piątek, 26 czerwca 2015

360. Most

Chcą zburzyć most łączący nasze dwa światy.
To dzięki niemu wymieniamy się myślami.
Dopowiadasz za mnie słowa,
Zamykasz usta.
Odpowiadasz na niezadane ci pytania.

Chcą zerwać więź,
Jakby w dzisiejszym świecie nie miała prawa istnieć.
Choćby bez większych zobowiązań,
Czy nie mogę nazywać ciebie bratnią duszą?
Czy to nie wystarczy, by się dopełniać?

A jednak, coś odsuwa nas od siebie.
Nie dowiem się, czy zrozumiem, póki nie dostanę szansy spróbowania.
Czemu, tak blisko będąc, spoglądamy na siebie z przeciwnych stron świata?
Czy źle pojęłam zasady, do których mamy się stosować?

Chcą zburzyć most łączący nasze dwa światy.
To dzięki niemu wymieniamy się myślami.
Dopowiadasz za mnie słowa,
Zamykasz usta.
Odpowiadasz na niezadane ci pytania.

czwartek, 25 czerwca 2015

359. Outsider świata

Żyje na odwrót.
Samotny w tłumie, nie potrafi rozeznać się
Lub nie próbuje.
Myślami oddalony o kilometry, w głąb nieznanej nikomu rzeczywistości.
A przyświeca mu jeden cel -
Zostać outsiderem świata.

Czasem nie rozumie,
Jednak w jego naturę wpisana jest odmienność.
Bywa, że żałuje; próbuje odezwać się istniejącym językiem.
Podejmując próbę, pogłębia się w odstępstwie.

Duma i pewność.
Nie wie nikt, ile reakcji zachodzi wewnątrz,
W jakiej ironii, niezgodności przyszło mu żyć.
Tęskni za światem pełnym zrozumienia,
Światem złożonym z wyobcowanych tutaj;
Lecz jak odnaleźć się w nim, gdy sens odbiera powszechność?
Gdy już nikt nie może być outsiderem?

Zbyt inny wśród normalnych,
Zbyt normalny wśród innych.
Żyje dla siebie, skrycie pragnąc odnaleźć znaczenie w drugiej osobie.
Wbrew przekonaniom - choć skupiony na sobie, przeciwny jest egoistom.
Odda nieistniejący świat, wpuści z zewnątrz cząstkę zaufania.

Póki co, twardo stąpa po śladach wyobcowania.
A przyświeca mu jeden cel -
Zostać outsiderem świata.

środa, 24 czerwca 2015

358. Przywiązana

Czy to nie problem,
Gdy tak łatwo przywiązuję się do rzeczy niestałych?
Do osób, które odchodzą z dnia na dzień,
Pozostawiając wieczną nadzieję na powrót?

Czy to poważne,
Wchodzić w więź bez nadziei na przyszłość?
Lub ponownie do tej samej rzeki?

Słup wody
Albo wodospad nowych zdarzeń.
Stale płynnie,
Ktoś odchodzi, by ktoś inny powrócił.
Wymiana pozbawiona naszego wpływu.
Nadzieja, że Ktoś lepiej podejmie za nas decyzje.

Ból nieprędko przechodzi w spokój duszy.
Każda zmiana wyprowadza mnie z ulubionego rytmu.
Może ten utwór wyszedł już z poważania?
Lub stał się zbyt modny, bym mogła podpisać się jego tytułem?

Tak trudno rozstać się,
Tak trudno przyjąć nieznane.
Czy to poważne,
Wchodzić w więź bez nadziei na przyszłość?

Chcę przywiązać się na wieczność.

wtorek, 23 czerwca 2015

357. Wymagania

Świadomość więzi boli bardziej, niż samotność;
Cel nieosiągnięty, niż jego brak.
Pustka, którą może zapełnić ktoś,
Boli bardziej, niż brak rozwiązania.

