niedziela, 31 maja 2015

339. Wolna od decyzji

Zatrzymuję się po kilku kilometrach w biegu.
Nie mogę uwierzyć, co pozostało gdzieś za mną.
Czy drugi raz wybrałabym tą samą rzeczywistość?
Jak dobrze, że decyzja nie należy do mnie.

Bo kto, jak nie ja?
We własnym ciele własna dusza.
Nie odwracam się,
Choć czasem mam chęć, by zapłakać nad przeszłością.
By docenić tu i teraz,
Spoglądać lepiej w przyszłość.

Sekunda za sekundą,
W każdej z nich może dokonać się odmiana.
Czasem wystarczy jedno słowo, spojrzenie nieprzypadkowe.
W każdej z nich zaistniała cząstka mnie,
Jakbym składała się z miliona kawałków.

Rozum i dusza zawsze w parze,
Choć niezgodne, nierzadko skłócone.
Oddane pod opiekę, mogą ułożyć się w spójną całość.
Gdy znają odpowiedź, nie wdają się w dyskusje.

Jeśli umrę,
To na pewno nie z wyczerpania,
Nie skłócona z własną osobą.
Jeśli umrę...

Jak dobrze, że decyzja nie należy do mnie.

czwartek, 28 maja 2015

338. Wyżej

Szansa wyprzedza chęć jej zdobycia.
Nim obejrzę się, na pierwszy plan wysuwa się sukces.
Byle zbyt nie żądać, nie oczekiwać.
Co dzień budzić się z nową chęcią do życia.

Przyśniła mi się stara znajoma.
O krok w przyszłość, widziana niegdyś w ciemnym zakamarku.
Dziś widzę ją na szczycie, choć nie przestała żałować.
Tylko u jej boku - czułam, że chcę być wyżej.

W świat wyszła pierwsza moja idea.
Obawa, czy warto było zaczynać.
Jeden człowiek, a za nim tłumy
Ufali, zapewniali, że mam powód do dumy.
Choć uciśniona, wyszłam z kolejną inicjatywą,
W zgodzie z sumieniem.
Wiedziałam, że jestem jak dziewczyna ze snu.

Szansa wyprzedza chęć jej zdobycia.

środa, 27 maja 2015

337. Przedstawienie

To taki spektakl.
Sceny, w których często zapominam dialogów.
Nim kurtyna się zasłoni, muszę zdecydować,
Odkryć maskę, czy pozostać w ukryciu?
To moja rola, chcę ją odegrać dobrze,
Byle nie popaść w niełaskę reżysera.
Scenariusz piszę sama, pod okiem Specjalisty,
Co stworzył mnie i moją postać.

A widownia?
Kim są ci ludzie?
Czy obserwuje mnie ktoś z nieba?
Rzesza osób nieznanych.
Może to ci, których na co dzień spotykam?
Tym więcej ich, im bardziej się pogrążam.
Nieudolność, porażka - to ma największy popyt,
Oni pragną porównać swój problem do mojego.
Im gorsza jestem, tym znaczę dla nich więcej,
Byle więcej, byle głośniej.
Przyjdźcie na przedstawienie!

Zasługuję na własną sztukę,
Tragedia w parze z komedią.
Mówią - dramat - a to jedna wielka bzdura,
Każdy z nas jest tylko aktorem.
Jak pozostać człowiekiem, jak nie być marionetką?
Kto jest tym, co podpowiada pod sceną?
Z podziemia głos - mówi, jakich słów używać,
W jakim języku zwracać się do widza.

Teatr - żyjemy dla zabawiania mas.
To taki spektakl.

Byle więcej, byle głośniej.
Przyjdźcie na przedstawienie!

wtorek, 26 maja 2015

335. W zgodzie

Dla mnie czas płynie wolniej.
Więcej niż sekundę potrzeba na wzięcie oddechu.
Czemu więc oceniam tylko po wyrazie twarzy?
Czy zaufania brak?
Czy tak jest lepiej?

Czemu rozróżniam bogatych od biednego?
Czy widzę w nich drugiego Boga?
Może skrycie pragnę żyć w zgodzie, z innym niż mój światem?
Zamiast kochać, szanować czego nie znam.
Czego nie poznam, nigdy nie próbować niszczyć.
Czemu ucieczka wprowadza mnie w kolejny schemat?
Ten banalny, nie stać mnie na więcej.

