta mgła - nie daje wyrównać oddechu,
zebrać sił, zdobyć się na śmiałość.

Gdzie ta droga,
która wielu doprowadziła prosto ku lepszemu?
Ślepa w światłości,
nie dostrzegam różnic otoczenia.
Jak w klatce, świadoma ograniczenia,
zdeptałam wiarę w znikome noce.

A te nadchodzą już wiosną,
wyrastają spod zmrożonych stóp.
Dają ciepło, wdychają mgliste złudzenie.

Oddają cząstkę, w której się ukryłeś.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

416. W innej rzeczywistości

Nie bez powodu sami,
w końcu oddzieleni od reszty.
Przez oczy wczytuję się w księgę,
świeże słowo wywołuje zawrót głowy.

Nie wydobywam jeszcze odgłosów
świadczących o mojej odpowiedzi,
o utracie rozsądku.
Lekki powiew przy uchu
wędruje dalej, dając odczuć się coraz mocniej.

Ślady przeszłości,
skrywane niedoskonałości,
błędy, których żałujesz.
Wymalowane - teraz widzę najdokładniej,
czego nie dowie się nikt poza mną.

Drżenie będące jedynie napięciem,
strachem przed najprzyjemniejszym.
Oddech spowalnia - umieram jakby na jakiś czas.
Bez kontaktu; nie zadawaj trudnych pytań,
gdy na moment oddzielam się od cierpienia.

Czujesz to samo?
Staram się, by nie odebrać temu uroku,
by było źródłem wspomnień
nie wychodzących poza pokój.

Wyobraźnia sięga swych najdalszych granic.
Jesteś punktem wpisanym w obie rzeczywistości.

niedziela, 13 grudnia 2015

415. Biały Wilk

Poezja, choć banalna,
przyjacielem wojownika.
Pod osłoną kamienną kryje się człowiek;
nieme wołanie o uwagę.

Skryty za obojętnością,
pogodzony z istotą świata nieidealną.
Zmuszony do wyborów,
tak lub nie przywiązuje do jednej ze stron.

Zimna twarz pragnie pozostać bez odpowiedzi.
Sumienie każe odsunąć się od wydarzeń,
a te gnają za nim, opleciony staje się główną postacią
w grze, wbrew pozorom, niemagicznej.

Biały Wilk o nieczystym sumieniu,
a honor złudną nadzieją beznadziejnych.
Pod dobrą sławą skryta tożsamość tchórza.
Księżniczka nie zasłużyła na tron.

Trzymam miecz, nie próbując bronić się przed najeźdźcą.

wtorek, 8 grudnia 2015

414. Przypominajka

Samotność burzy poczucie obecności.
Słowa sprawiają, że nie odchodzę w zacisze nieistnienia.
Śmiech budzi z letargu,
jakby wiedziała, kiedy przywrócić mnie do zdrowia.

Wystarcza, by nasycić codzienność niebanalnością,
wprowadzić mnie w zakątki swego życia.
Strażnik umysłu, ustawia mnie do pionu,
bym nie odpłynęła zbyt daleko.

Dusza, która nie pozwala mi zasnąć,
zapomnieć, że niezwykłe dokonuje się na naszych oczach.
Żeby brnąć, bez powagi podążać,
nigdy nie dorastać - przypominasz.

Pewne odbicie samej siebie.
Odwraca mój wzrok w stronę porzuconych pragnień.

413. Nieuchwytne

Zamykam w klatce z dużym dopływem powietrza,
by nie zadusić, lecz trzymać przy sobie,
starannie, by nie uszkodzić.
Próbuję uzupełnić układankę.

Przez przypadek znajduję części.
Nie umiem oddać, gdy przychodzi czas rozliczenia.
Potrzeba przywiązania prowadzi do obłędu.
Naturalne, czy szalone?

Niechęć do wejścia w schemat początku i końca.
Pragnienie wieczności
bez obaw o zmienność, przepływ nasyconej fali.
Wywołuję burzę, by schronić w zamknięciu.
Nie dopuszczam słońca, by nie zaburzyć układanki.

Nieuchwytne każe mi pogodzić się z biegiem.
Czekam, by ktoś zwolnił.

412. Nowa twarz

Nowa twarz.
Nieznajoma, niegotowa jeszcze na wyzwanie,
jakim jest życie pełnią życia.

Podjął się kroku,
wierząc, że nie jest niewolnikiem czasu.
Ambicja otwiera bramy wolności.
Niezliczona ilość szans, by naprawić pomyłkę.

Mieszanka uczuć
każe mi cieszyć się z powodzenia,
lecz na odległość, by nie zrobić o krok za dużo.

Odwaga nie może zasłużyć na zniesławienie.

411. Dotyk przyjaźni

Gdzieś we mnie - niezwyczajne,
niepowszechne - nie próbuj go opisywać,
bo nieliczni tylko pojmą właściwie.

Nie będę tłumaczyć,
by nie zgasić czaru, który sprawia, że przebaczam.
Skrywana pod osłoną codziennych relacji
iskra, porusza nieznaną jak dotąd sferę
dopuszczalnego odczuwania.

Kto ograniczył słowa do jednego znaczenia?
Będę nazywać nas w ten sposób,
choć nie jestem w stanie trafnie przekazać,
byś spróbować mogła odwzajemnić.

Dotyk przyjaźni.
Sekunda, przedłużana do granic możliwości.
Czy działam podobnie?
Kim jestem w tej małej rzeczywistości,
której tak dociekam?

Promienność.
Gdybyś chciała skryć ją pod poduszkę,
wiedz, że na co dzień wywleka mnie z pościeli,
sprawiając, że jestem na nią gotowa.
Gotowa na tok drobnych przyjemności,
powszechnych wyjątkowości.

Dotyk przyjaźni.
Prąd przepływa do najczulszych zakątków świadomości.

niedziela, 6 grudnia 2015

410. W prologu

Obejrzyj się.
Widzisz, jak słońce wykonuje kolejny ruch.
To nie my stoimy w miejscu,
nie odzyskamy żadnej sekundy.

Mamy ich na tyle, by ułożyć z nich historię
o poległym - w każdej sięgał po zwycięstwo.
Milczenie reguluje oddech,
słuch poprawia koncentracja.
Rozum otwarty na wiedzę,
powieść czeka na ujęcie ją w słowa.

Utknęliśmy w prologu, chcąc być początkiem bez zakończenia.
Przykuci między czasem, próbujemy przejąć kontrolę,
uchwycić ulotne, pozbyć się ciężaru tęsknoty
za idealnym - okazał się ślepym zaułkiem.

Wyjść poza początek,
podjąć się sprzeczności,
wydostać z paszczy rozsądku.
Poszukać straconej tożsamości
w szufladzie, na innej płaszczyźnie.
Wykroczyć poza świadomość,
wziąć pierwszy oddech.

Opuszczam gniazdo.
Piszę rozdział pierwszy.

piątek, 27 listopada 2015

409. Najpiękniejszy wyraz twarzy

Gdzie podział się
ten wyraz twarzy - pożądany, lecz odrzucany?
Słońce od tamtego czasu nie wyszło zza chmur,
noc otacza aura niedosłownej ciemności.

Gdzie podejście sprzed lat
kiedy zarażałam nadzieją,
że nie może być gorzej
niż w najwyraźniejszej kreacji lęku?
Skradziono mi siły walczące,
bez nich okruchy zamiecione pod podłogę
w najgłębszym zakątku niechęci.

Chcę, byś podzielił się ze mną
pożądanym, lecz odrzucanym.
Może jestem w stanie wytworzyć to w sobie,
co poprowadzi do zbieżności naszych sensów?
Lub cząstę zaledwie,
którą popchniesz ku działaniu?

Najmilszy wyraz sympatii -
pożądany, lecz odrzucany,
nienarodzony, trudny do wychowania,
tak łatwy do oswojenia.

408. Przywrócona

Ocean dusz.
Jedna narodziła się bez kończyn.
Czy dotrwa jeszcze chwilę?
Czy utonie pierwsza?

Mimo znikomych szans, opłynęła niemalże cały świat.
Ścigana przez pożądliwych jej zniszczenia
opada z sił, woda zalewa jej płuca,
zbyt wąska granica życia.

Kto dostarcza jej tlen
by mogła mieszkać na dnie oceanu?
Dawno zapomniana -
przecież dążyła do odejścia w niepamięć.
Niematerialna - nieograniczona tu i teraz.
Zapomnieli już, że wydali na nią wyrok.

Nieskończoność plus jeden dzień.
Przez powierzchnię przedziera się dłoń,
wydobywa ją na powierzchnię,
sprawdza oddech, czy dotarł na czas.
Nadzieja siłą wskrzeszenia.
Uścisk pozwala przywrócić bicie serca,
ciepło na powrót wprawia w ruch.

Dusza - tym razem kompletna.
Przywrócona na ląd, podąży za wyzwolicielem.

wtorek, 24 listopada 2015

407. Odzyskaj duszę

Wymyśliłam sobie obraz.
Kim jest postać z tamtej strony lustra?
Wygląda, jak zjawa,
młoda twarz pełna zmarszczek,
jakby na prostej drodze ku końcowi.
Młoda twarz.
Ktoś pozbawił ją marzeń.

A może sama zaprzedała duszę?
Wyzbywając się wartości, utknęła między dwoma realiami.
Zbyt ciężka, by unieść się,
zbyt lekka, by wiernie trzymać się powierzchni.

Czy ktoś sprowadzi ją do świata prób i błędów?
Okrzyknęła się panią własnego życia - a nie nadszedł jeszcze jej czas.
Odrzuciła zadanie, plan chyli się na granicy sensu.

Komu oddała właściwą część siebie?
Ile zyskała, by zrezygnować z szansy
na najlepsze z najlepszych?
Kto wykupi ją za bezcen
Lub przekona do zerwania układu?

