sobota, 31 stycznia 2015

262. Powiedz, jak mnie rozumiesz

Musisz iść,
Choć nie chcę, żebyś biegł zbyt szybko.
Daleko stąd,
Zdaje się, że szukać będę gdzieś na końcu świata.
Choćbym nie dogoniła cię,
Choć zbyt szybko,
Musisz iść.

Gdybyś jednak zajrzał,
Poszukał gdzieś w głębi mnie.
Powiedz, jak to rozumiesz.
Czy piszę swoje życie językiem znajomym?
Lub innym, który zapragniesz poznać.

Musisz iść?
Zdaje się, że szukać będziesz gdzieś na końcu świata.
Gdybyś jednak zajrzał,
Poszukał gdzieś w głębi mnie.
Gdybyś na tym poprzestał.

Powiedz, jak mnie rozumiesz,
Bym mogła napisać językiem znajomym.
Lub innym, który zapragniesz poznać.

261. Moje drogie

Mój drogi,
Wsparty o mnie stawiasz pierwsze kroki.
Uśmiechem darujesz zaufanie.
Tych kilka słów,
Które znasz, by powiedzieć mi, jak mnie kochasz.

Moja droga,
W sukienkę z uścisków co dzień cię ubieram.
W twoim lustrze widzę siebie w drugiej osobie.
Tych kilka słów,
Które znasz, by powiedzieć mi, jak mnie kochasz.

Moje drogie,
Orlęta, które uczę latać.
Jakby cząstka mojej duszy,
Serce, które ponownie mnie zdobywa.

Moje drogie,
Choćbym poznała o tyle więcej słów,
Wystarczy tych kilka,
Które znam, by powiedzieć, jak was kocham.

260. Wiosna

Kropla deszczu zawisła na moich oczach.
W ustach smak oczekiwanego.
Wyraz smutku podsycany głęboką myślą.
To ta pełna nadziei,
Wnosi spokój, gdzie bieg trwa nieustannie.

Czy to już wiosna?
Czuję, jak odradzam się.
Jak dotąd najbardziej.
Znam odpowiedzi na niezadane pytania.
Jakby wątpliwość stopniała wraz ze śniegiem.

Czy to już wiosna?
Z nieba kwiaty na wzór deszczu;
Plotą się w wianek na moich włosach.

Wiosna.
Wyraz smutku podsycany głęboką myślą.
To ta pełna nadziei,
Wnosi spokój, gdzie bieg trwa nieustannie.

259. Więź na wieczność

Zostaniesz?
Czy mam przyzwyczaić się do świadomości?
Zabawa w uczucia.
Dłużniczka.
Odchodzą ci, którym winna jestem nie tylko słowa.

Czas, kiedy kończy się wspólne.
Kiedy nie spodziewam się tęsknoty.
Jakby na moment,
Jakby chwila dała nam siłę do dalszego.
Wieczna zapowiedź skończyła się wraz z ostatnim słowem,
A nie było to słowo pożegnania.
Wracam,
Na sekundę zaledwie,
Więcej nie potrzeba.

Odchodzą ci, którym powiedziałam już ostatnie słowa.
Zostaniesz?
Tyle, co wzrok mój ci przekazał.

Zabawa w uczucia.
Czy mam przyzwyczaić się do świadomości?

Zostań.
Bądź tą jedyną więzią na wieczność.

czwartek, 29 stycznia 2015

258. Taniec śmiałków

Nie widzisz, jak uśmiecham się do ciebie?
Nieśmiała,
A w sercu żar, którego zdajesz się unikać.

Czy mam pierwsza zaprosić cię do tańca?
Jakbyś z dala chciał być od wydarzeń.
Czy to w sercu żar, którego starasz się unikać?
Czy onieśmiela cię,
Czy go szukasz?

Na uboczu, gdy życie przygrywa ci melodię,
Gdy muzyka może ponieść cię właśnie teraz.
Czy to w sercu żar, którego starasz się unikać?
Czy onieśmiela cię,
Czy go szukasz?

Nie widzisz, jak uśmiecham się do ciebie?
Nieśmiała,
A w sercu żar, którego zdajesz się unikać.
Czy mam pierwsza zaprosić cię do tańca?