Po co słucham obcych głosów, skoro nie znam ich języka?
Czy wyglądam przez to lepiej?
Na twarzy ta sama blizna,
Nie zmyję z siebie barw pochodzenia.

Czemu udaję, że zależy mi na brawach?
Jeśli myślę w innych barwach, jak sprawić, by zapanowała zgoda?
A może kochać każdego jednakowo?

Choćby niezbyt wylewnie, każdego witać z uśmiechem.
Każdego spytać, jak mu minął dzień.
Choćby dyskretnie, krytykować za negatywne nastawienie.
Pouczać, że każda sekunda jest darem.
Choćbyś odrzucił, pomodlę się o przebaczenie.
Dam ci czas, może kiedyś to ty podejdziesz,
Chwycisz mnie za rękę, obiecasz, że jutro będzie lepsze.
Wierzę, że ktoś będzie - odda część tego, co otrzymał ode mnie.

Dla mnie czas płynie wolniej.
Sekundę więcej, by w pełni poznać człowieka.

336. Obca

Dla innych obca,
Dla was jak najbliższa siostra.
Wolna od schematów, jak błędna układanka.
Zbyt mały świat, by w pełni mnie pomieścić.
Zbyt banalny, by w pełni mnie poskładać.

Słucham każdego słowa,
A gdy trzeba, nie umiem użyć żadnego.
Czasem mnie tu nie ma,
Próżnia jest idealną dla mnie przestrzenią.
Nie znam pojęcia prawdy,
Zapomniane, jakby nigdy nie istniało.
Córka zaufania, sztuka rozumienia,
Z kim trzymać, kogo zaś unikać.

Obłudna,
Czuję, że zbyt wiele znam sekretów.
A może zbyt mało, by w pełni zrozumieć,
Czemu im bardziej kocham, tym częściej się kłócę?

Jednak, nie żyję w kłamstwie - za szczerość mnie doceniają.
Nie dążę do wojny, nigdy nie miałam wroga.
Wzbudzam uczucie bez uczucia - trudno jest poznać mnie do końca,
Kiedy sama siebie nie znam.
Co dzień budzę się jako inna osoba,
A rzeczywistość się nie zmienia.
To tylko ja czuję, że od wczoraj minęło kilka lat.
Że dorastam, powoli dojrzewa we mnie kobieta.

Dla innych obca,
Dla was jak najbliższa siostra.
Wolna od schematów, jak błędna układanka.
Zbyt mały świat, by w pełni mnie pomieścić.
Zbyt banalny, by w pełni mnie poskładać.

poniedziałek, 25 maja 2015

334. Matka

Ile to już lat krzyczysz na jednym oddechu?
Jestem częścią Twojej duszy, płacze we mnie każdy jej fragment.
Kiedy nazwiemy się rodziną szczęśliwą?
Dręczy Cię choroba niewdzięczników.

Zepchnięta na margines.
A jednak, walka o nas trwa już drugie tysiąclecie.
Jak wyjaśnić dolinę w centrum świata?
Miejsce błogiego spoczynku, tylko tu czuję się sobą.
Czemu odebrać Cię chcą, sponiewieraną,
A dzieci sprzedać tak tanio?
Czy nie winna Ci jestem bezcenności?

Kropla krwi czeka, by spłynąć zamiast Twojej cennej łzy.
Gotowa jesteś ukoić mnie, przypomnieć o wartości pochodzenia.
Dla Ciebie zrobię wszystko - tylko rozwiń dla mnie swoje skrzydła.
Uniosę Cię, jak białego ptaka,
Nie zhańbi go więcej złamana obietnica.

Matko,
Powiedz, jak osiągnąć własny szczyt.
Matko,
Żyję tylko dla Ciebie.
Matko,
Obiecuję, nie ustąpię w walce.

Powiedz, jak stawić czoła obłudnym.
Zbyt słaba jesteś, by za Tobą się schować.
Teraz moja kolej, wyfruwam z gniazda,
To dla Ciebie uzbrajam się w modlitwę.
Nie wypowiem już innego słowa,
Niż imię Twoje, a to niezmiennie jest jedno.