Czy wróci odbicie sprzed lat?
Za lustrem kryje się tajemnica chwilowego upadku.

sobota, 21 listopada 2015

406. Obserwatorzy

Odnaleźć spokój.
Wizja nadzwyczajna okazała się złudzeniem,
nie tyle nierealnym -
niepotrzebnym,

bo gdy pomyślę, że wystarczy tylko,
wystarczy odłamek,
wyniesiony przez wiatr na odludzie,
na wyciągnięcie ręki,
w zasięgu najważniejszych oczekiwań,
serce bije lepszym rytmem.

Odmienny krajobraz - jak wyjęci z obrazu
jesteśmy zaledwie obserwatorami.
Jesteśmy -
czemu każesz czekać tak długo?
Powolny spacer pozwala delektować się szczegółem,
a ten nie zna poczucia czasu,
niezamknięty w schemat,
ukarze mnie za niecierpliwość.

Kiedyś zamkniemy się w obrazie,
nieruchomi, nietykalni,
będziemy przyglądać się otoczeniu.

sobota, 14 listopada 2015

405. Nowy porządek

Krzywda,
prawda,
zemsta, nie z naszej ręki.
Wspomnienie występków,
kara za zdradę.

Czy dotknie nas jarzmo nowego porządku?
Codzienność może wyglądać inaczej, niż dotychczas.
Jeśli zawahają się, może być to ostatni ruch niewidzialnej ręki.
Jeśli alarm nie zagrzmi w ich uszach,
nie zagrzmią krzyki ofiar - ofiar własnych obrońców,
jak rana zadana samemu sobie
lub ucieczka, by niewinnych utopić w zatrutym zbiorniku.

Czy jest jeszcze gdzie się schować?
Czy starczy miejsca pod rodzinnym stołem,
w domowej szafie - dla najbliższych, dla bezdomnych obcych?
Czy upokorzony i tym razem nie uchroni się od doświadczenia?
Czy nie zemsty ręka prowadzi rozgrywki?

Kara za bezmyślność.

piątek, 13 listopada 2015

404. Między płaszczyznami

Wplątana pomiędzy płaszczyzny,
próbuję wywiązać się z każdego obowiązku.
Rozpalone serce dawno nie odczuło powiewu wolności,
bo ciągle gdzieś spieszno,
życie zależy od słów niewiążących.

Czy poprzeczka jest zbyt wysoko,
by bezpiecznie unieść się ponad ziemię?
Każdego z upadków doświadczam boleśnie.
Co pozwoli odlecieć, nie tylko na moment?
Uciec w jedynie słuszną
przestrzeń czerpania w pełni?

Czy jeden cel powinien być wyrocznią?
Wprowadzona w skrajność,
boję się próby rozeznania,
jak dalece zaangażować myśli.

Byleby wplątać się gdzieś pomiędzy płaszczyzny.

środa, 11 listopada 2015

403. Pierwszy

Pamiętasz jeszcze wydarzenia sprzed lat?
Pierwszy, którego poznałam.
Pierwszy - wyciągnął do mnie rękę
w geście obietnicy,
że będziemy tak zawsze,
tak inaczej - niepowtarzalna więź.

Trochę w cieniu; nie doznałam jednak krzywdy,
bo w każdym geście kryła się troska.
Na wyłączność przyznano nam role.
Pod jednym dachem skryte najgłębsze wspomnienia,
wcześniej, niż sama świadomość bycia.

Pierwszy - nauczył mnie odrobiny życia.
Wpisany w każdy mój plan,
jak początek i koniec,
nieodłącznie,
choćby nie został nikt inny,
jak początek i koniec
wpisany w każdy mój plan.

Dzisiaj wciąż wydarzenia sprzed lat,
jakby o sekundę zaledwie do przodu.

wtorek, 10 listopada 2015

402. Pomiędzy

Czy słyszysz jeszcze bicie mojego serca?
Powinno tak nieustannie,
zakochane w życiu,
choć świadome jego końca.

Powinno zawsze,
bez względu na wyrok,
na upływ czasu.
Świadomość nieulotna
prowadzi myśli do sensu,
nierzadko tracąc wątek.
Nietłumacząc,
pozostawia nas na rozdrożu.

Niezdolni do podjęcia decyzji,
ulegamy błahej sugestii,
że doszliśmy do końca.
Szaleństwo odbiera rozsądek.
Pogrzebana nadzieja nie chce ujrzeć wiecznego światła,
uśmiechu Przeznaczenia.
Nie chce przyjąć zaproszenia,
bo zwątpiła w niewyczerpalność szans.
Zwątpiła, że wybaczy jej każdą niedoskonałość.

Pomiędzy upadkiem a drogą szczęścia.
Czy poddano mnie próbie?
Czy jeden błąd przepuścić może wszystko?

Świadomość nigdy nie umiera.

niedziela, 8 listopada 2015

401. Lek na przeszłość

Wyniesione z przeszłości.
Wraca do mnie niegdyś zakopane.

Odpowiedzi szukać należało tam.
Wrażliwe serce doznało wielu obrażeń.
Walka skazana na klęskę.
Z fali ognia wyszłam,
wypalone płuca wstrzymały oddech na długo.

Wciąż nie dotarłam do punktu wyjścia.
Zasypane nasiona wkrótce wykiełkują.
Ziarnka gorczycy.
Trudno wrócić do życia po raz zadanej śmierci,
wyprosić drugą szansę,
wykupić lek,
zapomnieć, wyprzeć się wszystkiego i wszystkich.

Ściga mnie, żyje niepozornie,
zatruwa organizm fałszywym przeświadczeniem,
że moje miejsce jest pod ziemią,
że nie mam prawa,
muszę ustąpić,
przegrać, wyprosić litość u ojców zła.

Granica czasu jeszcze nigdy nie była tak wąska.
Przed oczami obrazy,
sceny z filmu biograficznego
o kimś, kto na wiele nie zasłużył,
na sukces i szacucek,
na miłość, na troskę.
Kogo zmuszono do walki, pozbawiając go broni.
Cudem uszedł z życiem.

Wyprosiłam drugą szansę,
by wyleczyć się z przeszłości.

środa, 4 listopada 2015

400. Drugie oblicze

Kim jest drugie oblicze?
Samotność wprowadza nieznane zewnętrznie.
Kto czeka w środku?
Czy pragnie ukazać się w pełni?
Czy istnieje?

Może być urojeniem, silnie wplątanym w niechcianą egzystencję
lub odwrotnie - prawda skryta najgłębiej.
Sprzeczność kieruje się w stronę obłędu,
jakby musiała wybrać,
już teraz musiała.

Szlachetne serce - kto posądzi mnie o nieznajomość pojęć?
Ratuję człowieka.
Czy w głębi pragnę jego klęski?
Oddaję życie,
czy też walczę o nieśmiertelność?

Kim jest drugie oblicze?
Czemu woła niewysłuchane?
Pragnie zniszczyć rzeczywistość
lub wykreślić siebie z księgi życia.
Nie ma odwagi, siły przebicia.
Czy istnieje?
Czy muszę wybierać?

Ciemność jest azylem dla zbłąkanych.

poniedziałek, 2 listopada 2015

399. Cień

Stałam się ciemnością.
Twój cień porusza się szybciej,
Wbrew tobie ucieka
Lub zawraca.
Kłamstwo przenika tę relację.
Goni nas czas wyznaczany przez słońce.
Czas...
Dawno zamknięte w obrębie mojej władzy.

Dawno uleciałam w głąb tajemnicy.
Niezauważalnie wmieszałam się w powietrze.
Nie pamięta nikt, nie wymówi imienia.
Nie istniało nigdy.
Nie przypomnisz sobie, jak wyglądam.

We wspomnieniach jedynie ciemny punkt,
Niedostrzegalny, zaledwie wycinek
Na kształt twojego cienia - a jednak, słońce demaskuje moją obecność.
Wciąż przy tobie,
Zniewolona twoim krokiem.
Podążam za tobą wszędzie.

Wbrew sobie?
Wyznaczono mi zadanie.
Istnienie warunkuje światło dnia.
Światło.
Tworzy ciemność - nie mogę uciec w niemoc.

Muszę być.
Powoli, coraz wolniej, podnoszę się do poziomu zero.
Nie mogę spocząć,
Nie mogę zwolnić, uwolnić się z pośpiechu.

Nie mogę stać się ciemnością.
Cień przeobraził się w człowieka.

niedziela, 1 listopada 2015

398. Za szybą

Chowasz się za szybą.
Krople deszczu spływają tylko powierzchownie.
Trudno przekroczyć granicę światów.

To łza.
Goni cię smutek stęsknionej nieznajomej.
To tylko warstwa kurzu, co przesłania widok przyszłości.
Zaniedbany obowiązek.
Zignorowana relacja.

Bo nie uwierzę, póki nie dotknę, nie poznam namacalnie.
Słyszę zalążki słów, nieznając ich nadawcy.
Kiedy doczekam się, by mieć w zasięgu ręki?
Jeden uśmiech.
Słowo pokrzepienia.

Schowany za szybą, ukazujesz zaledwie swój zarys.

piątek, 30 października 2015

397. Więzi

Szlachetne serce daleko podąży za ideą.
Zwycięstwo przez zadanie śmiertelnego ciosu,
Zdrada przyjaźni dla wyjawienia prawdy.
Gdzie jest dopuszczalna granica?

Niezależny podąża za głosem sumienia.
Szuka rozwiązania w nawiązywaniu więzi.
Czy wystarczy, by wybaczyć zbyt dalekie posunięcia?
Czy zrobił krok w stronę pokoju?

Ogień ogrzewa zmrożone serca.
Ogień pochłania - bezduszna siła nie zna moralności.
Co jest celem twego dążenia?
Jestem wodą.
Choćbyś liczyć miał się tylko ze mną,
Gaszę pragnienie.
Chłodzę ogrzane serca.

Jestem więzią.
Czy to mnie tak usilnie szukasz?
Zza twoich pleców decyduję o losach świata.
Bez twarzy, bez istnienia.
Abstrakcja, myśl dręcząca umysły
Lecz niewidoczna; z twoich ust wszystkie moje słowa.