Jeśli już spoglądasz,
Spoglądasz nieprzypadkiem,
Ukłon w moją stronę,
Podaj rękę, bym mogła wciągnąć cię,
Wciągnąć w wir szczęśliwym splotów zdarzeń.

Nieśmiała,
A w sercu żar, którego zdajesz się unikać.
Czy mam pierwsza zaprosić cię do tańca?

wtorek, 27 stycznia 2015

257. Nauczyciel życia

Spoglądam, gdy patrzysz na mnie pytająco.
Raz zaledwie w ciągu dnia,
Jakbyś zapytać chciał, czym jest prawda?
Każdy wie lepiej, odpowiadam.

Spoglądam, gdy patrzysz na mnie pytająco.
Gdzie dostrzegam granicę sumienia?
Jeśli przepaść widzę,
Jeśli czuję, że upadam.
Uciekaj w przeciwną stronę, odpowiadam.

Spoglądam, gdy patrzysz na mnie pytająco.
Czy zobaczysz kiedyś uronienie mojej łzy?
Jakbym bez uczuć żyła,
Jakby nieuzbrojona w wrażliwość.
W moim morzu łez nikt nie utonie, odpowiadam.

Spoglądam, gdy patrzysz na mnie pytająco.
Ile poświęceń oddałam?
Codziennością to nazywam,
Nawykiem nie do oduczenia.
Ty poświęceniem to nazywasz, odpowiadam.

Spoglądam, gdy patrzysz na mnie pytająco.
Nim odezwiesz się, zamykam ci usta.
Nie nazywaj mnie nauczycielem życia.
Niezliczone lekcje, których mi udzieliłeś.

Spoglądasz, gdy patrzę na ciebie pytająco.
Dlaczego nazywasz mnie swoim imieniem?

Zamknij mi usta.
W milczeniu nazwę cię nauczycielem życia.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

256. W potrzasku

Czy ty też?
Czy też chcesz schować się?
Karmimy się pokojem.
Przejedzeni.
Choćbyśmy chcieli,
Nadwyraz nie umrzemy z głodu.

Nie potrafię uśpić czujności.
Choć każdej nocy odpływam
W sobie znane tylko miejsca,
Budzę się niepewnie.
Przywracam, co rzeczywiste.

Udaję, że wierzę w wieczne zwolnienie
Z obowiązku czuwania.
Że w obawie o upadek w walce o pierwsze miejsce,
Gdzie tak naprawdę nie ma zwycięzców,
Że w obawie tej tkwię.
Udaję, że napawam się widokiem nierzeczywistym,
Podczas, gdy ukradkiem wyglądam zza małego światka,
Jakby duszy stworzonej na potrzeby dzisiejsze.
Wyglądam tylko,
Nie licząc, że z niego wyjdę.

Czy ty też?
Czy też chcesz schować się?
Karmimy się pokojem.
Niezauważeni?
Nie uwierzy nikt, nie udowodnię, że nie.

Za to ja nie uwierzę, że nie jestem w potrzasku.

255. Ratunek duszy

Błagam,
Nie pozwólmy sobie umrzeć.
Nie dajmy duszom skryć się przed krzywdą.
Choćby zaślepione raną na oczach,
Zagłuszone brakiem uszu.
Nie dajmy duszom skryć się przed krzywdą.

Błagam,
Zostańmy choć za kulisami teatru.
Obserwując, jak prześcigają się w rolach,
Jak niemal wyrywają sobie twarze,
By najlepiej odegrać uśmiech,
Choćby czyiś grymas ukraść.
Błagam,
Zostańmy choć za kulisami teatru.

Obiecuję,
Przeprowadzę cię przez most na drugą stronę.
Nie puszczę twojej ręki,
Póki nie poczujesz, że sama pójdziesz pewniej.

Obiecuję,
Przeprowadzę nas przez most na drugą stronę.
Tylko błagam,
Nie pozwólmy sobie umrzeć.

niedziela, 25 stycznia 2015

254. Pamiętaj

Pamiętaj,
Kto tak naprawdę jest naszym wrogiem.

Płaczę,
Gdy widzę, jak bogaci się szczęśliwy.
Jak depcze uschnięty kwiatek.
Tak, to był mój przyjaciel,
Nie wiem nawet, kto bardziej.
Za kim tęsknię mocniej.