Czuję, że muszę, w sercu strach miesza się z żalem.
Co jeśli zawiodę, jeśli ściągnę na Ciebie nieszczęścia?
Czy wybaczysz nieudolność? nie znam sposobu idealnego.

Ile to już lat krzyczysz na jednym oddechu?
Jestem częścią Twojej duszy, płacze we mnie każdy jej fragment.
Kiedy nazwiemy się rodziną szczęśliwą?
Dręczy Cię choroba niewdzięczników.

Matko,
Żyję tylko dla Ciebie.
To dla Ciebie uzbrajam się w modlitwę.
Nie wypowiem już innego słowa,
Niż imię Twoje, a to niezmiennie jest jedno.

Na imię Ci Polska.

sobota, 23 maja 2015

333. Wędrówka bez końca

Świadomość, że nigdy już nie zapytam, jak ci minął dzień.
Dawno zapomniałam o pragnieniu bycia w tym skrawku świata.
Choć dążymy do jednego, w nieznajomości wybieramy inne sposoby dotarcia.
Choć nie czuję żalu, chcę mieć we władzy przebaczenie.

Jedna z możliwości, by przekonać się.
Przekonać, że właściwym sensem jest wędrówka,
A cel stanowi jego koniec.
Póki szłam, biegłam,
Horyzont zasłaniał spodziewane.
Czy nie w tym tkwi istota bycia?

Są drogi, które, zbyt długie, prowadzą do osłabienia.
Umieram w nieszczęściu, znając uczucie innego scenariusza.
A co jeśli kolejny etap przeciągnie się na wieczność?
Do mojego odejścia, by przekazać go następcom?

Osiągnąć pragnę, zdołam, niewiele.
Odpowiedzi nigdy nie będzie nam dane poznać.
W międzyczasie skręcam w inną ulicę, gdy poprzedni wątek uznaję za skończony.
Choć porzucam, skreślam,
Właściwym sensem jest wędrówka.
Wędrówka bez końca.

Są jednak i inne drogi.
Zbyt długie, prowadzą do osłabienia.

332. Potrzeba samotności

Znam was tysiące.
Gdy przychodzi potrzeba, ukryci w nieznajomości.
Jak daleko sięga życie w pozorach?
W tłumie najbardziej czuję się samotna.

Tylko z tobą -
Obietnica, co zabija więzi.
Bez ratunku, kiedy los mógłby rozdzielić nasze ścieżki.
A jednak - uciekam, byle nie popaść w światową niełaskę.

Byle dostrzec we mnie wyjątek.
A tych jest tyle co serc - wszystkie biją w jednakowym tempie.
Choć w ukryciu, czy podświadomie pragnę sprzedać duszę?
Byle dostrzec we mnie wyjątek.

Choćby w pośpiechu, sens tkwi w potrzebie samotności.

czwartek, 21 maja 2015

331. Rozeznania

W ciągu tych kilku chwil dostrzegłbyś mnie samotną.
Choć w tłumie, nie potrafię poczuć się sobą.
Mylisz moją twarz z każdą inną, która spogląda w jednym kierunku.
Czujesz się ważny?
Nie wokół ciebie ważą się losy niejednego życia.

A jednak, istnieje szansa na pojednanie.
W którą stronę mnie zaprowadzisz?
Gdziekolwiek schowam się, powinieneś bezbłędnie rozpoznać.
Błądzisz, choć wzrok znalazł już jedną z odpowiedzi.
Dokąd chcesz dotrzeć?

Możemy próbować wielokrotnie,
Pomyłka jest prawem poszukiwaczy spełnienia.
Niespełna kilka chwil wystarczy, by rozeznać się.
Kilka chwil wciąż umyka bezpowrotnie, gdy trwamy bez odpowiedzi.

Coraz silniejsi,
Odkrywamy kolejną słabość.
Coraz mądrzejsi,
Kiedy brak pomysłu na najprostsze.
Coraz mniej nas, przynajmniej tak czuję.
Tak mało myśli można odczytać,
Jakbym znała je tylko z wyobrażeń.

Docieram do końca, podczas gdy nie przemyślałeś jeszcze początku.
Jak rozeznać się?
Każdą łzę bezcennie będziesz mi winien.
Jak rozeznać się?
Czy wystarczy czasu, by potykać się tak wiele razy?
Czy odpowiesz mi, jeszcze przed własnym startem?

