piątek, 30 października 2015

397. Więzi

Szlachetne serce daleko podąży za ideą.
Zwycięstwo przez zadanie śmiertelnego ciosu,
Zdrada przyjaźni dla wyjawienia prawdy.
Gdzie jest dopuszczalna granica?

Niezależny podąża za głosem sumienia.
Szuka rozwiązania w nawiązywaniu więzi.
Czy wystarczy, by wybaczyć zbyt dalekie posunięcia?
Czy zrobił krok w stronę pokoju?

Ogień ogrzewa zmrożone serca.
Ogień pochłania - bezduszna siła nie zna moralności.
Co jest celem twego dążenia?
Jestem wodą.
Choćbyś liczyć miał się tylko ze mną,
Gaszę pragnienie.
Chłodzę ogrzane serca.

Jestem więzią.
Czy to mnie tak usilnie szukasz?
Zza twoich pleców decyduję o losach świata.
Bez twarzy, bez istnienia.
Abstrakcja, myśl dręcząca umysły
Lecz niewidoczna; z twoich ust wszystkie moje słowa.

Jestem twoją moralnością,
Każdą decyzją, celem i rozwiązaniem.
Więc czy noszę winę na swych rękach?
Czy postąpiłabym podobnie?

Jestem twoją ciemną stroną,
Pobudzam w tobie światłość.
Bo dla więzi działasz w interesie uciśnionych.
Szept ci podpowiedział.
Mój szept znaczyć musi wszystko.

Kiedyś popełniłam błąd.
Przez więź stałeś się moim sumieniem.

niedziela, 25 października 2015

396. Pod falą milczenie

Świat krzyczy.
Ja postanowiłam milczeć.
Susza pod falą nienawiści.
Pragnienie spokoju.

Bo wiara tonie pod zalewem wroga.
Oddychaj, nadziejo.
Woda jest częścią każdego z nas.
Jak ożywi, tak uśmierci każdego.

Nie tędy droga, by przypodobać się autorytetom.
Kim są, żeby wyznaczać schemat?
Monopol na sukces.
Przewalutowuję system wartości.

Bo jest idea warta wszelkie inne.
Czy jedna?
Czy jedyna niewątpliwa?
Przyziemna przecież,
Chwilowa, jak cykl mojego istnienia.

Przeżywam w milczeniu.

środa, 21 października 2015

395. Sekundy nietrwałe

Gdzie są sekundy sprzed sekundy?
Brakuje, by ułożyć się w nicości
I zasnąć, na dość długo.
Z dala od złudnych sensów; nie mam siły, by rozstrzygać.
Każdy odłamek szkła w innym kącie, pod przykrywką,
Jak nieodzyskiwalny witraż.
Bez szyby, do środka wdziera się zbyt dużo światła.
Nagie wnętrze pozbawione tajemnic.

Ktoś pisał, by zrozumiano go.
Pisał listy - jak dotąd nie wybrał adresatów,
Bo w każdym ideale odnalazł ogrom niedoskonałości.
Schemat odwrócił prawdziwe znaczenie.
Nie tak działa człowiek.
Szukał długo i cierpliwie.

Bo w każdym z nas kryje się cząstka nienaganna,
Wrażliwa, samotna - u większości przepadła
Lub mija się z prawdą, niezgodna,
Jak błędny kod dostępu.
Ktoś szukał, chciał wyszarpać, uśmiercić...
Z gałązek uczynił klatkę.
Nie chce przyznać się do siebie samego.

Sekundy nietrwałe.
Coraz mniej czasu, by pojąć, by nauczyć się.
Doskonały osiąga kwintesencję - ta pozwala mu spocząć w nieczasie.
Zdążył, zaplanował; choć nikt z nas nie zna Tej chwili.

Potrzeba przywiązania.
Jedna sekunda, by wyzwolić wszystkie.
Jedna sekunda, by list dotarł do właściwego adresata.

czwartek, 15 października 2015

394. Biały Kieł

Ramię w ramię.
Uświadamiam sobie symbiozę.
Nocą światłem jest jego blask.
Przed niebezpiecznym broni mnie Biały Kieł.