Myślenie wprowadza w nieszczęście.
Świadomość marności, naprzeciw życiu chwilą.
Im więcej wymagam od siebie, tym trudniej doścignąć.

Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie ~ (Łk 12,39-48)

niedziela, 21 czerwca 2015

356. Na krawędzi

Stoisz na krawędzi, na krańcu życia,
Kiedy woła ktoś, woła zza twoich pleców,
Że świat umrze razem z tobą.

Nie daj odchodzić niewinnym.
Twoje znaczenie jest nieuniknione.
Bez twojej decyzji, rola dla ciebie jest obsadzona.
Wystarczy zaufać.

Pytasz, co może jeden wobec miliardów jednostek,
A każdy z nich potrzebny, by stworzyć jedność.
To zdanie ma wiele słów,
Brak choć jednego zmieni sens całego przesłania.

Nieistotne, co wyraża,
Nieistotne, że istnieje już w każdym słowniku.
Jeden gest sprawi, że staniesz się nowym.
Unikat, niemieszczący się w schematach.
Jedno spojrzenie przyciągnie podobnych tobie.
Miliard może należeć do was.

Albo garstka, jedna osoba.
Lecz to nie powód, by zbliżać się do krawędzi.

Woła ktoś, woła zza twoich pleców,
Świat umrze razem z tobą.

sobota, 20 czerwca 2015

355. Umiera poeta

Umiera poeta.
Choć obiecał, że nigdy nie zabraknie mu słów,
Tak też słów nie brakuje.
Lecz wieczny głód prowadzi do osłabienia,
Przez pióro nie przejdzie zdrowy przekaz.
Nie przejdzie, póki nie nakarmi się nadzieją.

Byle do moich słów układano kiedyś melodie,
Czyjeś utwory będące moim przesłaniem.
Byle pocieszać zaledwie jednym cytatem,
Niegdyś powstał dla pocieszenia autora.
Byle strapiony odnalazł ukojenie,
A szczęśliwy kolejny powód do śmiechu.
Od filozofii do banałów,
Od wschodu do zachodu słońca.
Dniem i nocą poeta żywi się nadzieją.

Byle zamieszkał w sercach spragnionych jego przekazu,
W zagubionych duszach - niech znają pojęcie współodczuwania.
Karmiony wdzięcznością, może głosić piękno natury tego świata,
Może śmiać się, nieprzesadnie, dusząc w sobie jedynie krzyk radości.

Umiera poeta.
Umrze, jeśli nie nakarmi się nadzieją.

środa, 17 czerwca 2015

354. Demon

Wyciągam z szuflady
Uczucia zapomniane, zagadki nierozwiązane.
Przez sekundę tylko powracam.
Wystarczy, by nadeszła fala niepokoju.

Brak zaufania sprawia, że nie dostrzegam różnicy,
Ile prawdy jest w moim widzeniu świata.
Tysiące myśli wrzuconych do śmietnika.
Po co roztrząsać?
Wychodzi na jaw rzeczywistość.

Żyje we mnie demon.
Niszczyciel, pożera mnie od środka.
Uszczerbek na zdrowiu; nie wiem, jak długo z tym pożyję.
Przychodzi niespodziewanie,
Odbiera sens, zaburza jasność myślenia.

Moimi rękami zabija,
Moimi ustami przeklina.
Moją duszę wyczyszcza z resztek dobra,
Jakby dobro miało być przeszkodą.
Z przeszłości wydobywa chwile lepsze,
Oczernia je, skazuje na zapomnienie,
Na niepamięć, kim tak naprawdę jestem.

A szczęście?
Czy nie jest tylko zapomnieniem?

Jest tylko ucieczką przed demonem.

niedziela, 14 czerwca 2015

352. Po drugiej stronie ściany

Chowam się za ścianą słów.
Co znajdę po jej drugiej stronie?
Lub co znaleźć chciałabym?
Fala przekleństw wmieszana w kłótnie,
Słabnę, z każdą kolejną cegłą w murze.
Krzyk bezskutecznie próbuje zburzyć.
A strach?
Podbudowuje.