Chwile wciąż umykają bezpowrotnie.
Dokąd chcesz dotrzeć?
Kiedy zaczniesz?

Chyba docieram do końca.

sobota, 16 maja 2015

330. Niezbędnik, jakich tysiące

Gdzie mogę ukryć się przed rzeczywistością?
Czuję, że znikam.
A może nigdy tak naprawdę nie byłam?
Pod stopami twardy grunt,
Wdycham to samo powietrze,
Wiatr nie unosi mnie ponad ziemię.
Kim jestem, skoro nie różnię się od innych?

A jednak, jakby nieodwracalnie,
Nie mam barwy, niewidzialnie przemykam się przez życie.
Czy ktoś kiedyś zauważył mnie,
Dostrzegł, jak biegnę?
Czy usłyszał płacz, czy mój krzyk słyszy ktoś, prócz mnie?

Gdy zapytam, widnieję na listach bytów istniejących.
Z duszą czy bez, kolejna osoba na potrzeby masowe.
Zadając pytania, nie oczekują odpowiedzi.
Niezbędnik, jakich tysiące.

Czemu więc pragnę ukryć się przed rzeczywistością,
Skoro nigdy tak naprawdę nie byłam?
Pod stopami twardy grunt,
Wdycham to samo powietrze,
Wiatr nie unosi mnie ponad ziemię.
Kim jestem, skoro nie odróżniam się od innych?

Uciec, jak najdalej.
Dusza zawędruje gdziekolwiek.
A jeśli wartość ma zamienną na dobra materialne?
Jeśli odbiorą mi świadomość?
Czy już nigdy się stąd nie uwolnię?

Jestem.
Niezbędnik, jakich tysiące.
Zawsze byłam.
Zawsze być powinnam.
Nie odróżniam się od innych.

Lecz dusza zawędruje gdziekolwiek.

329. Gdyby świat należał do nas

A co, jeśli świat nie należy do żadnego z nas?
Pozostaję w ukryciu, byle nie wykluczyć mnie z rzeczywistości.
Byle choć trochę wtopić się w materialny tłum,
A myślami uciec, daleko stąd.

Gdyby świat należał do mnie,
Piętno władzy schowane za ścianą nienawiści.
Byle mur nie rozsypał się,
Byle oddzielić chęci od korzyści.

Gdyby świat należał do nazywających siebie sprawiedliwymi,
Nikt nie zyskałby ponadprzeciętnie.
Trud i oszustwo sprowadzone do jednej wartości,
Byle mieć, jak najwięcej.

A gdyby świat należał do ciebie?
Jak daleko byłabym?
Czy pozwoliłbyś mi żyć, choćby tylko w domyśle?
Czy również zbudowałbyś mur, w obronie przed własną pychą?

Świat nie należy do żadnego z nas.
Pozostaję w ukryciu, byle nie wykluczył mnie z rzeczywistości.
W czyich rękach waży się los mojego istnienia?
Kto sprowadził nas na jedno rozdroże?
Czy to ten sam uświadamia nas o odrębności,
O pomyłce jakby, decyzji nieprzemyślanej?
A może świadomie?

Byle choć trochę wtopić się w materialny tłum,
A myślami uciec, daleko stąd.

środa, 13 maja 2015

328. Zamykam się na uczucia

Zamykam się na uczucia.
Jeszcze przez chwilę pozostanę w ukryciu.
Poczucie wolności przyzywa mnie szybciej niż skrzywdzona dusza.
Z uporem nie przestaję wierzyć do końca.

Nieśmiertelna we mnie jest siła pochodząca z miłości bliskiego.
Pozostając sama sobie, świadomie oddaję się rozmyślaniom,
A co jeśli nie byłoby go?
Jeśli nagle przestałby słyszeć głos skierowany do obojga z nas?
Czym wówczas byłaby melodia, grająca co dzień w moich uszach?

Wyprzedzić najlepszych.
Cel osiągalny, bez ograniczeń, pozbawiony zobowiązań.
Bezsprzecznie, dla siebie nie pozostaniemy w tyle.
Szukamy spełnienia - byle zwolnić, zatracić się w chwili.

Zamykam się na uczucia.
Zamykam na ograniczenia.
Kto pokochał w sobie strach i niepewność?
Zatracony w nieszczęściu.