Jestem twoją moralnością,
Każdą decyzją, celem i rozwiązaniem.
Więc czy noszę winę na swych rękach?
Czy postąpiłabym podobnie?

Jestem twoją ciemną stroną,
Pobudzam w tobie światłość.
Bo dla więzi działasz w interesie uciśnionych.
Szept ci podpowiedział.
Mój szept znaczyć musi wszystko.

Kiedyś popełniłam błąd.
Przez więź stałeś się moim sumieniem.

niedziela, 25 października 2015

396. Pod falą milczenie

Świat krzyczy.
Ja postanowiłam milczeć.
Susza pod falą nienawiści.
Pragnienie spokoju.

Bo wiara tonie pod zalewem wroga.
Oddychaj, nadziejo.
Woda jest częścią każdego z nas.
Jak ożywi, tak uśmierci każdego.

Nie tędy droga, by przypodobać się autorytetom.
Kim są, żeby wyznaczać schemat?
Monopol na sukces.
Przewalutowuję system wartości.

Bo jest idea warta wszelkie inne.
Czy jedna?
Czy jedyna niewątpliwa?
Przyziemna przecież,
Chwilowa, jak cykl mojego istnienia.

Przeżywam w milczeniu.

środa, 21 października 2015

395. Sekundy nietrwałe

Gdzie są sekundy sprzed sekundy?
Brakuje, by ułożyć się w nicości
I zasnąć, na dość długo.
Z dala od złudnych sensów; nie mam siły, by rozstrzygać.
Każdy odłamek szkła w innym kącie, pod przykrywką,
Jak nieodzyskiwalny witraż.
Bez szyby, do środka wdziera się zbyt dużo światła.
Nagie wnętrze pozbawione tajemnic.

Ktoś pisał, by zrozumiano go.
Pisał listy - jak dotąd nie wybrał adresatów,
Bo w każdym ideale odnalazł ogrom niedoskonałości.
Schemat odwrócił prawdziwe znaczenie.
Nie tak działa człowiek.
Szukał długo i cierpliwie.

Bo w każdym z nas kryje się cząstka nienaganna,
Wrażliwa, samotna - u większości przepadła
Lub mija się z prawdą, niezgodna,
Jak błędny kod dostępu.
Ktoś szukał, chciał wyszarpać, uśmiercić...
Z gałązek uczynił klatkę.
Nie chce przyznać się do siebie samego.

Sekundy nietrwałe.
Coraz mniej czasu, by pojąć, by nauczyć się.
Doskonały osiąga kwintesencję - ta pozwala mu spocząć w nieczasie.
Zdążył, zaplanował; choć nikt z nas nie zna Tej chwili.

Potrzeba przywiązania.
Jedna sekunda, by wyzwolić wszystkie.
Jedna sekunda, by list dotarł do właściwego adresata.

czwartek, 15 października 2015

394. Biały Kieł

Ramię w ramię.
Uświadamiam sobie symbiozę.
Nocą światłem jest jego blask.
Przed niebezpiecznym broni mnie Biały Kieł.

Ciemność uniemożliwia odczytanie myśli,
Rozpalamy ognisko gdzieś pośrodku lasu.
Płoną drzewa, upływ powietrza skraca życie.
Tylko chwila; pod zamkniętą powieką jawi się inna rzeczywistość.

Wataha wspólnymi siłami dąży do zwycięstwa.
Żądni krzyku i walki; nie uciekamy się jednak do podstępu.
Pod światłem księżyca nie skryje się żadna tajemnica.
Uczciwy pojedynek światów.

Pod jednym imieniem; znalazłam oparcie.
W lęku o przetrwanie, dziś chowam się za silniejszym.

Chowam się w cieniu Białego Kła.

sobota, 10 października 2015

393. Wizjoner

Czemu nie zabrałeś mnie ze sobą?
Na drugim końcu świata - a ja wciąż nie przekroczyłam linii startu.
Czemu każesz mi czekać?
Czy nie zasługuję na lepszy początek?

Nie mogę już więcej uwierzyć w ciebie.
Rana przepadła, nie czuję nawet rozpaczy.
Chciałam dosięgnąć szczytu, tuż za tobą dosięgnąć.
Zatraciliśmy poczucie przestrzeni.

Co zyskamy przez samotność?
Żyjesz wizją, ja kieruję się rozsądkiem.
Chciałeś zwyciężyć; szczęśliwym przypadkiem odstąpiłam od tego.
Nawet nie wiesz, czego żądać.

Bo nie stanie już nikt po twojej stronie,
Nie zawalczy nikt, nie tak jak ja walczyłam.
Pozbyłeś się siły, pozbawiłeś fundamentu.

Wykruszona idea.
Nawet nie chcę znać twoich myśli.
W ukryciu zebrałam siły.

Spoglądam z perspektywy drugiego końca świata.

wtorek, 6 października 2015

392. Nie mam czasu na miłość

W pogoni za szerokim myśleniem, otwieram coraz więcej wątków.
Niegdyś droga prowadziła w jednym tylko kierunku,
Niegdyś chodziło tylko o jedno.

Dziś brak miejsca dla rozważań.
Postój sprawia, że nie jestem na bieżąco.
Przyszłość ciągnie mnie ku sobie - pragnie stać się już przeszłością.
Przełykam, nie czując prawie smaku.
Czasem jakbym wyprzedzała czas;
Zaburzenie przestrzeni.

Nie mam czasu, by kochać.
Kwiat, zaniedbany, zbyt prędko usycha, by choć przez chwilę nacieszyć się jego pięknem.
Nie mam czasu na refleksje,
By spojrzeć,
By wzbudzić w sobie uczucie.
Przemijasz zbyt szybko,
Zamknięty w oddzielnej kapsule, podróżujesz w innym tempie.
Nie mam okazji, by usłyszeć, jak się zbliżasz,
By przygotować się,
By w jedynej sekundzie móc wskoczyć.

Niegdyś chodziło tylko o jedno.
Przerost stłumił najważniejsze.

piątek, 2 października 2015

391. Harmonogram życia

Cienka okazała się być granica
Między upałem a zamiecią śnieżną.
W ciągu sekundy serca przemienione w lód.
Moment zaledwie, by roztopić zmrożone pragnienia.

Jak wskazówka zegara obracam się w rytm tykania
Rozkazu wodza. Powtarzalność lubi uwolnić się z obiegu,
Bez zobowiązań zatrzymać bieg zdarzeń, napisać plan na nowo.
Lub bez rozmysłu zmieniać pory roku, w zależności od klimatu.
Każdy moment rządzi się odrębnym prawem,
Temperatura z dnia na dzień popada w skrajności.
Przepadam, nieelastyczna.
Przepadam, z całym harmonogramem życia.

Cienka jest granica między teraźniejszym a następnym,
Nie istnieje, niewyobrażalna jest chwila obecna.
Zbyt ulotna, nie daje się złapać w pętlę czasu.
A potrzeba czasem, by zatrzymać, zachować niebyt.
By trwało bez trwania,
Bez postępu postępowało.

Z dnia na dzień upał i zamieć śnieżna.
Przepadam, nieelastyczna.
Przepadam, z całym harmonogramem życia.

środa, 30 września 2015

390. Prowokacja

Nie mam już sił, by udawać szczęście.
Czerwone łzy zgromadzone na wielki wylew.
Zbyt słaba, by żyć jakoś w pełni, by czerpać, by...
Spokój.
Fundament jest zbyt stabilny, by teraz obrócić się w proch.

Brak źródła napędu.
Niepewność pogrąża w zagubieniu.
Ofiara przeszłości.
Test na wytrzymałość.

Coraz częściej ulegam prowokacji.
Wracają słabości. Każdy z was próbą,
Każdy wyjęty z innego epizodu.
Każdy ściga, poluje, wprowadza do uwięzi, by pozostawić
Na wierzchu. Jak pozbawiona odzienia,
Boję się, że znów przegram, że pomylę pułapkę z prawdziwym.

Podbudowana, nieustannie poddawana pod sprawdzenie
Odporności na uczucia.
Prowokacja doskonaląca.
Zabieg oczyszczający.
Wzrasta poziom trudności
Gry dla najdojrzalszych.

Może powiesz w końcu, czy faktycznie żyjemy w fikcyjnym świecie?
Czy zamierzasz, czy któryś z was jeszcze wyciągnie rękę?
Nieustannie zawieszeni nad powierzchnią
Lub przepaścią. Nie wiem, bo zasłaniacie mi widok.

Nie mam już sił
Czerwone łzy
Zbyt słaba
Prowokacja
By wiedzieć, by zdecydować, postawić się, wzmocnić, znaleźć...

Spokój.
Fundament jest zbyt stabilny.

wtorek, 29 września 2015

389. Mój czas

Po pierwszym słowie magiczne następstwo.
Czemu tak trudno jest stawiać kolejne kroki?
Gdyby tak raz na zawsze przesądzić los,
Postawić jeden na jedno życie?

Każda chwila może być tą ostatnią.
Choć nie spodziewam się końca - żyję gotowa na zetknęcie się z prawdą.
Znalazłam przepis na najlepszą potrawę;
Tak, by nikt już nie poczuł głodu.
Służba zwraca się podwójną nagrodą.
Czuję, jak powoli zbliża się mój czas.

Życie w pojedynkę już nie przynosi tak wielu owoców.
Póki co starcza, by nasycić własne potrzeby.
By wyznaczyć indywidualny szlak.
By zachować cząstkę samotności.

Czuję, jak powoli zbliża się mój czas.
A jedyne co tracę, to liczba pozostałych dni.
A tych o jeden jest mniej niż nieskończoność,
By kiedyś zyskać jeden dzień ponad nieskończoność.

Mój czas wymaga wyjaśnień.

poniedziałek, 28 września 2015

388. Pustynia

Bezosobowa.
Jak powietrze przenikam od oddechu do oddechu.
Zbyt dziecinna, by pojąć istotę stworzenia.
Zbyt dojrzała, by pojąć w prosty sposób.

