niedziela, 30 listopada 2014

226. Zakątek wyjęty z niewoli

Wybrałam sobie to miejsce.
Gdzie unosi się
Zapach róż,
Świeżej trawy.

Wracam tam co dzień,
Choć myślami,
Nienamacalnie.
Wrócę kiedyś,
Wrócę na stałe.

Wybrałam to miejsce,
U kresu wszelkich trosk.
Siedzę na ganku,
Wdycham tą woń,
Jakby wiecznie młoda.
Uzdrawia mnie śmiech,
Nieustanny
Codzienny.
Choćby z samej siebie.

Siedzę przy kominku.
Wieczór przywołuje wspomnienia,
Początki moje,
Trudności,
Troski
Naiwne.

Popijam herbatę,
Piszę własną powieść,
Choćby dla siebie.

Wychylam się o świcie.
Ten sam krajobraz
Najpiękniejszy.
Wyjęty z niewoli
Pagórek zielony
Z jeziorem,
Z morzem gdzieś odległym
Mały kraj,
Zakątek
Wyjęty z niewoli.

Wracam tam co dzień,
Choć myślami,
Nienamacalnie.
Wrócę kiedyś,
Wrócę na stałe.

Do zakątka
Wyjętego z niewoli.

sobota, 29 listopada 2014

225. Cała i zdrowa

Cała i zdrowa.
Gra mi w uszach
Cichutka melodia,
Ulubiona.
W słowach jest przekaz,
Co lubi zmieniać się,
Jakbym nie miała prawa zrozumieć.

Cała i zdrowa
Celem jest wolność.
Lecz co oznacza?
Czy walkę o lepsze,
Walkę o Ciebie
O Was wszystkich?
Czy ciężarem jest,
Czy tak samo ją definiujesz?

Cała i zdrowa,
W trosce
Już nie o siebie.
Czy o wszystkich Was?
Czy mam prawo być zmienna?
Powinnam wybrać,
Tylko raz?
Czy sama się zmuszam.

Cała i zdrowa.
Stała równowaga.
Mogę się oddać,
Komu lecz?
Sama dla siebie
Wystarczam.

Cała i zdrowa.
Dzieci,
Tego chcę też dla Was.
Choć nie wszystkie znam,
Nie wszystkie kocham.
Siostry i bracia,
Chcemy lepszego jutra.

Żebym każde zastała
Całe i zdrowe.

wtorek, 25 listopada 2014

224. (Nie)Zmiennie

Za dużo dni.
Kilka zaledwie,
Szybkich.
Wertuję strony,
Czytam,
Wspominam.

I tak,
Jakbym kochała nadał,
Lecz nie nadążała
Za rozumem.

Jakbym nie znała
Najbliższych stanów.
Jakbym zapomniała,
Po co?
Jak to pojąć?
Nowe
Po staremu.

Jakby mi zabrakło
Twoich nowych zdjęć.
Pamiętam poprzednie,
Czasy piękne,
Zmienne lecz.
Kim dzisiaj jesteś?

Wertuję strony
Tych dni krótkich,
Chwil ulotnych,
Choć nie ma,
Choć zabrakło,
Tych chwil pięknych,
Chwil szybkich.

Kiedy znów zwolnię
Przeczytam,
Wspomnę.

I tak,
Jakbym przypomniała,
Gdy spotkam,
Gdy zobaczę.

Co zobaczę?
Lepsze?
Poprzednie?
Czy poznam w ogóle?

Cicho szepczę przed zaśnięciem.
Jeśli prawdziwe,
To jednak niezmienne.

sobota, 22 listopada 2014

223. Orkiestra miejska (nieco inna)

Czemu ludzi
Ludzi nie ma na ulicach?
Kiedy woła głos,
Zduszony
W uścisku,
Żalu głos nadziei.
Miasto bawi się,
W rytm orkiestry
Nieco innej.

Czemu buntownicy
Biją w poduszki?
Tak wiele nas,
Za wiele by zwątpić,
Czy nie wystarczy;
Miasto bawi się
W rytm orkiestry
Nieco innej.

A oni biją,
Biją w kościelne dzwony.
Podpisani pod trzema darami,
A przecież tłuką,
Niszczą sumienia.

Tymczasem
Miasto bawi się
W rytm ich orkiestry.
Nieco innej.

czwartek, 20 listopada 2014

222. Ulotnie

Jeśli chcesz,
Zamienię się w listek.
Poszperam gdzieś w niebie,
Niesiona wiatrem.
Gdzieś.