Płaczę częściej, niż zdaje się, że zauważasz.
Łzy szczęścia?
Jak je odróżniasz,
Skoro wywołujesz uczucia sprzeczne?
Możesz być każdą z nich,
Obecny, lecz nie znając tego powodu.

To ja powołałam cię to życia.
To ja używam słów.
To ja buduję mur.

Przenikam przez ścianę słów.
Nie znam żadnej ze stron.
Ukryta w niebycie, wydaję się mówić szczerze.
Lecz ile znaczy moje słowo?
Jakie znaczenie mają tu obietnice?

Jak wygląda świat po drugiej stronie ściany?

piątek, 12 czerwca 2015

350. Czas zmian

Otwierają się drzwi do wolności.
Czy możliwe, bym już jutro obudziła się w lepszym świecie?
Prawda pnie się do szczytu.
Nieposkromiona świadomość właściwego celu.

Czas zmian.
Dojrzewa we mnie kolejny ułamek zrozumienia.
Jak wiele porzucić trzeba,
Jak wiele poświęcić,
Samemu pozostając bez korzyści.

Cel jest w zasięgu ręki.
Kwestia kilku chwil, by osiągnąć najważniejsze,
Nim minie darowana mi minuta życia.

Czas zmian.
Każdy dzień może zmienić we mnie wszystko.
Coraz więcej szczegółów, jak dotąd umykały mojej uwadze,
Teraz wysunięte na pierwszy plan.
Wydobywam nowe uczucia,
Szacunek i przebaczenie - czasem ponad miłość,
Bo dziś jeszcze znaczyć mogą więcej.

Otwierają się drzwi do wolności.
Czy możliwe, bym już jutro obudziła się w lepszym świecie?

Świat niezmienny jest.
To tylko ja rozumiem go coraz lepiej.

sobota, 6 czerwca 2015

348. Jak wytłumaczyć?

Jak to wytłumaczyć?
Tylko w Tobie odnajduję prawdziwe ukojenie.
Gdy używam pięknych słów,
Zdaje się, jakbyś to Ty przemawiał przeze mnie.

Gdzie wówczas ucieka mój umysł?
Gdzie gromadzę przykre myśli?

Nieprzesadnie,
Przez co uczucie staje się wiarygodne.
Bo kto udowodni, że tak naprawdę Cię nie znam?
Że nie rozmawiamy?
Że nie sprzeczamy się nierzadko?

Jak to wytłumaczyć?
Komu bardziej niż Tobie zaufać?
Nie odwzajemnisz przekleństwa.
Bez przeprosin wybaczysz uniesienie w złości.
Który inny przyjaciel, w milczeniu, przekracza granice niemożliwego?

Gdy używam pięknych słów,
Zdaje się, jakbyś to Ty przemawiał przeze mnie.
Tylko w Tobie odnajduję prawdziwe ukojenie.

Jak wytłumaczyć?

349. Czy odważysz się zostać Jego rycerzem?

Czy odważysz się stanąć do walki?
Nie chcą zrozumieć, że tak najlepiej osiągnąć spełnienie.
Mogą zniszczyć cię, a słowo nie wystarczy, by się obronić.
Brak ci zaufania?

Jeśli spróbujesz,
Choćbyś poległ, dla Niego zawsze będziesz zwycięzcą.
Kto nie potwierdzi, że dla miłości warto poświęcić wszystko?
A Jego przecież kochasz bardziej, niż kogokolwiek innego.

Wystarczy, że poprosisz,
Odejdzie od ciebie wszelka wątpliwość.
Nie obwiniaj się za strach,
On również błagał, prosił, by móc odrzucić piętno.

Wiedz, że jedna twoja decyzja zwiastuje radość wielu.
Jeden mały sukces równa się wielkim.
Żaden krok nie uczyni cię przegranym.