Karmiona ziarnkami nadziei;
Pustynia ma niezliczone zasoby.
A jednak próżno szukać na niej życia.
Przestrzeń nieograniczonych myśli,
Zasoby niespożytej samotności.

Przyfrunęłam stamtąd, gnana chęcią,
Zapominając, że sednem czegoś więcej jest cierpliwość.
Choć dotrzeć mogę gdziekolwiek zechcę,
Jaka korzyść, skoro nie wiem, gdzie mój cel?

Pustynia - przeogromna przestrzeń zniewolenia.
Rozpusta myśli - nieokrzesane, giną z głodu i pragnienia.
Giną, bo pozostają bez odpowiedzi.
Puste myśli pełne pozorów.

Otwórz usta, bym mogła przeniknąć do twego oddechu.
Każde słowo będzie nasze, wspólne.
Bezosobowa; podziel się duszą, którą sama gdzieś utraciłam.

Dusza zmarła na pustyni.
Z cząstki twego powietrza zrodzi się na nowo.

sobota, 26 września 2015

387. Cztery ściany

Cztery ściany poruszają się w zwolnionym tempie.
Nie mogą przyspieszyć - może nawet nie chcą?
Wciągają coraz to nowe osobistości.
Najmniejszy wymusił postój,
Wielu spieszno.
Wielu nienasyconych chwilą.

Kiedyś trzeba będzie wysiąść.
Niechętne zetknięcie się z niebezpiecznym.
Myśli na powrót skryją się za zasłoną uśmiechu.
Pośpiech zaburzy orientację.

Tymczasem jestem nową osobistością,
Lecz nie spieszno mi.
Wkrótce wymuszę postój,
Odejdę, by świat przystanął choć na chwilę.

Za oknem wszystko wygląda podobnie.

piątek, 25 września 2015

386. Uwięzieni w czasie

Martwa natura budzi się do życia.
Choć niedługo zapadnie w sen, jedynym znaczeniem oddech.
Chłodne dni przyniosą orzeźwienie,
A ciepło stanie się ukojeniem.
Cisza nie może choć na moment zdominować chaosu.
Zmuszana jestem do krzyku.

Milczenie tożsame jest z niebytem,
Zaduma ze smutkiem;
Zdrowy pesymizm.
Bo brakuje zaledwie jednego pierwiastka,
Jednego ruchu do wywołania reakcji łańcuchowej.
Dar przepłynie przez przyjaciół, przez pokolenia.
Uśmiech zdesperowanego odmieńca.

W centrum własnego ja.
Obcy - nie znam tego człowieka,
A na co dzień noszę jego twarz, nazywam się jego imieniem.

Czy ma to sens - co roku zapadać w letarg,
Budzić się przez pozostałą część,
A kiedyś zamknąć się w śnie najgłębszym?
Wybuch nastąpi w międzyczasie.
Czuwam.

Uwięzieni w czasie.
Brak pomysłu na właściwe rozeznanie.
Bo gdy wiosną zacznę, jesienią przerywam już pracę.

Wiosną zacznę.
Każda kolejna kryje sekundy do odgadnięcia.

sobota, 19 września 2015

385. Jedyna słabość

Jestem cieniem podróżującym po zachodzie słońca.
W żadnym świetle nie widać mego prawdziwego oblicza.
Niedostrzegalnie przenikam przez kurtynę,
Między świadomością a niewiedzą przenikam.
Jedna jest słabość, jedyna skuteczna broń, bym poległa.
Może być moją siłą,
Mogę być jej ofiarą.

Nie ma granic, których nie da się przeskoczyć,
Nic nie odtrąci mnie od właściwego celu.
Pytania stają się zbędne.
Nie o wszystkim wiem - lecz są tajemnice poza ludzkim zasięgiem.
Nie ma wyzwań, których nie podejmę się z powodzeniem,
Żadne słowa nie zaburzą jedynej słusznej drogi.
Jedna jest słabość, jedyna skuteczna broń, bym poległa.
Może być moją siłą,
Mogę być jej ofiarą.

Dla każdego inną ma twarz,
W każdym zaburza porządek uczuć i rozsądku.
Prawdziwa, staje się ponadludzką siłą.
Gdy fałszywa - staję się ofiarą własnego myślenia.

Z niejednej pułapki wyszłam zwycięsko.
Prowadzi mnie jedyny Głos rozsądku.
Lecz jak poznać, że wpadłam we właściwe sidła?
Że ta niewola staje się kwintesencją wolności?

Jedna jest słabość, jedyna skuteczna broń, bym poległa.
Może być moją siłą,
Mogę być jej ofiarą.

piątek, 18 września 2015

384. Świat w rozsypce

Dlaczego nie słyszę huku strzałów?
Zbyt daleko od nieszczęścia, nie znam prawdziwego strachu.
Wojna dwóch światów; trzeci nie nadąża za duchem czasu.
Z gruzów powstaje wielu,
Wkraczają do walki o władzę, wzrastają w siłę.
Wyśmiewani są przez pierwszych; kiedyś ugniemy się pod falą ich okrucieństwa.
Brak rozsądku zniżył do nieosiągalnego dna.
Pieniądz żadną obroną.

Świat w rozsypce; do czego prowadzi każdy błąd?
Kto odnajdzie się, kogo widziałam ostatni raz?
Jak długo cierpienie będzie dla nas nienamacalnym obrazem?
Obawa, że zło jest coraz bliżej,
A droga ucieczki prowadzi przez morze.
Ucieczką jest poddanie się, utrata szansy na lepsze.
Czy starczy odwagi do życia?

Świat w rozsypce; może chroni nas wszechmocna siła?
Może strach jest fikcją, a los każdego przesądzony?
Chcę być z tobą w chwilach przykrych,
Chcę namacalnie dotknąć nadziei,
Namacalnie dotknąć sensu, istnienia.

Huk strzałów, z każdej strony świata.
Zbyt daleko, bym poznała prawdziwy strach.
Ciepło dłoni ogrzewa zmrożone napięcie,
Rozpływam się, by nikt nie znalazł mnie.
By, gdy trzeba, lód zawalczył z ogniem.

Świat w rozsypce.
Czy istnieje jeszcze inny scenariusz?

niedziela, 13 września 2015

383. I oto bądź spokojny

Nie unoszę się ponad wyżyny.
Wyznaczam sobie inny szczyt.
Dążę do niego przez cały dany mi czas,
Uczę się tej wspinaczki.
Uczepiona mocno, nie boję się, że kiedykolwiek spadnę.

Po drodze każdego dnia pobieram naukę,
Jakim sposobem unieść się jeszcze wyżej.
Znam swój cel, widzę jednak tylko jego fragment.
Nauka ta ma nadzwyczajny charakter,
Poznaję rzeczy nieznane wielu.
A dostępna jest dla każdego, wystarczy tylko chcieć.

Wielu nie chce podjąć się wyzwania.
Przerażeni wysokością i drogą ponad ludzkie siły,
Nie wierzą, że jedynym warunkiem sukcesu jest właśnie chęć,
A wszelką trudność wynagrodzi cel.
Sama droga jest jego częścią,
Możesz przekonać się, jak bardzo wzmocni cię każdy kolejny etap,
Jak niewiele potrzeba do spełnienia.

Zadania wymagają poświęceń.
Czemu boisz się oddać w niepamięć swoje nieszczęście?
Czemu nienawiść gromadzisz niczym skarby?
Jesteś prawdziwym bogactwem, którym dzielić możesz się w nieskończoność.
Niewyczerpalna kopalnia dobra,
Nie pozwól, by zasypała cię ziemia.

Nie unoś się ponad wyżyny.
Wyznaczaj sobie inny szczyt.
Dąż do niego przez cały dany ci czas,
Ucz się tej wspinaczki.
Uczepiony mocno, nie bój się, bo już nigdy nie spadniesz.

I oto bądź spokojny.

wtorek, 8 września 2015

382. Poczciwy

Czy wybaczysz mi doznane przeze mnie krzywdy?
Chowam się w cieniu twojej dobroci.
Nie wiem, jak bardzo odczułeś moją niechęć,
Lecz ja i tak proszę o kolejną szansę pojednania.

Nierzadko nazywam cię słowami pogardy.
Co znaczy twoja czystość wobec mojej obłudy?
Nierzadko wkładam cię pomiędzy schematy,
A w kolejce po szczęście stanę daleko za tobą.
Zawalczę o łaskę, podczas gdy twoje życie nie znało grzechu.

Co sprawia, że wybaczasz mi doznane przeze mnie krzywdy?
Wyraz żalu i strzał sumienia - niewielki krok ku doskonałości,
A ta daleko gdzieś, piętrzy się po tylko tobie znanych ścieżkach,
Piętrzy się, gdzie nie dosięgam.
Nie potrafię na zawsze odsunąć pokusy,
Złoty środek lubi odsuwać się w niepamięć.

Twoja dusza pozbawiona jest zniewolenia.
Poczciwa dusza - jak bliska jest doskonałości.
Lecz nie w tym świecie dozna pochwały.
Jeśli zechcesz - winna ci jestem choć jedno słowo z twojego słownika.

Poczciwe słowo na wprost słowom pogardy.

piątek, 4 września 2015

381. Uzbrojona

Niepojęte, że sama wiara może przynieść ukojenie.
Nadzieja nie zna najmniejszej nawet wątpliwości.
Choćby i kłamstwo - powtarzane, staje się prawdą.
Wybieram imię, które najtrafniej zabrzmi w moich ustach.

Sięgam po radę, która zabrzmi najgłośniej w moich uszach.
Podjęte decyzje najlepiej opisują moją osobę.
Jedna jest droga prawdy - dla każdego jedna jedyna.
Wybierając inną, czuję, jak powoli się staczam,
Zataczam krąg, dążąc z powrotem do początku,
A życie każe mi biec przed siebie,
Każe zapomnieć, że przeszłość też należy do mnie.
Wolę nie poznawać jej ponownie,
Zaś tempo jest zbyt szybkie;
Lubię zatrzymywać się w teraźniejszości.