Ciemność uniemożliwia odczytanie myśli,
Rozpalamy ognisko gdzieś pośrodku lasu.
Płoną drzewa, upływ powietrza skraca życie.
Tylko chwila; pod zamkniętą powieką jawi się inna rzeczywistość.

Wataha wspólnymi siłami dąży do zwycięstwa.
Żądni krzyku i walki; nie uciekamy się jednak do podstępu.
Pod światłem księżyca nie skryje się żadna tajemnica.
Uczciwy pojedynek światów.

Pod jednym imieniem; znalazłam oparcie.
W lęku o przetrwanie, dziś chowam się za silniejszym.

Chowam się w cieniu Białego Kła.

sobota, 10 października 2015

393. Wizjoner

Czemu nie zabrałeś mnie ze sobą?
Na drugim końcu świata - a ja wciąż nie przekroczyłam linii startu.
Czemu każesz mi czekać?
Czy nie zasługuję na lepszy początek?

Nie mogę już więcej uwierzyć w ciebie.
Rana przepadła, nie czuję nawet rozpaczy.
Chciałam dosięgnąć szczytu, tuż za tobą dosięgnąć.
Zatraciliśmy poczucie przestrzeni.

Co zyskamy przez samotność?
Żyjesz wizją, ja kieruję się rozsądkiem.
Chciałeś zwyciężyć; szczęśliwym przypadkiem odstąpiłam od tego.
Nawet nie wiesz, czego żądać.

Bo nie stanie już nikt po twojej stronie,
Nie zawalczy nikt, nie tak jak ja walczyłam.
Pozbyłeś się siły, pozbawiłeś fundamentu.

Wykruszona idea.
Nawet nie chcę znać twoich myśli.
W ukryciu zebrałam siły.

Spoglądam z perspektywy drugiego końca świata.

wtorek, 6 października 2015

392. Nie mam czasu na miłość

W pogoni za szerokim myśleniem, otwieram coraz więcej wątków.
Niegdyś droga prowadziła w jednym tylko kierunku,
Niegdyś chodziło tylko o jedno.

Dziś brak miejsca dla rozważań.
Postój sprawia, że nie jestem na bieżąco.
Przyszłość ciągnie mnie ku sobie - pragnie stać się już przeszłością.
Przełykam, nie czując prawie smaku.
Czasem jakbym wyprzedzała czas;
Zaburzenie przestrzeni.

Nie mam czasu, by kochać.
Kwiat, zaniedbany, zbyt prędko usycha, by choć przez chwilę nacieszyć się jego pięknem.
Nie mam czasu na refleksje,
By spojrzeć,
By wzbudzić w sobie uczucie.
Przemijasz zbyt szybko,
Zamknięty w oddzielnej kapsule, podróżujesz w innym tempie.
Nie mam okazji, by usłyszeć, jak się zbliżasz,
By przygotować się,
By w jedynej sekundzie móc wskoczyć.

Niegdyś chodziło tylko o jedno.
Przerost stłumił najważniejsze.

piątek, 2 października 2015

391. Harmonogram życia

Cienka okazała się być granica
Między upałem a zamiecią śnieżną.
W ciągu sekundy serca przemienione w lód.
Moment zaledwie, by roztopić zmrożone pragnienia.

Jak wskazówka zegara obracam się w rytm tykania
Rozkazu wodza. Powtarzalność lubi uwolnić się z obiegu,
Bez zobowiązań zatrzymać bieg zdarzeń, napisać plan na nowo.
Lub bez rozmysłu zmieniać pory roku, w zależności od klimatu.
Każdy moment rządzi się odrębnym prawem,
Temperatura z dnia na dzień popada w skrajności.
Przepadam, nieelastyczna.
Przepadam, z całym harmonogramem życia.

Cienka jest granica między teraźniejszym a następnym,
Nie istnieje, niewyobrażalna jest chwila obecna.
Zbyt ulotna, nie daje się złapać w pętlę czasu.
A potrzeba czasem, by zatrzymać, zachować niebyt.
By trwało bez trwania,
Bez postępu postępowało.

Z dnia na dzień upał i zamieć śnieżna.
Przepadam, nieelastyczna.
Przepadam, z całym harmonogramem życia.