Jeśli spróbujesz,
Choćbyś poległ, dla Niego zawsze będziesz zwycięzcą.

A więc,
Czy odważysz się zostać Jego rycerzem?

351. Wołanie frustracji

Schodzę na drugi plan.
Czuję, jak coraz mniej jest mnie tutaj.
Rozpływam się - kałuża krwi wymieszanej z wodą.
Czy zrobiłam wszystko, co powinnam?

To ambicja - ona pnie się, nieugięta, coraz bardziej ku górze.
Próbuje wyszarpać mnie, odebrać resztki sumienia.
Zacięta walka, czyjaś śmierć ma prowadzić mnie do zwycięstwa.
Sukces kosztuje porażkę, upadek wszystkich walczących.

A oni patrzą z przerażeniem.
Prawdziwi rycerze, ich celem było wspólne wyzwolenie.
Atak w obronie własnej, dziś skierowany mógłby być na mnie.
W czyim interesie jest moje zwycięstwo?

Zmieszana z błotem.
Rozpływam się - kałuża krwi wymieszanej z wodą.
Czy tak sprawdzam się najlepiej?
Plama na honorze,
Spływam wraz z potem, pozostawiam ślady sponiewierania.

Czy zrobiłam wszystko, co powinnam?
Z gruzów usłyszeć można wołanie frustracji.
Czego pragnie, czego żąda skreślona dusza?
Czy powinna przepraszać?
Ona szuka odpowiedzi,
Lecz na inne pytania, niż zadała.

Wołanie frustracji.
Czuję, jak coraz mniej jest mnie tutaj.
Może to ostatni dzwonek, ostatnia chwila,
Nim wyparuje ślad sponiewierania?

To ambicja - próbuje wyszarpać mnie, odebrać resztki sumienia,
Próbuje zagłuszyć krzyk, z głębi duszy jego wołanie.

Ktoś zapragnął zmieszać mnie z błotem.
A zrobiłam wszystko, co zrobić powinnam.

piątek, 5 czerwca 2015

346. Kto, jak nie On?

To jest czas, by uwierzyć.
Dlaczego słońce świeci właśnie dla mnie?
Wystarczy słowo podziękowania.
Kto wymyśli nam lepszy scenariusz?
Kto, jak nie On?

Każdy dzień jak nowa szansa.
Wiem, jak wykorzystać każdą z nich.
Kto lepiej naprowadzi mnie ku właściwemu?
Kto, jak nie On?

Nie posiadam wszystkiego, mogę więc wiele żądać,
Lecz w pragnieniach jestem skromna.
Kto da mi większe poczucie spełnienia?
Kto, jak nie On?

Kto, jak nie On?
Dla każdego odmienne ma imię.
Lub to samo, lecz nazywamy nim co innego.

To jest czas, by uwierzyć.

czwartek, 4 czerwca 2015

347. Wstęp do życia

Niepozornie,
Czasem wszystko, co ówczesne, traci na znaczeniu.
Bo co oznacza dzień dzisiejszy dla następnego?
Wstęp jedynie,
Wstęp do życia.

Nie boję się,
Dlatego jeszcze nie mierzę się z końcem.
Po co pozbawiać mnie wieloletniego zadania?
Ile dni, tyle odkryję jego nowych części.

A to zawiłe jest, coraz trudniejsze.
Cel jest zawsze ten sam, dopiero zaczynam rozumieć.
Bez pośpiechu, nie znam jeszcze uczucia prawdziwego bólu.
Na wstępie do pierwszego rozdziału,
Wbrew pozorom, nieliczne wątki nabiorą znaczenia.
Nieliczne pozostanie na wieczność.

Powieść jest jedynie wstępem,
Wstępem do życia.

środa, 3 czerwca 2015

345. Bez zapowiedzi

Wiele pytań,
Lecz tylko na najprostsze oczekuję odpowiedzi.
W zaufaniu trwam - uczepiona, by czerpać odwagę.
Czy następstwo zdarzeń odczytać mogę jako wskazówkę, znak?
Przecież nie tak widziałam najbliższą przyszłość.