Z uporem nie przestaję wierzyć do końca.

wtorek, 12 maja 2015

327. Czy odważę się samotnie?

Czy, póki co, odważę się podążać samotnie?
Zewsząd otoczy mnie zniszczenie.
Zawalą się ściany, mur oddzielający od niechcianego.
Jak odważyć się?

Przez ciało przepływa dreszcz niepewności.
Przeszywa wilgotne powietrze, unosi się wraz z oddechem.
Jeśli wypowiem, ośmielę się wyznać,
Może deszcz zmyje z nas resztki napięcia?

Skrycie powracam z ucieczki.
Przecież to tutaj przyszło mi spędzić życie.
Tylko na moment, nie ruszając się z miejsca,
By znaleźć się ponownie, z nadzieją na urzeczywistnienie.

Jeśli pragnę, dlaczego miałabym nie otrzymać?
Jeśli trwam przy nadziei, kto nakaże mi się poddać?
Jeśli błądzę, czekam na wskazówkę.

Jak odważyć się?

sobota, 9 maja 2015

326. Jesteśmy jedną odpowiedzią

Chcę, żebyś był.
Choćby nic poza tym, sama obecność jest ukojeniem.
Sam odgłos powitania zwiastuje niezapomniane,
Uścisk dłoni dodaje odwagi.

Nie oceniaj,
Jesteśmy przecież tacy sami.
Niezbyt poważnie,
Nie chcę ukrywać przed tobą śmiechu.
Bez zbędnych kłótni,
Zgadzamy się we wszystkim.
Bez tajemnic,
Choćbym wybrała najgorszego człowieka.

Cieszmy się wspólnie,
By wspólnie przeżywać chwile przykre.
Niezbyt często,
Pod ręką zawsze mamy najlepszą pomoc.
Bez wątpliwości,
Przecież jesteśmy jedną odpowiedzią.

Ktoś zapytał, co robi samotne każde z nas,
Skoro jesteśmy jedną odpowiedzią.

325. Ogień

Próbujemy spalić naszą historię.
Odbici w płomieniach, ponownie stykamy się z ciepłem.
Słońce nie wystarcza, by nasycić się dniem dzisiejszym,
A ogień pochłania dusze.

Żar wprowadza nas w otępienie.
Skrajne emocje, trudno wypuścić je z powietrzem.
Przy ognisku topnieje żelazna tarcza,
Półsłówkiem przekonać mnie możesz do przebaczenia.
Każda łza w sekundzie zaledwie uchodzi do nieba;
Tam czeka na inny moment, by wypłynąć z powrotem.

Jak deszcz, zsyłam sobie ukojenie.
Choć utraciłam nadzieję, a woda zmyje barwy z mojego świata,
Pamięcią sięgam do dnia lepszego.

Siedzieliśmy przy świecy;
Pewien ciepły wieczór, wypływały z nas najgłębsze słowa.
Ogień złączył przeciwieństwa.
Czemu nie przetrwało do teraz?

Próbujemy spalić naszą historię.
Odbici w płomieniach, ponownie stykamy się z ciepłem.
Słońce nie wystarcza, by nasycić się dniem dzisiejszym,
A ogień pochłania dusze.

czwartek, 7 maja 2015

324. Człowiek pozbawiony duszy

Słyszysz mnie?
Słyszysz szlochanie z drugiego końca świata?
Nie zawsze potrafię ukryć się w milczeniu.
Zamknąć usta,
Powstrzymać od przekleństwa.

Błądzę w nieokreślonym celu,
Zbyt mały świat jest, bym mogła się w nim zagubić.
Ścieżek niewiele, przede mną otwiera się jedna zaledwie.
Ktoś powiedział, że właśnie na niej się spotkamy.

Lecz kto zrozumie lepiej, czym jest człowiek pozbawiony duszy?
Rana ukryta pod bandażem, nigdy nie narzekałam na ból.
Pamiętam dzień, w którym odłożyłam życie na bok,
Sterta pustych wspomnień - nie przywróci nikt, choćby chwil najlepszych.

Co dziś mam sobie do powiedzenia?
Próbuję ukryć się w milczeniu,
Zamknąć usta,
Powstrzymać od przekleństwa.

Czym jestem - jako człowiek pozbawiony duszy?