Uzbrojona na najbliższe zagrożenia.
Uczę się przyjaźni z codziennością.
Przecież decyzja należała do mnie.
Wyzwanie jest warunkiem osiągnięcia celu.

Uzbrojona w cierpliwość.
Uczę się przyjaźni z czasem.
Przecież nie moim jest sługą - choć obiecał niezmienność.
Póki co, jest jedynym, co nieskończone.

Uzbrojona na każdą okoliczność.
Zbroja ozdobą lub kryjówką uczuć.
Czasem nie ukrywam walki,
Szukam poklasku, by uczucia uwolnić.

Bezkrwawa walka o sukces.
Serce szepcze rozumowi podpowiedzi - jak nie kochać zbyt rozsądnie.
Rozum szepcze sercu podpowiedzi - jak nie kochać zbyt pochopnie.

Niepojęte, że sama wiara może przynieść ukojenie.
Nadzieja nie zna najmniejszej nawet wątpliwości.

środa, 2 września 2015

380. Wolna

Jestem wolna.
Ze wszystkich możliwych dróg wybrałam tę jedną,
Wybrałam przynoszącą ukojenie.
Lecz jak zdefiniować ją, by nie popełnić błędu wielu?
Jak odróżnić od zniewolenia?

Nie znam pojęcia wroga,
Jedynie przeciwnik - motywuje do walki o prawdę.
Niezależna od przyjaźni,
Świadoma, że każde szczęście jest jedynie chwilą.
Kocham swoje przeznaczenie,
Nie dociekam jego pełnego sensu.

Wierzę, że jest ze mną Ktoś ponad to wszystko,
Że śmierć jest tylko początkiem lepszego życia.
W sercu nie zachował się żal,
Jedynie nikłe wspomnienie - konieczna droga rzeczywistości.
Słowem kluczowym jest przebaczenie.
Pierwsza podaję dłoń łaknącym pomocy.

Miłość ma wiele definicji -
Kto zliczył wszystkie gwiazdy, może uosobić każdą z nich.
Mi wystarczy tych kilka,
Tych, co dopełniają mnie,
Co czekają na nadejście Bratniej Duszy.

Życie jest darem,
A ja nie boję się wytknąć sobie błędów;
Są moją szatą, oznaczającą pełnię człowieczeństwa.
Odziana w purpurę, kreuję królestwo mojej duszy,
Miejsce spokoju, gdzie każdy może poczuć się sobą.
Niezauważalne w imperium świata,
Zdaje się być miejscem dla nielicznych.

Karmiona wolnością, nie zaznam już nigdy głodu.

piątek, 28 sierpnia 2015

379. Nawrócona

Żyłam w zagubieniu, nieświadoma potrzeby odmiany.
Żyłam obojętnie, póki nie spotkałam Go.
Przypadkiem dotknęłam Jego dłoni.
Widziałam w Nim człowieka,
Namacalnie, jednak zbyt daleko, by przyszedł mi z pomocą.
W tłumie zdaję się być nikim,
Tymczasem On wybrał mnie spośród wielu,
Powiedział, że zbliża się koniec moich trosk.

Wciąż podążam za Nim, świadoma znaczenia w Jego oczach,
Świadoma misji, którą mi powierzył.
Lecz jak dotąd nie rozumiem, czym zasłużyłam sobie na uwagę,
Jak dostrzegł mnie pośród wielu mi podobnych.
Czekałam w milczeniu, tylko moja dusza wołała do Niego,
A On odróżnił ten głos od gwaru tłumu.
Myślałam, że nie zna mnie - zawołał po imieniu,
Zwrócił się w moją stronę, podał dłoń,
Gdy uklękłam, nakazał mi wstać.

Z Jego oczu biło ciepło, poczułam, jak uwalniam się z uwięzi,
Jak otwiera się serce, jak wpływają do niego słowa.
Czułam, że odejdzie - obiecał jednak, że spotkamy się jeszcze nieraz,
Czułam, że muszę uwierzyć.

Przestałam widzieć w Nim tylko człowieka.

środa, 26 sierpnia 2015

378. Powołanie

Szczęśliwa jestem, bo dano mi wybór.
Odpowiedź nie nadejdzie, póki sama nie zdecyduję.
Wsłuchuję się w głos, nie chcę działać wbrew jego woli.
Mówi, że życie zależy tylko ode mnie.

Nadszedł czas, by podjąć się próby.
Komu poświęcę swoją duszę?
Kto czeka na moje przyjście?
Jak dotąd pewna; niespodziewanie zjawiła się wątpliwość.
Odwraca uwagę, wprowadza w najgłębszą refleksję.

Mówi, że szybko odnajdę swoje powołanie,
Że droga jest tylko jedna - muszę tylko ją wybrać.
Zgodnie z moim pragnieniem, nie zwiedzie mnie zniewolenie.
Podążę za prawdą, a moja historia we właściwym kierunku.

Nie brak mi odwagi, by zdecydować.
Na odpowiedź nie przyszło mi długo czekać.
Życie należy do mnie, wykreuję je najlepiej.

Gdy nie znajdę tego, czego jak dotąd szukałam, wybiorę inny sposób.
Inaczej spełnią się słowa wypowiedziane nade mną.
Pójdę w stronę wołającego mnie głosu.

Mówi, że szybko odnajdę swoje powołanie.

piątek, 21 sierpnia 2015

377. Uśmiech

Od dziś uśmiecham się częściej.
By nadać nowy sens rzeczywistości,
By przywrócić nadzieję poległym,
By każdy dzień zależał tylko ode mnie.

Bo nie wierzy nikt w wewnętrzną radość,
Nie rozumie skrytych uczuć.
Zrywam barierę, burzę zaczątki muru,
Buduję most - może zechce ktoś dotrzeć do mnie?

Otwieram się na próbę poznania.
Dystans kieruję z otoczenia na siebie.
Śmiech z własnych przewinień,
Nieskończony powód do radości.

Od dziś uśmiecham się częściej.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

376. Obserwator

Wybrałam się na seans.
Jedyny do wyboru, zwany życiem w naszym świecie.
Zdaje się, że częścią jego jest każda część nas.
A jeśli jestem tylko widzem?

Akcja toczy się gdzieś w centrum.
Walka o pieniądz, władza przepływa z rąk do rąk.
Wojna dwóch wiodących stron.
A jeśli nie należę do żadnej z nich?

Jestem tylko obserwatorem.
Nie biorę udziału nawet w najmniejszych wątkach.
Wbrew pozorom, ten film nie opowiada mojej historii.
Jestem jego odbiorcą - wnioski układam w zrozumienie.

Walka o główną rolę.
Przecież wiecie, że każdy film ma swój początek i koniec.
Jesteście aktorami, kukiełkami - gracie na potrzeby widowiska.
Oglądam z zaciekawieniem, coraz bardziej obawiając się jego końca.
Kto umrze, a kto przeżyje?
Wygra miłość czy zniszczenie?

Czasem jakby wpleciona zostaje moja postać,
To Reżyser próbuje ratować przedstawienie.
Wstawia nas w obce czasem wątki.
Zostawia wolnych, czekając, aż odróżnimy aktorów od oglądających.

Film dobiegnie końca,
A z nim posypie się niejedna kariera.
Przecież nie obiecał nikt wiecznego sukcesu,
Nie dla walczących o wiodące role.

Wraz z widowiskiem dla was kończy się życie.
Obserwator żegna oklaskami,
Wnioski ułożył w zrozumienie.
Zawiedziony nieco widowiskiem,
Jedyny szczęśliwy poza ekranem.

Wbrew pozorom, ten film nie opowiada mojej historii.

niedziela, 16 sierpnia 2015

375. Jedyny zwycięzca

Jeden tylko może osiągnąć sukces,
Jeden wyjdzie zwycięsko.
Ta walka trwa, od kiedy mam jej świadomość.
Przesiąka przez każdą myśl, staje się jednym z sensów.

Czasem brak już sił, by spróbować choć zrozumieć.
Brak sił, by co dzień podejmować się wyzwania.
Brak nadziei, skoro zwycięzca może być tylko jeden.

Dni, kiedy zdajesz się mieć w swoich rękach najcenniejsze,
To te dni, które wkrótce zniszczy prawda.
Kto raz wygrał, nie ustąpi nigdy swego miejsca.
Kto pierwszy nabrał znaczenia, choćby zgrzeszył,
Nie ustąpi nigdy swego miejsca.

Najcenniejsze zdaje się szukać we mnie jedynie podparcia
Na ten krótki moment - noszę na swych rękach zwycięzcę.
Uginam kolana pod ciężarem jego znaczenia.
Czy moja dusza naprawdę waży o wiele mniej?

Jedyny zwycięzca - choćby zgrzeszył,
Pierwszy nabrał znaczenia, nie ustąpi nigdy swego miejsca.
Choćby w pokoju, zepchnie mnie poza dalszy plan.
Czasem brak sił, by choć pogodzić się z własnym losem.

Jeden tylko może osiągnąć sukces,
Jeden wyjdzie zwycięsko.
Ta walka trwa, od kiedy mam jej świadomość.
Przesiąka przez każdą myśl, staje się jednym z sensów.

Brak sił, by co dzień podejmować się wyzwania.
Brak nadziei, skoro zwycięzca może być tylko jeden.

374. Cząstka samotności

Czemu, mimo tłumu, czuję się tak samotna?
Czemu mija mnie nawet dotyk obcych osób?
Mój największy przyjaciel spogląda z drugiej strony lustra.
Prawa ręka uścisnąć może tylko lewą.
Jestem dla siebie najlepszym rozmówcą.

Zamknięta we własnym rozeznaniu.
Nie zrozumie nikt, jak pojmuję rzeczywistość.
Po co wpędzacie mnie w bezduszne zbiorowisko?
Jestem tylko jednym z pionków.
Przebywam na własnym podwórku,
Nie zapraszam gości,
A u nich jak błędna układanka.