Czasem zbyt szybko, zbyt wiele, by od razu rozeznać się.
Światełko w ciemności - tak prędko ciemność ogarnia.
Widzę siebie w czarno-białych barwach,
Najlepiej schowałabym się, z dala od wyzwania.
A gdyby tak odkopać, pozwolić sobie na marzenia?
Każde z nich daje o sobie poznać.

Bez zapowiedzi,
Wątpliwości brak argumentu.
Bo jak nie słuchać głosów, które pchną mnie właśnie w tym kierunku?
Czasem uciekam, by nie uwierzyć zbyt mocno.
By co dzień na nowo czerpać, zaskakiwać się, uszczęśliwiać.

W zaufaniu trwam - uczepiona, by czerpać odwagę.
Bez zapowiedzi - decyzja tylko, nie wybór, do mnie należała.
Ktoś dokonał tego za mnie, w przekonaniu o wewnętrznym pragnieniu,
A to czeka, schowane - tak bardzo boi się wydostać.

Więc czy następstwo zdarzeń odczytać mogę jako wskazówkę, znak,
Skoro nie tak widziałam najbliższą przyszłość?
Ktoś dokonał tego za mnie, w przekonaniu o wewnętrznym pragnieniu.

A to czeka, schowane,
Może w końcu odważy się wydostać.

Wiele pytań,
A na każde z nich spodziewać mogę się odpowiedzi.

344. Spoglądam w lustro

Patrząc na ciebie, spoglądam jakby w lustro.
Tą samą farbą namalowano nas,
Tą samą linią naszkicowano.
Czy to dlatego wzbudzasz uczucia niejednoznaczne?
Jesteś w stanie kochać, czy nienawidzić mnie?

Nie chcę przeważać szali,
Przechodzić od skrajności do skrajności.
Czy to dlatego szukam podobieństwa?
Ten sam, lecz obawa o przewagę.
Największym upadkiem - pozostanie za tobą w tyle.
Wiesz o czymś, co wciąż dla mnie obce.
A może znam, wystarczy tylko odczytać?
Zmienić ton, nauczyć się tego języka?

Co jeśli wyjdzie ze mnie słabość?
Jeśli jednym słowem zdradzę uległość, zatracę stabilność?
Czy powinnam obawiać się, skoro wzbudzasz uczucia niejednoznaczne?
Jestem w stanie kochać, czy nienawidzić?

Lustro.
Krzywe zwierciadło.
Niestłuczone, pozostawię jednak w kącie.

wtorek, 2 czerwca 2015

343. Walka o byt

Nieustanna walka.
O własną tożsamość,
O sam byt, poczucie istnienia.
Walka o trzeźwość umysłu,
O świadomość bycia tu i teraz.

Czy ktoś chce odebrać, pozbawić mnie wnętrza?
Przecież nic poza tym, na zewnątrz niemalże nie mam uosobienia.
Po co więc, czemu obawiam się o utratę jedynej wartości?
Tylko to sprawia, że jestem,
Że nie wymienisz mnie na nowy egzemplarz.
Nie znajdziesz mnie gdzie indziej, mogę być tylko tutaj.
Nie powtórzy się dzień mojego przyjścia na świat.
Tylko raz - jak odejdę, nigdy więcej nie powrócę.

Lecz czy zatęskni ktoś?
Może niepotrzebnie trwam, w poczuciu, że jednak mnie zatrzyma?
Cisza pozostanie ciszą.
Zagłuszą się nawzajem, nie dopuszczając odrobiny świadomości.
Śmierć pozostanie śmiercią.
Nie wiążą nadziei z dalszym istnieniem.

Choćby świat dobiegł swego końca,
A przecież ciemność równie nie może być wieczna,
Choćby i tak - przy życiu zostanie ułamek bytu.