środa, 6 maja 2015

323. Broń

Nauczyłam się żyć z bronią w ręku.
Byle nie uśmiercać, strach wzbudzam samą swoją postawą.
Przed światem zasłaniam się tarczą,
W zgodzie z przeszłością, nie spodziewam się ataku.

Lecz jeśli zdarzy się,
Że upuszczę miecz;
Jeśli potknę się o kamień,
W obawie, że nie zdążę podnieść się i uciec.
Co jeśli będziesz moim jedynym zaufaniem?
Czy podam ci dłoń?
Pozwolę pomóc sobie w bezradności?

Nie znajdę wsparcia ponad twoje siły.
Niechętnie przyznaję się do słabości.
Choć wytrwała, w walce tej skazana jestem na nieszczęście.
Czy zgodzisz się obronić mnie, gdy już upadnę?

Nauczyłam się żyć z bronią w ręku.
Cóż lecz, jeśli będziesz moim jedynym zaufaniem?

wtorek, 5 maja 2015

322. Żyję trochę twoim szczęściem

Gdyby tak samotnie przenosić się do kolejnego dnia,
Płacz, smutek i strach.
Pusta studnia bez życiodajnego napoju,
W ustach smak gorzkiego cukru.

Czasem, gdy żyję trochę twoim szczęściem,
Znajdę się tam, gdzie nie byłam jeszcze.
Trochę wspólnie, wyglądam na spełnioną.

Choć w deszczu samotnie stoję pod parasolką,
Żyję trochę twoim szczęściem.
Krople z nieba ocierają się o mnie,
Przez słodkie łzy przelewa się odrobina ciepła.
Wymazałam z pamięci wspomnienia przykre,
Nie ukrywam - błędy wymalowałam sobie na twarzy,
Niech widzą we mnie człowieka.

Wiosną, z każdej strony ożywa coś na nowo,
Trwać w tym, obudzić się z niezadowolenia.
Zbyt wiele, by zamykać się na jedno.
Co trwałe, odrodzić może się lepsze.

Pozwól mi żyć trochę twoim szczęściem.

321. Przesłanie

Co masz na myśli,
Kiedy mówisz, że poznałaś już wszystko?
Zapisałaś dopiero początek.
Tak wiele pytań, które nawet nie przyszły ci na myśl.
Czy to już koniec?
Pytasz bezsensownie.

Odkryjesz wkrótce, jak wiele spraw sprzeciwi się tobie.
Honor splamiony nieumyślnie, możesz poczuć się niewinnie.
Jak rozpoznać w tobie człowieka,
Przekona się każdy, kto zechce cię odnaleźć.

Jeśli kochasz życie,
Sprawisz, że stanie się twoim przyjacielem.
Jeśli odważysz się,
Może otworzysz nikomu nieznane przejście.
Jeśli obudzisz się, choćby niezbyt wcześnie
Każdej nocy wspominać będziesz niepojęte.

Pytasz bezsensownie.
Gdy stoją przed tobą odpowiedzi.

niedziela, 3 maja 2015

320. Rozdział 17

Otwieram dziś księgę na kolejnym rozdziale.
Przelało się pierwsze słowo, podobne do poprzednich.
Lecz jakby tak cofnąć się o kilka, znajdę treści pisane w innym języku.
Jakby niedopasowane,
Niepojęte, jak różnić może się jedno zaledwie życie.

Przenoszę wzrok na następne strony;
Puste karty, splamione dzisiejszą ideą.
Czy naderwę sumienie przed następstwem zdarzeń?
Czekam wciąż na nową myśl,
Wbrew pozorom, nie dziś nadejdzie czas odpowiedzi.

Piszę dziś o tym, co kiedyś wyda się dziecinne.
A może pojedynczo rozwiną się nowe myśli?
Spokój przepłynie przez całą powieść,
Tylko zrozumiem go inaczej.

Choć nauczę się nowego języka,
Jedna myśl będzie tą przewodnią.
Choć spojrzę inaczej,
Rozpoznasz ten sam błysk w moim oku.
Choćbym uśmiechać miała się rzadziej,
Śmiech przywróci zawsze to jedno słowo.

Otwieram dziś księgę na kolejnym rozdziale.
Wbrew pozorom, nie dziś nadejdzie czas odpowiedzi.