Czasem łatwiej nie zagubić się.
Na wyłączność darzę siebie zrozumieniem.
Choćby ktoś kiedyś odwiedził mnie,
Choćby bliżej, niż przewiduję,
Zachowam cząstkę samotności.

czwartek, 13 sierpnia 2015

373. Księżniczka

Księżniczko, uwięziona w wysokiej wieży,
Sama wpędziłaś się za mury zniewolenia.
Nie doczekasz się księcia,
A chłopcy boją się smoka.

Tęsknisz za niemożliwym.
Wyjdź z epoki historii romantycznych.
Nie płacz, Księżniczko, nie wołaj o pomoc.
Posłuchaj, jak świat wzywa cię jako swojego władcę.

Lecz ty zostań jego sługą.
Księżniczko, chwytaj za miecz, by pokonać smoka.
Zniszcz ten mur - niech spłonie razem z nim twoja wieża.

Księżniczko, zerwij z siebie zdartą suknię.
Zostań rycerzem, odjedź na swym rumaku.
Co trzyma cię tu, skoro jak dotąd żyłaś w samotności?
W objęciach zimnego muru - a wieża pięła się coraz wyżej.
Księżniczko, masz siłę, by walczyć.

Czemu żyłaś w przekonaniu,
Że twoja bajka musi skończyć się właśnie tak?
A może napiszesz ją od nowa?
Odjedziesz gdzieś w dal, poznasz prawdziwy smak życia?

Księżniczko, ci ludzie żyją prościej,
Lecz żadna z kobiet nie czekała na księcia.
Księżniczko, to on gdzieś czeka na ciebie.
Czeka aż wyśpiewasz jego imię.
Zdejmij koronę.
Choćbyś zgubiła oba pantofelki - niejeden boso przeszedł przez życie.

Wewnętrzny głos podpowiada ci, czego powinnaś dokonać.
Jak zasłużyć na miano Księżniczki.

środa, 12 sierpnia 2015

372. Coś nowego

Nadzieja, że ten rok będzie inny.
Każdy dzień mógłby wprowadzić coś nowego.
Tęsknie spoglądam w światło przyszłości.
Co czeka mnie po drugiej stronie czasu?

Uśmiech i głoszenie piękna tego świata.
Czasem zazdroszczę moim braciom optymistom.
Jak niewiele trzeba przecież, by zbudować fundament szczęścia.
Czy czeka mnie szansa warta cierpliwości?
Bracie, powiedz, jak wytrwać w poczuciu spełnienia.

Nadzieja, że dokonała się przemiana.
Nie jestem już kimś, kto został w poprzednim życiu.
Czerpię, bo to może być ostatnia okazja, by docenić.

Następny dzień wprowadzi coś nowego.

niedziela, 9 sierpnia 2015

371. Poznaj moją drugą część

Otwórz mnie na stronie tytułowej.
Na wstępie jestem wskazówką do całej treści.
W mocnej oprawie, na najcieńszym papierze,
Drobnym drukiem zapisane jest najważniejsze.

Zmuszam do refleksji.
Nie potrafię w pełni zmieścić się w schemacie.
Próbuję zdefiniować drogę, którą chcę podążać.
Może opiszesz mnie w zupełnie nowy sposób?

Nie mam wielu stron,
Lecz na tyle, by zająć ci niejedną chwilę.
Przyjrzyj się, jakim językiem piszę,
Ile już wiem, a ile wyzwań stawiam na przyszłe dni.
Między ambicją przeplata się głęboka wrażliwość.
Pod oprawą ukryte wzruszenie.

Poznaj moją drugą część,
Świat zbyt kruchy, by objawić go, wygłosić.
Wiedz, że tarcza służy tylko do obrony,
Więc do walki nie jestem zdolna.
Maska chroni prawdziwą twarz,
A oprawa całą treść.

W tłumie samotna,
Na półce leżę zakurzona.
Jestem na wyłączność, możesz stać się częścią mojej historii,
Nauczyć mnie walczyć, stać się żywą tarczą,
Odsłonić mi twarz, zetrzeć z niej resztki kurzu.

Otwórz mnie na stronie tytułowej.
Na wstępie jestem wskazówką do całej treści

piątek, 7 sierpnia 2015

370. Czarna godzina

Czy nadzieja, trzymana na czarną godzinę,
Czy doprowadzi mnie do ciemności?
Gdzieś zatraciło się zaufanie,
Jakby życie zaczęte od nowa.
Nie znam nikogo - narodziłam się ponownie.
Czy to wszystko wydarzy się po raz drugi?

A może inaczej?
Może pojawi się ktoś,
Może nowa szansa?
Trudno mi uwierzyć, by ten moment przyniósł oczekiwane.
Serce kruche - nie potrafi przebaczyć od razu.
Pokryte kurzem, odsuwa się coraz bardziej w zapomnienie.

Odkryj we mnie człowieka.
Przyjacielu, już nieraz zmieniłam w sobie niemal wszystko.
Co pozostanie niezmienne?
Czego już na pewno nigdy nie stracę?

Czy nadzieja przywiodła mnie w głąb czarnej godziny?
W ostatni oddech, jedno zaledwie słowo?
Nie wiem, jak wyrazić rozczarowanie.
Czy znajdzie się ktoś, kto dotrzyma obietnicy?

To jakby życie co dzień zaczynać od nowa.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

369. Krokodyle

Z natury swojej przyciągam Krokodyle.
Przypływają przy każdej mojej wizycie nad wodą.
Kiedyś bałam się, że utopią mnie, wciągną pod powierzchnię.
Ich ryk zmuszał mnie do ucieczki.

Dziś wiem, jak brzmi język Krokodyli.
Wiem, że ryk oznacza "kochaj!".
Czemu bałam się, skoro jestem doskonałym pływakiem,
A Krokodyl zbyt słaby, by mnie zniewolić?

Dziś sama podchodzę, by pogłaskać go po głowie.
Milczę, bo słów moich Krokodyl nie pojmuje.
Czasem tylko pragnie usłyszeć głos -
Niezrozumiały, brzmi zbawiennie w jego uszach.

Posłano mnie, bym oswoiła Krokodyle.
A ja chodziłam nad wodę, żyjąc w niewoli lęku.
Raz wyciągnęłam rękę - już bez obaw, że Krokodyl ją odgryzie.
Posłano mnie, bym wyprowadziła je na ląd.
By żyły w zgodzie z innymi zwierzętami,
By nikt nie czuł przed nimi obawy,
By cierpliwie, nienachalnie szukały zrozumienia.

Oswajam Krokodyle, by nie ryczały już więcej.
Za każdym z nich wychodzi na ląd kilka kolejnych.

piątek, 31 lipca 2015

368. Jeden

Jest jeden, któremu powiedzieć mogę WSZYSTKO.
Jedna, którą ukochałam TU najmocniej.
Jest jeden, do którego GNIEW walczy z PRZEBACZENIEM.

Jest jedna WSPÓLNOTA, która nauczyła mnie życia.
Jeden DOM, z którego kiedyś wyfrunę w świat.
Jest jedna ZIEMIA, którą bronić będę do ostatniego tchu.
Jeden towarzysz, którego WIERNOŚĆ przewyższa wszelką ludzką więź.

Jest jeden STRÓŻ, który karmi mnie NADZIEJĄ.
Jest jeden gdzieś, który dopełni we mnie brakującą CZĘŚĆ.
Jest jedna DROGA, którą wyznaczył mi STWÓRCA.
Jedna SIOSTRA, jeden BRAT - a za nami droga zdarzeń wartych wspomnień.

Jeden jest SPOSÓB, by rozeznać się we właściwym znaczeniu.
Jedno SŁOWO, które jest w stanie zmienić wszystko.

Jedno ŻYCIE - nieskończenie wartościowe.

czwartek, 30 lipca 2015

367. Język nielicznych

Przez wiele chwil staram się nie okazywać straty.
Myśl o braku próbuje chować się poza szczęście.
Smutek nie boli tak bardzo - tylko czasem lubi wyjść na pierwszy plan.
Nie zdradzę nigdy, jak wiele znaczyły dla mnie krótkie momenty nadziei.
Nie zdradzę uczuć, pozostając w wiecznej tajemnicy.

Odpowiadam tylko na zadane pytania.
Odpowiadam, jeśli cokolwiek znaczą moje słowa,
A są one pełne niewiadomych.
Najpełniej brzmią w języku znanym tylko nielicznym.

Gdy wypowiesz choć jedno z nielicznych
Lub zaśpiewasz - melodię rozpoznam łatwiej.
Gdy dostrzegasz, co wzrok mój pragnie ci przekazać,
Czy widzisz tu siebie w lepszym świetle?

Smutek czasem boli zbyt bardzo.
Nikt nie zna języka nielicznych.
Nie pyta nikt, nie umie śpiewać.
Nie zdradzam uczuć, pozostając w wiecznej tajemnicy.

środa, 22 lipca 2015

366. Świat, w którym żyjemy tylko my dwie

Świat, w którym żyjemy tylko my dwie.
Świat bezbolesny - może czeka na nas po śmierci?

Kiedyś byłyśmy jednym.
Wtedy to oddałaś mi część swojej duszy.
Kiedyś znajdziemy się tam,
A z nami zawsze pozostać może jeszcze ktoś.
Czasem dopełni nas,
Lecz nie stanie nam na przeszkodzie.

Lub świat, w którym żyjemy tylko my dwie.
Świat bez kłamstw i przewinień.
Czasem może wkraść się zazdrość,
Podsycona troską, stanie się jedynie żartem.
Nie muszę wybierać, gdy decyzja zapadła idealnie -
Nie zastąpi Cię nikt
I nikt wybierać nie powinien.

Jeden świat na tysiące jemu podobnych.
W każdym próbuje odratować się cząstka miłości.

środa, 15 lipca 2015

364. Czy moim wyborem będzie walka?

Wepchnięci w dziurę piekła,
A ich wyborem była walka.

Skoro oni wierzyli,
Choć w ich oczach wymalowana była śmierć,
Czemu tak daleko widzimy zwycięstwo?
Na jaką okazję chowamy nadzieję?