Wchodzi na pietestał,
Ogłosił, że poprowadzi nas do zwycięstwa.
Niesiona nadzieją, podążam za nim.
Pamiętam jednak,
Pamiętam,
Jak depcze uschnięty kwiatek.

Może przypadkiem,
Zapatrzony w drogę do sukcesu?
Przecież to ten sam,
Odwdzięczył mi się za pomoc.

Czy wypłynie kiedyś z rzeki próżności?
Czy zapamięta go świat jako bohatera?
Nawet jeśli,
Nie mogę teraz.
Pamiętam,
Jak depcze uschnięty kwiatek.

Choćbym zmuszała się,
Nie wyrwie serca heroiczny czyn.
Choć wybaczę kiedyś,
Choćby pierwszy wyciągnie rękę.
Uszanujemy się wprawdzie,
Wspólny cel
Lecz gdzieś oddzielnie.

To właśnie wyszeptało mi sumienie;
Pamiętaj,
Kto tak naprawdę jest naszym wrogiem.

253. Opiekun

Nie znam słów,
Które opiszą nas, gdy cię zabraknie.
Znikać będziemy w oczach,
Jak i na duchu znikniemy.

Zastąpię cię, owszem,
Lecz moje małe dłonie nie zmieszczą tyle,
Chęci nie zastąpią twoich silnych ramion.
Obiecam jednak,
Udźwignę ile będę w stanie.
Nie dam nam odejść,
Nie postradam zmysłów, by wystawić się na klęskę.

Cokolwiek powiem,
Jakkolwiek dialog oddali nas od siebie,
Czegokolwiek ode mnie się nie dowiesz,
Choćbyś nawet pytał dobrowolnie,
Nie poznam nigdy słów,
Które opiszą nas, gdy cię zabraknie.

Jesteś jednak,
Coś zmusza cię, by mimo wszystko wybaczyć.
Coś zmusza mnie również.

Cokolwiek jednak powiem,
Jakkolwiek dialog oddali nas od siebie,
Obiecam,
Udźwignę ile będę w stanie.
Nie dam nam odejść,
Nie postradam zmysłów, by wystawić się na klęskę.

Ile mi trzeba, by cię godnie zastąpić?

sobota, 24 stycznia 2015

252. Wyspa na oceanie

Powiedz coś,
Co sprawi, że znów uwierzę.
Milczysz.
Zgubiłeś się również,
Czy zwlekasz?
Błagasz w myślach, bym nie wpadła w sidła.
Błagasz w myślach.

Powiedz coś,
Co da mi zalążek siebie.
Gdziekolwiek podążam,
Czuję, jak tracę odrobinę.
Wykruszam się,
Aby cię podbudować.

Jak długo pozostaniesz poza zasięgiem?
Nie wystarczę, żeby spełnić się.
Nie wystarczy, że wspomnę o tobie.
Że mniej błędów wyjdzie spod naszych rąk,
Z ust nie wypłyną gorzkie słowa.

Sercem tego jest wyspa na oceanie.
Fale przykryją nas,
Nie wrócimy na brzeg.

Wyspa na oceanie,
Niewielki ląd pełen wzruszeń.
Zalążek świata pozbawiony ograniczeń.

Może tam nie miniemy się?

piątek, 23 stycznia 2015

251. Łowca

Najgorsze,
Gdy czekasz bez nadziei na niemożliwe.
Najbardziej bolesne,
Patrzeć, jak umiera nam świat w oczach,
Jak odchodzi zalążek braterstwa,
Odchodzi człowiek.

Nie, nie obawiam się o śmierć,
Nie zastraszy mnie nowa wizja życia
Gdziekolwiek,
Ktokolwiek.

Próbuję uciec od samej siebie,
Gdy tak umieram,
Patrząc jak ciągną mnie,
Rozrywają niemal na strzępy w nieporządku.
Choć oni,
Ja jakby bardziej.
Uciekam.
Goni mnie przeznaczenie,
Gdy ja ścigam właściwy sens.

Uwikłani w tej wędrówce,
Biegiem pokonujemy szczyty.
Szczyt euforii,
Szczyt strachu,
Szczyty szaleństwa.

Leżę na skraju lasu,
Nie znajdzie mnie tam nikt,
A i ja nie podążę dalej.

