czwartek, 21 czerwca 2018

903. Pamięć skór

Jeśli kochać, to tylko podmuchem
zatrutych płuc, drżeniem ciepłych krwinek

pod grubym nawarstwieniem niezrzuconych 
skór. Wiecznie w nich za zimno
albo nagość wstydzi się znających ludzkie ciało
jak swoje własne. Kiedy w końcu się pomarszczą,

pożółkną, zapachną książką czytaną
do splamienia kartek, cytowania co lepszych
zbliżeń, niepodzielnych, więc zaburzających

numerację wtórnym powrotem 
do niezdarzenia. Słowa dotyku piszą się same,
postarzając mnie przedwcześnie, zaburzając rytm

pamięci, błogosławionej, bo
nie widziała, a uwierzyła. 

środa, 6 czerwca 2018

902. Narkotyk Jurka

zabierz na plecy grób
ciężki wróg adrenaliny
Bóg wącha ci stopy
od spodu rządzi królestwem niebieskim

a ty sięgasz po biały proch
w nosie proch w oczach pustka
przed i po ślepocie istna psychodeliczny
świst i płacz Cecylii poniżej ósmego tysiąca
ginie pod zimną warstwą niespełnionych obietnic

śpij i słuchaj
Jurek newarskiej kołysanki
Jurek wiecznie niespełnionych
nie śpij
słuchaj
Cecylia
jak sięga bruku
twój zawsze drogi
zawsze drugi

nie martw się, wróci

sobota, 2 czerwca 2018

901. Sekret Wiktorii

Postaw płaską stopę
na płaskiej ziemi pod kątem prostym,
modląc się, by słońce wykonało piruet

wokół osi krzywych pleców, nierówności pod sufitem
czaszki tak trudno rozkładalnej, że mogłaby służyć
jako azyl po zgonie. Skórę zrzucasz na co dzień,
przypiekasz na brązowo, by efekty przykryć
warstwą pudrowego kurzu, odkurzyć na wiosnę,
a zimą schować pod płaszczem. Są tacy

(to nie żart), co nie wkładają jej w ogóle,
wyznaczając ten oszczędny trend, Sekret Wiktorii,
którym jest nic innego jak utkwiony między
pryszczem a kurzajką termin ważności.