Walka ma różne oblicza.
Jak dotrwać do dnia następnego?
Kłody rzucane pod nogi
Przez przyjaciół,
Przez splot przypadków.
Ktoś miał dla nas taki plan.

Jak odwdzięczyć się poprzednikom?
Jak przekazać świadectwo dla naszych następców?
Dziś już nie poleje się krew,
Lecz łzy znaczą to samo.
Odchodzimy powoli, po cichu i w zapomnieniu.
Żyjemy przez moment, nierzadko nieznając celu.

Wepchnięci w dziurę piekła.
Czy moim wyborem będzie walka?

363. Melodia nocy

Noc jest idealną melodią,
W rytm której śpiewać może dusza.
Umysł sięga najdalszych granic.
Możesz być gdziekolwiek zechcesz.
Nie odczuwasz chłodu.
Zima grzeje, lato orzeźwia.
Nie pamiętam naszej ostatniej kłótni.

Jeśli tylko chcesz, jutro może być łaskawsze.
Jak wielu uratowała sama wiara?
Dla nich śmierć ucieczką z niewoli,
Lecz przed tobą jeszcze wiele dni.

Niewiele z dziś pozostanie na przyszłość,
Nie do nas należy decyzja.
Lecz co najbliżej, co nierozerwalne,
Nie bez powodu masz takie pragnienia.

Noc jest idealną melodią,
W rytm której śpiewać może dusza.

czwartek, 9 lipca 2015

365. Samotne Drzewo

Samotne Drzewo czeka, aż wyrośnie las.
Ktoś posadził je na pustkowiu,
Gdzie mieści się zbyt wiele świadomości.
Jego zapach przyciąga żywe stworzenia.
Czerpią z niego życiodajny sok,
Lecz tylko przez moment.
Przesądzony los Samotnego Drzewa.

Nie uwierzyłby nikt, że nocami Bezduszne może płakać.
Przecież posadzono je dla służby światu.
Sensem istnienia oddech dla niszczycieli,
Oddech dla panów życia i śmierci.
Samotne Drzewo stoi już setny rok,
Karmiąc coraz to nowych złodziei powietrza.
Zdaje się, że nie przyjdzie mu szybko umrzeć.
Z wyczerpania, bez podparcia.
Stoi przecież w sercu pustki.

Siły czerpie z własnych łez.
Deszcz lubi przynosić ukojenie,
Przynosić nadzieję - gdzieś obok rodzi się nowe istnienie,
Nowe Drzewo - zwiastun przewrotnych zmian.
Gdy urośnie, splotą się ich gałęzie,
Oddech będzie wspólnym życiem.
Deszcz sieje postrach wśród niechcianych,
A dwa drzewa zrastają się w jedno.

Samotne Drzewo - zagubiłabym się w lesie.
Wystarczy kilka kropel z nieba, by oczyścić się z udręki.
Kilka kropel dzieli mnie od zerwania z samotnością.

czwartek, 2 lipca 2015

362. Pamiętnik z podróży

Na końcu świata?
Zaledwie kawałek w obcych stronach.
W głowie przywracam obraz sprzed lat istnienia;
Czy znajome?
Wewnątrz gubi się pewność.
Podsycana urokiem, wprowadza w dalszy etap poznania.
Wyobraźnia zdobywa nowy punkt odbiesienia,
Oddech przyjmuje inne powietrze.

A widok?
Jakby ten sam - kiedyś obejrzałam świat z wielu stron.
Powraca z niepamięci, namacalnie daje się poznać.
Jeden - posiada kilka zapomnianych odmian.

Ktoś powiedział, że widzę je pierwszy raz.
A gdzieś tam, gdzieś pomiędzy,
Kryje się mojej duszy cząstka.
Nieświadomie, czeka na odkrycie.
Jak wiele miejsc, tak wiele jej części.

Każda odkryta schowana jest w niematerialnej części mojego ciała.
Każda wraca ze mną,
Gdzie wrócić powinnam.

361. Punkt niewyznaczalny

Jak cudownie byłoby -
Po jednym zaledwie spojrzeniu wiedzieć już wszystko.
By uścisk dłoni nieodwracalnie zbliżał nas do siebie,
A uśmiech oznaczał szczerą obietnicę.

Jak cudowna byłaby pewność,
Że po tamtej stronie czeka nas najlepsze,
Że tych kilka gestów złączyło nas nierozerwalnie.
Nieskończona siła ciągnie nas w głąb istnienia,
Daje spokój, odrywa od tutejszych przeszkód.

Wolność.
Jak pragniemy ją zdefiniować?
Co oznacza dla nas wyrwanie się spod zasad?
Gdzie mieści się moralność, czystość uczucia?

Piszemy rozdział ostatni - jeden z pierwszych.
Bogaci w słowa, zatapiamy się w opisach.
Czy to czas, który pozwoli nam zdecydować?
Czy przeczucie, sama pewność, wystarcza?

Jak cudownie istnieć do końca,
Gdy koniec jest punktem niewyznaczalnym.

piątek, 26 czerwca 2015

360. Most

Chcą zburzyć most łączący nasze dwa światy.
To dzięki niemu wymieniamy się myślami.
Dopowiadasz za mnie słowa,
Zamykasz usta.
Odpowiadasz na niezadane ci pytania.

Chcą zerwać więź,
Jakby w dzisiejszym świecie nie miała prawa istnieć.
Choćby bez większych zobowiązań,
Czy nie mogę nazywać ciebie bratnią duszą?
Czy to nie wystarczy, by się dopełniać?

A jednak, coś odsuwa nas od siebie.
Nie dowiem się, czy zrozumiem, póki nie dostanę szansy spróbowania.
Czemu, tak blisko będąc, spoglądamy na siebie z przeciwnych stron świata?
Czy źle pojęłam zasady, do których mamy się stosować?

Chcą zburzyć most łączący nasze dwa światy.
To dzięki niemu wymieniamy się myślami.
Dopowiadasz za mnie słowa,
Zamykasz usta.
Odpowiadasz na niezadane ci pytania.

czwartek, 25 czerwca 2015

359. Outsider świata

Żyje na odwrót.
Samotny w tłumie, nie potrafi rozeznać się
Lub nie próbuje.
Myślami oddalony o kilometry, w głąb nieznanej nikomu rzeczywistości.
A przyświeca mu jeden cel -
Zostać outsiderem świata.

Czasem nie rozumie,
Jednak w jego naturę wpisana jest odmienność.
Bywa, że żałuje; próbuje odezwać się istniejącym językiem.
Podejmując próbę, pogłębia się w odstępstwie.

Duma i pewność.
Nie wie nikt, ile reakcji zachodzi wewnątrz,
W jakiej ironii, niezgodności przyszło mu żyć.
Tęskni za światem pełnym zrozumienia,
Światem złożonym z wyobcowanych tutaj;
Lecz jak odnaleźć się w nim, gdy sens odbiera powszechność?
Gdy już nikt nie może być outsiderem?

Zbyt inny wśród normalnych,
Zbyt normalny wśród innych.
Żyje dla siebie, skrycie pragnąc odnaleźć znaczenie w drugiej osobie.
Wbrew przekonaniom - choć skupiony na sobie, przeciwny jest egoistom.
Odda nieistniejący świat, wpuści z zewnątrz cząstkę zaufania.

Póki co, twardo stąpa po śladach wyobcowania.
A przyświeca mu jeden cel -
Zostać outsiderem świata.

środa, 24 czerwca 2015

358. Przywiązana

Czy to nie problem,
Gdy tak łatwo przywiązuję się do rzeczy niestałych?
Do osób, które odchodzą z dnia na dzień,
Pozostawiając wieczną nadzieję na powrót?

Czy to poważne,
Wchodzić w więź bez nadziei na przyszłość?
Lub ponownie do tej samej rzeki?

Słup wody
Albo wodospad nowych zdarzeń.
Stale płynnie,
Ktoś odchodzi, by ktoś inny powrócił.
Wymiana pozbawiona naszego wpływu.
Nadzieja, że Ktoś lepiej podejmie za nas decyzje.

Ból nieprędko przechodzi w spokój duszy.
Każda zmiana wyprowadza mnie z ulubionego rytmu.
Może ten utwór wyszedł już z poważania?
Lub stał się zbyt modny, bym mogła podpisać się jego tytułem?

Tak trudno rozstać się,
Tak trudno przyjąć nieznane.
Czy to poważne,
Wchodzić w więź bez nadziei na przyszłość?

Chcę przywiązać się na wieczność.

wtorek, 23 czerwca 2015

357. Wymagania

Świadomość więzi boli bardziej, niż samotność;
Cel nieosiągnięty, niż jego brak.
Pustka, którą może zapełnić ktoś,
Boli bardziej, niż brak rozwiązania.

Myślenie wprowadza w nieszczęście.
Świadomość marności, naprzeciw życiu chwilą.
Im więcej wymagam od siebie, tym trudniej doścignąć.

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie ~ (Łk 12,39-48)

niedziela, 21 czerwca 2015

356. Na krawędzi

Stoisz na krawędzi, na krańcu życia,
Kiedy woła ktoś, woła zza twoich pleców,
Że świat umrze razem z tobą.

Nie daj odchodzić niewinnym.
Twoje znaczenie jest nieuniknione.
Bez twojej decyzji, rola dla ciebie jest obsadzona.
Wystarczy zaufać.

Pytasz, co może jeden wobec miliardów jednostek,
A każdy z nich potrzebny, by stworzyć jedność.
To zdanie ma wiele słów,
Brak choć jednego zmieni sens całego przesłania.

Nieistotne, co wyraża,
Nieistotne, że istnieje już w każdym słowniku.
Jeden gest sprawi, że staniesz się nowym.
Unikat, niemieszczący się w schematach.
Jedno spojrzenie przyciągnie podobnych tobie.
Miliard może należeć do was.

Albo garstka, jedna osoba.
Lecz to nie powód, by zbliżać się do krawędzi.