Lecę,
Zbyt wysoko, by spamiętać.
Unosi mnie oddech,
Ten spokojny jednak,
Gdy wkraczasz głębiej w siebie.

Wkraczasz głębiej.
Przeczytaj mnie
Choćby w biegu,
Choćby początek.
Wiesz,
Piszę dla ciebie od lat
Żebyś zajrzał choć,
Poczuł się ulotnie.

Obejrzyj początek,
Kiedy nie znałam,
Kiedy widziałeś mnie
W chorobie
W niewiedzy.
Bezwstydnie okrytej
Cienkim jedwabiem
Uszytym z prostych myśli
Bez słów nawet
Wielkich.

Czy będą potrzebne,
Kiedy odkryję
Bez odpowiedzi?

Żebyś to spojrzał na mnie,
Poczuł się ulotnie...

środa, 19 listopada 2014

221. Arena bratobójcza

Ściga się
Kometa z kometą.
By uderzyć szybciej,
By zmieść nas.
Daleko jednak,
Nie do uwierzenia
Niemal.

Bo na to czeka ktoś.
Żebyśmy,
Zapatrzeni w niebo,
Nie zaglądali sobie w ręce,
Żebyśmy oddali się pod opiekę,
Choć to deszcz,
Deszcz tylko moczy papier,
Tylko.
Oddajmy się pod opiekę.

Gdy strach wyschnie,
Zabawmy się,
Jak w starym teatrze.
Na arenie
Międzynarodowej.
Jak w starym teatrze.
Na arenie bratobójczej.

Zabawmy się
Nawet na co dzień.
Zabawmy w obietnice
Przyjęte,
Pozorne.
Jakbyś brał to na poważnie.
Jakbyś na żartach nie znał się.
Działamy wspólnie,
Dajesz mi,
A ja biorę.

Jak w starym teatrze
Na arenie
Międzynarodowej.
Jak w starym teatrze.
Na arenie bratobójczej.

Zażartujmy też.
Deszcz,
Co tylko moczy papier.
Tylko.
Zatańczmy choć raz
Bez parasolek.
Zatańczmy dla nich,
Choćby pochmurnie.

Jak w starym teatrze
Na arenie
Międzynarodowej.
Jak w starym teatrze.
Na arenie bratobójczej.

poniedziałek, 17 listopada 2014

220. Nie znam krzyku

Krzyk.
Zlepek myśli zbyt wielkich,
Zbyt gwałtownych opinii.

Nie znam krzyku.
Zbyt mała czuję się,
Żeby deszcz,
Deszcz płakał nade mną.
Żeby bał się mnie,
Żeby poczekał,
Aż burze przeminą.

Nie znam krzyku.
Wszystko to
Przez moment tylko sprzeczne.
Raz podniosłam na ciebie głos;
Ostatni.
Pierwszy.
Przez moment.
Nigdy więcej.

Ten jeden raz.
I kilka poprzednich,
Przyznam.
Ten jeden raz
Zachwiało się,
Huśtawka z dzieckiem
Zachwiało niewinnie.

Nie znam krzyku.
To nie mój głos.
Dalszy,
Lecz lżejszy
Wbrew pozorom
Nie znam krzyku.

To wylewa ze mnie,
Ten jeden raz
Rzeka w brudzie,
Zalewa lądy,
Topi przeszkody.

Nie znam krzyku.
Za to ty pływasz,
Nie utoniesz, obiecuję.
Nie zaprzeczaj lecz.
Nie znam krzyku.

219. Czekanie

Czekanie sprawia,
Zmienia się w abstrakcję.

To już zima?
Owszem,
Lecz słońce przebija się,
Wzywa mnie.
A ja zamarzam na wietrze,
Ciemność dłużej niż w lecie,
Słońce chce mnie zwieść,
Czekam na jesień.

A czekanie sprawia,
Zmienia się w abstrakcję.

Jakby poranek trwał dłużej,
Jakby każdy dzień udany,
Krótki choć,
Nie bez obaw codzienność.
Taka moja,
Własna moja,
Znudziło się czekać.

Bo czekanie sprawia,
Zmienia się w abstrakcję.

Dym z moich ust
Wolno wtapia się w powietrze,
A ja z nim,
Zlana z otoczeniem,
Kompozycja udana,
Taka moja,
Własna moja,
Nie mam chęci,
By dłużej czekać.