Nieustanna walka.
O własną tożsamość,
O sam byt, poczucie istnienia.
Walka o trzeźwość umysłu,
O świadomość bycia tu i teraz.

342. Jakaś brzydsza, jakaś gorsza

Jakaś brzydsza, jakaś gorsza.
Może po prostu nie mieszczę się w schematach?
Pierwszy pozostaje pierwszy,
A ostatnia ostatnią.
Jak w wyścigu, w tyle pozostaję, zdeptana.
Nawet nie wiem, co jest u celu.

Jakaś dziwna, jakaś oschła.
Dlaczego mam udawać, że rozumiem was?
Zwycięzca pozostanie zwycięzcą,
A poległa poległą.
Jak w bitwie, leżę pod połamaną tarczą.
Nawet nie wiem, o co walczyłam.

Zbyt słodka, zbyt gorzka.
Lecz kto im dał prawo, by oceniać?
Rodzimy się i umieramy,
Umieramy, by narodzić się na nowo.
Każde życie, nie ma miejsc ani podium.
Nikt nie wie, po co.

Nie ma miejsc ani podium.
A jednak, jakaś jestem brzydsza.
Jakaś jestem gorsza.

341. Zły duch

Zdrowy płacz.
Resztkami sił przymuszam się, by pozostać.
Proszę, nie namawiaj mnie do rozmów.
Dziś chcę pozostać sama.
Na wieczność chcę.

Nie potrafię udawać,
Nie każ mi więc oszukiwać.
Żyje w nich zły duch.
On daje im siłę do działania,
By nie prosili więcej,
By doprowadzić mnie do dna.
On chce odebrać mi płuca, bym już więcej nie mogła wziąć oddechu.
Tak łatwo mu zaufać.

A oni tylko patrzą, bez odwracania się w przeszłość.
Przecież to obojętność zgubiła nasz świat.
A może już nie należę do niego?
Trzymam w ręku bilet powrotny.
Do domu bilet.

Lecz gdzie dom?
Czy płonie jak resztki uczucia, które miało być na wieczność?
Jak słowo rzucone na wiatr - tak wygląda dzisiaj miłość.
Żar chyba zbyt wielki, skoro zamienił nas w popiół.
To nie bajka, nikt nie postawi nam kropki na końcu zdania.
Nieprzerwana powieść.
Tylko wiara pozwala się uwolnić.

A oni tylko patrzą,
Bo żyje w nich zły duch.
Resztki tylko zwrócone ku właściwemu.
Resztki jeszcze proszą,
A ja wciąż mam płuca do oddychania.
Nie przestaną prowadzić mnie do dna.
Przewrotnie - ktoś ukradł mi bilet powrotny.
A może jestem w domu?

Nieprzerwana powieść.
Tylko wiara pozwala się uwolnić.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

340. Nie zagłuszać, nie przekrzykiwać

Masz czasem poczucie zagubienia?
Ja też nie rozumiem.
Wiodący głos zagłusza obawa,
Czy zaufać?
Próbuje przekrzyczeć przykre myśli.

Weź oddech,
Wypuść z siebie resztki starego powietrza.
Powiew wiatru zmiecie z nas kurz,
Poczujemy się nieco młodziej.
W końcu to nasz dzień - nazwać tak mogę każdy z nich.
Bo kto zabroni napawać się, czerpać?
Jakbym ostatni raz dostała szansę.

A ta ucieka, zmusza mnie do biegu.
Byle nie ulec chwilom pozornym, w których tak naprawdę nigdy nie istniałam.
Puste karty w życiorysie, przerywniki bez znaczenia.
Ile razy się to zdarza?
Byle zapisać jak najwięcej.

Jak radzę sobie dziś?
Nie było łatwo uciszyć rozsądku.
Wiodący głos nie przekrzykuje już przykrych myśli,
On współgra, śpiewa w ich rytm,
By łzę przemienić w uśmiech.

Masz czasem poczucie zagubienia?
Ja też go nie znam.