Woła ktoś, woła zza twoich pleców,
Świat umrze razem z tobą.

sobota, 20 czerwca 2015

355. Umiera poeta

Umiera poeta.
Choć obiecał, że nigdy nie zabraknie mu słów,
Tak też słów nie brakuje.
Lecz wieczny głód prowadzi do osłabienia,
Przez pióro nie przejdzie zdrowy przekaz.
Nie przejdzie, póki nie nakarmi się nadzieją.

Byle do moich słów układano kiedyś melodie,
Czyjeś utwory będące moim przesłaniem.
Byle pocieszać zaledwie jednym cytatem,
Niegdyś powstał dla pocieszenia autora.
Byle strapiony odnalazł ukojenie,
A szczęśliwy kolejny powód do śmiechu.
Od filozofii do banałów,
Od wschodu do zachodu słońca.
Dniem i nocą poeta żywi się nadzieją.

Byle zamieszkał w sercach spragnionych jego przekazu,
W zagubionych duszach - niech znają pojęcie współodczuwania.
Karmiony wdzięcznością, może głosić piękno natury tego świata,
Może śmiać się, nieprzesadnie, dusząc w sobie jedynie krzyk radości.

Umiera poeta.
Umrze, jeśli nie nakarmi się nadzieją.

środa, 17 czerwca 2015

354. Demon

Wyciągam z szuflady
Uczucia zapomniane, zagadki nierozwiązane.
Przez sekundę tylko powracam.
Wystarczy, by nadeszła fala niepokoju.

Brak zaufania sprawia, że nie dostrzegam różnicy,
Ile prawdy jest w moim widzeniu świata.
Tysiące myśli wrzuconych do śmietnika.
Po co roztrząsać?
Wychodzi na jaw rzeczywistość.

Żyje we mnie demon.
Niszczyciel, pożera mnie od środka.
Uszczerbek na zdrowiu; nie wiem, jak długo z tym pożyję.
Przychodzi niespodziewanie,
Odbiera sens, zaburza jasność myślenia.

Moimi rękami zabija,
Moimi ustami przeklina.
Moją duszę wyczyszcza z resztek dobra,
Jakby dobro miało być przeszkodą.
Z przeszłości wydobywa chwile lepsze,
Oczernia je, skazuje na zapomnienie,
Na niepamięć, kim tak naprawdę jestem.

A szczęście?
Czy nie jest tylko zapomnieniem?

Jest tylko ucieczką przed demonem.

niedziela, 14 czerwca 2015

352. Po drugiej stronie ściany

Chowam się za ścianą słów.
Co znajdę po jej drugiej stronie?
Lub co znaleźć chciałabym?
Fala przekleństw wmieszana w kłótnie,
Słabnę, z każdą kolejną cegłą w murze.
Krzyk bezskutecznie próbuje zburzyć.
A strach?
Podbudowuje.

Płaczę częściej, niż zdaje się, że zauważasz.
Łzy szczęścia?
Jak je odróżniasz,
Skoro wywołujesz uczucia sprzeczne?
Możesz być każdą z nich,
Obecny, lecz nie znając tego powodu.

To ja powołałam cię to życia.
To ja używam słów.
To ja buduję mur.

Przenikam przez ścianę słów.
Nie znam żadnej ze stron.
Ukryta w niebycie, wydaję się mówić szczerze.
Lecz ile znaczy moje słowo?
Jakie znaczenie mają tu obietnice?

Jak wygląda świat po drugiej stronie ściany?

piątek, 12 czerwca 2015

350. Czas zmian

Otwierają się drzwi do wolności.
Czy możliwe, bym już jutro obudziła się w lepszym świecie?
Prawda pnie się do szczytu.
Nieposkromiona świadomość właściwego celu.

Czas zmian.
Dojrzewa we mnie kolejny ułamek zrozumienia.
Jak wiele porzucić trzeba,
Jak wiele poświęcić,
Samemu pozostając bez korzyści.

Cel jest w zasięgu ręki.
Kwestia kilku chwil, by osiągnąć najważniejsze,
Nim minie darowana mi minuta życia.

Czas zmian.
Każdy dzień może zmienić we mnie wszystko.
Coraz więcej szczegółów, jak dotąd umykały mojej uwadze,
Teraz wysunięte na pierwszy plan.
Wydobywam nowe uczucia,
Szacunek i przebaczenie - czasem ponad miłość,
Bo dziś jeszcze znaczyć mogą więcej.

Otwierają się drzwi do wolności.
Czy możliwe, bym już jutro obudziła się w lepszym świecie?

Świat niezmienny jest.
To tylko ja rozumiem go coraz lepiej.

sobota, 6 czerwca 2015

348. Jak wytłumaczyć?

Jak to wytłumaczyć?
Tylko w Tobie odnajduję prawdziwe ukojenie.
Gdy używam pięknych słów,
Zdaje się, jakbyś to Ty przemawiał przeze mnie.

Gdzie wówczas ucieka mój umysł?
Gdzie gromadzę przykre myśli?

Nieprzesadnie,
Przez co uczucie staje się wiarygodne.
Bo kto udowodni, że tak naprawdę Cię nie znam?
Że nie rozmawiamy?
Że nie sprzeczamy się nierzadko?

Jak to wytłumaczyć?
Komu bardziej niż Tobie zaufać?
Nie odwzajemnisz przekleństwa.
Bez przeprosin wybaczysz uniesienie w złości.
Który inny przyjaciel, w milczeniu, przekracza granice niemożliwego?

Gdy używam pięknych słów,
Zdaje się, jakbyś to Ty przemawiał przeze mnie.
Tylko w Tobie odnajduję prawdziwe ukojenie.

Jak wytłumaczyć?

349. Czy odważysz się zostać Jego rycerzem?

Czy odważysz się stanąć do walki?
Nie chcą zrozumieć, że tak najlepiej osiągnąć spełnienie.
Mogą zniszczyć cię, a słowo nie wystarczy, by się obronić.
Brak ci zaufania?

Jeśli spróbujesz,
Choćbyś poległ, dla Niego zawsze będziesz zwycięzcą.
Kto nie potwierdzi, że dla miłości warto poświęcić wszystko?
A Jego przecież kochasz bardziej, niż kogokolwiek innego.

Wystarczy, że poprosisz,
Odejdzie od ciebie wszelka wątpliwość.
Nie obwiniaj się za strach,
On również błagał, prosił, by móc odrzucić piętno.

Wiedz, że jedna twoja decyzja zwiastuje radość wielu.
Jeden mały sukces równa się wielkim.
Żaden krok nie uczyni cię przegranym.

Jeśli spróbujesz,
Choćbyś poległ, dla Niego zawsze będziesz zwycięzcą.

A więc,
Czy odważysz się zostać Jego rycerzem?

351. Wołanie frustracji

Schodzę na drugi plan.
Czuję, jak coraz mniej jest mnie tutaj.
Rozpływam się - kałuża krwi wymieszanej z wodą.
Czy zrobiłam wszystko, co powinnam?

To ambicja - ona pnie się, nieugięta, coraz bardziej ku górze.
Próbuje wyszarpać mnie, odebrać resztki sumienia.
Zacięta walka, czyjaś śmierć ma prowadzić mnie do zwycięstwa.
Sukces kosztuje porażkę, upadek wszystkich walczących.

A oni patrzą z przerażeniem.
Prawdziwi rycerze, ich celem było wspólne wyzwolenie.
Atak w obronie własnej, dziś skierowany mógłby być na mnie.
W czyim interesie jest moje zwycięstwo?

Zmieszana z błotem.
Rozpływam się - kałuża krwi wymieszanej z wodą.
Czy tak sprawdzam się najlepiej?
Plama na honorze,
Spływam wraz z potem, pozostawiam ślady sponiewierania.

Czy zrobiłam wszystko, co powinnam?
Z gruzów usłyszeć można wołanie frustracji.
Czego pragnie, czego żąda skreślona dusza?
Czy powinna przepraszać?
Ona szuka odpowiedzi,
Lecz na inne pytania, niż zadała.

Wołanie frustracji.
Czuję, jak coraz mniej jest mnie tutaj.
Może to ostatni dzwonek, ostatnia chwila,
Nim wyparuje ślad sponiewierania?

To ambicja - próbuje wyszarpać mnie, odebrać resztki sumienia,
Próbuje zagłuszyć krzyk, z głębi duszy jego wołanie.

Ktoś zapragnął zmieszać mnie z błotem.
A zrobiłam wszystko, co zrobić powinnam.

piątek, 5 czerwca 2015

346. Kto, jak nie On?

To jest czas, by uwierzyć.
Dlaczego słońce świeci właśnie dla mnie?
Wystarczy słowo podziękowania.
Kto wymyśli nam lepszy scenariusz?
Kto, jak nie On?

Każdy dzień jak nowa szansa.
Wiem, jak wykorzystać każdą z nich.
Kto lepiej naprowadzi mnie ku właściwemu?
Kto, jak nie On?

Nie posiadam wszystkiego, mogę więc wiele żądać,
Lecz w pragnieniach jestem skromna.
Kto da mi większe poczucie spełnienia?
Kto, jak nie On?

Kto, jak nie On?
Dla każdego odmienne ma imię.
Lub to samo, lecz nazywamy nim co innego.

To jest czas, by uwierzyć.

czwartek, 4 czerwca 2015

347. Wstęp do życia

Niepozornie,
Czasem wszystko, co ówczesne, traci na znaczeniu.
Bo co oznacza dzień dzisiejszy dla następnego?
Wstęp jedynie,
Wstęp do życia.

Nie boję się,
Dlatego jeszcze nie mierzę się z końcem.
Po co pozbawiać mnie wieloletniego zadania?
Ile dni, tyle odkryję jego nowych części.

A to zawiłe jest, coraz trudniejsze.
Cel jest zawsze ten sam, dopiero zaczynam rozumieć.
Bez pośpiechu, nie znam jeszcze uczucia prawdziwego bólu.
Na wstępie do pierwszego rozdziału,
Wbrew pozorom, nieliczne wątki nabiorą znaczenia.
Nieliczne pozostanie na wieczność.

Powieść jest jedynie wstępem,
Wstępem do życia.