Bo czekanie zmienia się.
Inaczej -
Już nie czekam.
Szept mnie ostrzega,
Że nie warto.
Że zmienia się w abstrakcję.

Szept mnie ostrzega,
Nie ma na co czekać.
Szept,
Nie tyle sumienia.
Szept człowieka.
Nie ma na co czekać.

Bo co odwleka,
Zmienia się w abstrakcję.

sobota, 15 listopada 2014

218. Horyzont

Skoro świt
Wysyłam siebie gdzieś w odległe.
Marzy mi się sen,
Ten dzisiejszy,
Ponownie.
Widzieć.

Kruszy mi się,
Kurczy.
W uścisku trzymam
Gniotę
Niszczę niemal.
Każda myśl
Jakby zagląda za horyzont.
Jakby była morzem.
Bezbarwnym.
Odbija się niebo.

Niebo wszędzie.
Jakby dzielił tylko horyzont.
Bezbarwne.
Choć,
Utonąć mogę,
W tym morzu,
W tych myślach.

Wtedy?
Niebo wszędzie.
Przeskoczę horyzont.

niedziela, 9 listopada 2014

217. List od nieznajomej

Piszę dziś list.
List do nieznajomej.
Odpowiedź na prośbę.

Jakbym widział ją,
Jakby namacalnie
Chciała podejść.
Jakbym jej unikał,
Zostawiał na deszczu;
Pod parasolem
Z inną.

Odpowiedź na prośbę:
"Nie spiesz się,
Choćbyś miał odejść
Stań obok,
Przypatrzę się tobie.
Ile procent szczęścia,
Ile wolne."

Po latach;
Nie czytałem go wcześniej.
A on leżał,
Leżał tam przez lata.

Czytam,
Przyczepiam na czole
Słowa miękkie.
Zasypiam w ich rytmie,
Zasypiam.
Czekam do rana.

Spoglądam przez okno,
A ona czeka tam;
Czeka,
Aż odpowiem.

Piszę dziś list.
List do nieznajomej.
Znam ją przecież.
Co dzień siedziała pod oknem.

Odpowiedź na prośbę.
"Stań koło mnie,
Przypatrz się dobrze.
Ile procent szczęścia,
Tyle dla ciebie wolne."

"Nie czekaj pod oknem;
Możesz wejść,
Możesz odejść.
Lecz ile procent szczęścia,
Tyle dla ciebie wolne."

sobota, 8 listopada 2014

216. Boję się być szczęśliwą

Słyszałam,
Że rozmawiacie.
Znów o mnie?
Proszę...
Nie boli wasz uśmiech,
Neodgadniony.

Czasem tylko,
Gdy późną jesienią
Mieszam zimne z zimną.
Strażnik sumienia
Usypia.
Mieszam zimne z zimną.
Boję się,
Boję być szczęśliwą.

Modlę się,
By nieznajomy miał się dobrze.
O miłość piękną
Choćby dla siebie,
Choćby niewielką.

Czasem tylko,
Gdy późną jesienią
Mieszam zimne z zimną.
Strażnik sumienia
Usypia.
Mieszam zimne z zimną.
Boję się,
Boję być szczęśliwą.

Czasem tylko,
Chociaż umilkną
Zimne z zimnym
Rozejdą się,
Miną.
Chociaż umilkną.
A ja boję się,
Boję się być szczęśliwą.

215. Słońce i deszcz

Nad nim słońce,
A nade mną deszcz.

Jak zmienić?
Usypia mnie,
Gnębi
Pogoda deszczowa.
Spoza chmur
Puste niebo,
Nic.
Łzy wzruszenia,
Szczęśliwe choć,
Łzy...

Przemijam,
Słońce przebija się
Chwyta,
Ściska czule.
Ciepły oddech,
Natchnienie.
Myślami tam biegnę,
Cieplej...

Wysychasz.
Szukasz,
Błądzisz,
Cisza.
A ja kołyszę,
Kołyszę się
I płynę.
W deszczu mnie widzisz.
Słyszysz szum.

Wysychasz.
A mnie zimno doskwiera.

Bo nad tobą słońce,
A nade mną deszcz.

wtorek, 4 listopada 2014

214. Rozmowa z kochanym

Coraz głębiej,
Coraz ciaśniej...

-Nie mogę milczeć,
Uwolnij!
Wypuść!
Milczę.

-Kochana,
Miałaś coś zmienić.
Ignorantko kochana,
Egoistko moja
Nie siebie miałaś zmieniać.