Najgorsze,
Gdy czekasz bez nadziei na niemożliwe.
Czy znajdzie mnie Łowca,
Uwikłany w przeznaczenie?

Najbardziej bolesne,
Patrzeć, jak umiera nam świat w oczach,
Jak odchodzi zalążek braterstwa,
Odchodzi człowiek.
Odchodzi Łowca.

czwartek, 22 stycznia 2015

250. Nie każ mi

Nie każ mi myśleć,
Kiedy świadomość sprawia mi ból.
Nie każ czekać,
Aż zmarszczki pokryją moją duszę.
Tak, kiedyś zniknie tchnienie świeżego powietrza.
Kiedyś nie będę w stanie wypowiedzieć słowa,
Choć zabrzmi w moich uszach,
Tylko tak.
Świadomość usłyszę.

Nie każ słuchać,
Gdy zamiast z serca,
Zdania formuje przypadek.
Wbrew pozorom,
Mądrość mądrości nierówna.

A jeśli nawet ty,
Nawet ty ogłuchniesz na krzyki rozpaczy?
Kto usłyszy mój szept,
Bezdźwięczne szlochanie?
Kto usłyszy?

Nie każ mi nic.
Czasem trzeba, bym rozsypała się na kawałki.
Byś mógł mnie poukładać.

środa, 21 stycznia 2015

249. Uśmiech wewnętrzny

Widzisz we mnie smutek,
A ja po prostu nie mam ochoty się uśmiechnąć.
Ot tak,
Nie wchodź teraz do moich myśli,
Nie próbuj szukać, gdzie nie znajdziesz.

Uśmiecham się wewnętrznie.

Na pustkowiu,
Uniesiona dźwiękiem muzycznej wyobraźni,
Oddalam się w nieznane ci miejsce.
Nie wyczytasz z oczu,
Dziś nie spojrzę na Ciebie.
One ślepną wobec bytów namacalnych,
Ich nie ma jakby.

Nie usłyszę,
Zresztą, i tak nie zawołasz,
Nawet gdy czekam.
A jednak, dobijasz się,
W chwili, gdy przestaję na moment istnieć.
Wtedy nawet Ty,
Wtedy nic.

Tylko ten uśmiech wewnętrzny,
Podsycony brakiem poczucia krzywdy.
Uśmiech wewnętrzny,
Ognisko w głębinach jaskini.
Pozbawiony lęku przed deszczem,
Ubogi wciąż,
Płomyk tańczący w rytmie pieśni wspomnień.

Uśmiech wewnętrzny,
Pozwól, że zachowam go dla siebie.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

248. Bezpieczna

Jestem bezpieczna.
Jakby mur zbudowali wokół mnie.
Jestem bezpieczna.

A jednak strach,
Odstrasza niepokój w moich oczach.
Wzrok szuka schronienia
W obliczach innych.

Zdarzy się raz,
Odczytuję jakby wskazówkę,
Że tam znajdę ukojenie,
Że tam schronię się,
Schowam przed nieznanym.

Czy wyciągniesz rękę?
Boję się zbliżyć,
Czy nie wpadnę głębiej,
Czy wydostanę się.

Odpowiedź przyjdzie sama.
Jestem bezpieczna.

niedziela, 18 stycznia 2015

247. Przepaść

Sprostowałam
Kręte ścieżki życia.
Odpowiedziałam sobie
Na najprostsze pytania.

Nie chcę zmieniać,
Choć nie powiem, że niczego nie żałuję.
W głębinach chciałam utonąć,
Zamiast płynąć
W nieodgadnioną przestrzeń
Aż dotrę do brzegu.

Nie chcę żałować
Nie mogąc wyciąć odcinka czasu.
Cierpliwości mi trzeba,
By odnaleźć się w tej rzeczywistości.
By pojąć język, którym do mnie mówią.

Lecz by nie przyswajać go,
Nie uczyć bycia nową osobą.
Boję się o przekroczenie granicy,
Czy przepaść wciąż jeszcze przede mną.

Woła mnie głos,
Jakby sumienie błagało o wybaczenie,
Że nie jest gotowe,
Że dało się ponieść,
Że nie dopilnowało.

Spoglądam przed siebie.
Widzę przepaść, której cudem unikam.