-Wiem.
To nie ja zmieniam fronty,
Jak chorągiewka
Nasza ojczysta przecież,
Tak odmienna
Raz na moment.

-Kochana,
Oni czekają,
Choć nie wiedzą.
Nie wiedzą jeszcze
Co im kiedyś powiesz.

Nie umieraj kochana.
Choćby dla samej siebie,
Nie daj nam umrzeć.

-Drań jestem...

-I ja.
Nie przyznam się jednak.
Zobacz,
Najbliższy zrozumie.
Nie zastąpisz ich,
Nie próbuj.

Uwolnię cię, kochana.
Jedyna rzecz,
Której nie rozumiesz.
Uwolnię cię, kochana.

213. Dziennik

Dziennik,
Łapacz senny,
Słowa niespójne;
Myśli
Przyklejam na ścianie.

Mury,
Zsypane od krzyku,
Chociaż cisza wieczna;
Zestraja się
Chęć
I niemoc.

Łapię was,
Łapię świetliki;
Choć świt,
Świt już bliski,
Ciemność
Gdzieś we mnie.
Studnia życzeń.

Bezwiednie
Płynę obok niej.

poniedziałek, 3 listopada 2014

212. Życie na marginesie

Waha się
Istnienie.
O jedno za wiele,
Zbędne jedno,
Wykluczenie.

Na margines
Odnotowany
Wykrzyknik,
Gdzie moje imię.
Zniknę,
Za moment,
Będzie lżej.

Sen;
Żal lub nie.
Nie budź mnie więcej.

211. Niewiele

Nie czuję głodu,
Mamo, umrę.
Niebezpiecznie
Jest za progiem.

Nie zasługuję;
Czarnym mlekiem karmiona
Budzą mnie,
Każą
Zmuszają
Mówić te brednie.

Że niby kocham
Wszystkich was
Szczerze,
Jednakowo,
I nic,
Choć największym błędem jestem,
Choć ramiona
Krzywe
Zimne.
Na odległość
W uścisku domyślnym.
Znam to.
Nie ty jeden.

Płacz?
Nikt nie wierzy;
Z pustej studni łzy,
Nikt nie wierzy.

By zapytać,
Jak mija ci życie.
Wybrałam cię
Niedowierzam
Lecz.

Niewiele.
Czas odwleka
Właściwą godzinę.

Niewiele.
Wiecznie.
Bez końca.

niedziela, 2 listopada 2014

210. Podróż na drugą stronę

Byłam dziś tam,
Na samym końcu
Skąd nie ma powrotu.
Pytasz, jak było?
Jestem widzisz,
Niestety.
Czy kto tęskni.

Sędzia surowy
Dla siebie tylko.
Niedaleko mam,
Mieszkam blisko,
Czy kto tęskni..
Czemu wybieram nielepsze?

Nikt nie widzi,
Łzy,
Nikt nie widzi?
To nie serce złamane,
Nie.
W zgodzie z sumieniem
Żal za błędy,
Przebaczenie winnym.

Podróż.
Wyprzedzają mnie szybsi,
Szybciej będą więc,
Czy kto tęskni..
Tam życie wprawdzie,
Lecz nie minuty,
Rozliczani z przewinień.

Na drugą stronę podróż,
Śpieszysz się?
Przecież nie wiesz.

sobota, 1 listopada 2014

209. Rozterki

Gdy zobaczyłam
Wasze wspólne zdjęcie
Znów wierzę w was;
W siebie inwestuję,
Po staremu czuję,
Próbuję po staremu
Wyciągać ręce z błota,
Pomalować twarz farbą
Koloru tęczy
Unikam.
Słowa niepiękne
Lecz to wciąż słowa,
Do mnie ale,
Do mnie kierowane.

Wsłuchujesz się
W pustkę
Lub serce, nie wiem,
Nie zabraniam ci marzyć
Nie znam jej, nie wiem.
Ile ma lat?
Żeby zburzyć
Miesięcy trzeba,
Trzeba miesięcy.

Wysyłam ci list;
Pomyliłam adresy?
Nie odpowiem dziś,
Ani jutro,
Nigdy.
Nie dowiem się.
Ile kosztujesz.

Gdybyśmy rozsypali się,
Rozsypali jak okruszki po świecie,
Jak nasionko urośniesz
Na nowo
Gdzieś.

Znajdę,
Nie pozwolę
Wszędzie cię,
Odejść.