Od jutra pobiegnę w stronę lasu.
Jak najdalej gdzieś,
Tam, skąd pobrałam naukę życia.

Jak najdalej od przepaści...

246. Dziura wypalona

Mówią, że mam być twarda,
Kiedy skała sypie się na milion kawałków.
Mówią - pozbieraj się sama,
Podczas gdy poszukują
Własnych zaginionych części.

W całości jestem,
Otoczona wiankiem ciepłych słów.
Otoczona;
W centrum łąki pełnej kwiatów
Dziura wypalona,
Pod przykryciem.

Blizna po pożarach,
Wypalona na specjalną okazję.

Nie brak mi ciepła,
To żar wznieciony nadzieją,
Odległym pragnieniem.

Tylko cisza.
Zagląda wgłąb znak zapytania
Jak odbudować fundament.

Mówią, że mam być twarda,
Kiedy skała sypie się na milion kawałków.
Wybuch.
Dziura wypalona.

piątek, 16 stycznia 2015

245. Samotność

Samotność ucina mi skrzydła,
Kradnie zewnętrzną twarz.
Pozbawia przezornej tarczy
Do obrony przed lękiem.

Jakby miała wystarczyć
W swej istocie sprzeczna z samą sobą.
Tak spokojna
Oddala mnie od rzeczywistości.

Tak opiekuńcza,
Choć niewyczuwalna
Trzyma się mnie mocno,
Otacza nieczułym ramieniem,
Widzę je,
Choć niezauważalne.
W istocie niepożądane.

Samotność.
Jedynym lękiem?
Czy lekarstwem na chorobę życia?

środa, 14 stycznia 2015

244. Pieśń orląt

Chcę byś zrozumiał,
Czego świat nie potrafi pojąć.

Błogosławione miejsce
W błogosławionym bycie.
Śpiew zastępuje krzyk,
Bunt w rytmie kołysanki.
Przedrzeźniają się głupcy
Pozbawieni tajemnicy ciszy.

Smak owoców
Z drzewa zasadzonego niegdyś
Przez podróżników i odkrywców.
Zapach ich niepowtarzalny
Unosi się ponad niebo.

Tak wołamy o wolność.

Tak unosi się pieśń,
Pieśń orląt
Rozerwanych między ziemią a bytem oczywistym.
Ziemią,
Której wnętrza nikt nie poznał.
Bezduszna matka
W okręgu zniewolona.

Pieśń orląt
Wznoszących się ponad przeciętność.
Gra im melodię smutny muzykant.
Smutny niegdyś.
Dziś o własnych skrzydłach wzleciał.

Chcę byś zrozumiał,
Czego świat nie potrafi pojąć.
Tak orlęta wołają o wolność.

sobota, 10 stycznia 2015

243. Koleżanko

Koleżanko,
O ciemnych, kręconych włosach.
Rozumiemy się
W tym wyjątkowym uśmiechu.

W jedynym spojrzeniu
Spoza szkieł w czarnych oprawach.
W spojrzeniu ciepłym,
Podczas gdy śmieję się,
Choć miało być poważnie.

Dlaczego poważnie?

Koleżanko,
Ubieramy swe myśli
W podobne słowa.
A wszystkie one - bez zwątpienia,
Że do ciebie nie dotrą.

Moja,
W swym szaleństwie ukochana.
Jakby kolejna moja dusza
Lub ułamek jej.

Dwie dusze.
Na pół podzielony ułamek.

piątek, 9 stycznia 2015

242. Ojciec

Ojciec mój,
Co znał świat przed istnieniem.
Znał moją dzisiejszą myśl,
Nim pojęłam jej źródło.

Jest nim On,
Z czterech stron świata,
Słyszę go w każdej sekundzie.
Lecz tylko, gdy sama umilknę,
Gdy skupię się,
Gdy odsunę sprawy płytkie.

Obiecał,
Nim ktokolwiek inny obiecywał,
Nim ktokolwiek poznał.
Obiecał,
Że będzie.
Ot tak,
Znajdę go w każdym momencie.
Odpowie na każde wezwanie,
Nie zamyśli się,
Nie odsunie mnie,
Bez wymówień,
Jakby to On był mi sługą
Przewrotnie.

Ojcze mój,
Nie potrzeba najdrobniejszej łzy,
Byś wiedział, że płaczę.
Nie potrzeba słów,
Byś usłyszał.

Coraz bliżej jakby,
Z każdym dniem
Dobijam do brzegu.

Tam spotkamy się,
Spotkamy w pełni.

czwartek, 8 stycznia 2015

241. Rozterka we wstępie do życia

To uczucie,
Za którym tęskni świat,
Które śni się po nocach,
Poszukiwane w każdym etapie życia.
Uczucie sprzeczne często,
Zdaje się sensem,
Esencją istnienia.

Jakbym poznała
Odrobinę życia.
Lecz jakby zmiennie,
Uwikłana w wątpliwości,
W cierpliwości odnaleźć się muszę,
Wpasować w lata
Lub sekundy, nie wiem.

Czy rozpoznałam właściwie?
Czy błędem jest
Porzucać nieidealne?
Czy zamknąć księgę pytań,
Pozostając przy jednej tylko odpowiedzi?

Wstępem jestem,
Zaledwie początkiem rozdziału.
Czy wpisywać cokolwiek
W karty życia?
Czy zwlekać?
Czy też probować,
Ryzykować,
Choćby świadoma rozwagi,
Choćbym uniknąć chciała błędów?

Zamykam usta.
By w końcu dotarł do mnie
Twój cichy szept.

Zamykam usta.
Nie przekrzykujmy się,
Zbyt wiele zbędnych słów.
Nie słyszysz ich,
Po co więc?
Po co unoszę się,
Czasem ponad siebie?

Gdy będziesz wiedział,
Ucisz mnie
Łagodnie.
Wtedy wysłucham.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

240. Duszek

Duszek,
Opiekun twój.
Znasz mnie?
Jak widzisz, nie do końca...

Powietrzem jestem,
Którym na co dzień oddychasz.
Listkiem z drzewa,
W twym osobistym ogrodzie.
Wodą,
Pod dostatkiem w upalne dni.

Dźwiękiem jestem,
Fragmentem ulubionego utworu.
Listem niepodpisanym,
Szeptem w twojej głowie.
Słowem ciepłym,
Odpowiedzią na wątpliwe.

To ja,
Duszek,
Opiekun twój.
Znasz mnie?
Jak widzisz, nie do końca...

239. Noc na pustyni

Brak mi powietrza.
Proszę,
Daj mi swój oddech.
Nie wstrzymam dłużej.

Błądzę w próżni,
W poszukiwaniu studni.
Tymczasem noc
Noc na pustyni;
Chłód
Pomimo upału.

Deszcze ulewne
Z moich oczu wyłącznie.
Pływam tak w tym morzu,
Nie mogąc utonąć,
Pływam tak,
Bez celu,
Bez obranej drogi.

Odszedł ostatni przyjaciel,
Ostatnia idea niewygłoszona,
Najważniejszych słów
Nie wypowiedziałam,
Kiedy czekał na mnie,
Czekał na ostatni sygnał,
Odpowiedź na wezwanie.
Czekał ten,
Jedyny wiedział,
Jedyny mnie wysłuchał.

Noc na pustyni,
Jakbym miała nigdy nie odejść,
Jakby na wieczność w tej niepewności.
Jakby nawet dzień,
Dzień miał nie nadejść.

Noc na pustyni.
Złym snem, tej jednej nocy,
Czy przeznaczeniem?

czwartek, 1 stycznia 2015

238. Kim ty jesteś?

Kim ty jesteś?

Uciec chcesz,
W pogoni za każdą swą myślą.
Uciec przed codziennym,
Jakbyś nieszczerze żył,
Udawał,
Nalegał, by uwolnić cię,
Byś mógł od dziś samotnie.

Zatęsknisz jednak,
Nie zapomnisz o bliskim.
Po co więc,
Po co ta ucieczka?

Dla samego siebie.
Dla dopełnienia serca.
Dla zaczerpnięcia oddechu.

Kim ty jesteś?

Stary przyjaciel mój,
Co trzyma mnie
W moim jednym miejscu.
Wewnętrzny mój,
Przy życiu mnie trzyma.

Kim ty jesteś?
Kto zdecyduje za mnie?
Komu powierzyć -
Tobie, czy jemu?

Komu powierzyć?
Zostań mam,
Czy też wyjechać...?