niedziela, 26 listopada 2017

869. Wszystko, co pragniesz usłyszeć

kocham gdy wyczuwasz głaszczesz mnie po
głosie poznaję że dzień należał do tamtych

stalowych nerwów choć łamliwe kości
i potomny pod sercem to defekt za którym tęskni
twój implant wspomnień pragnie krwi z obdartych kolan

modlących się do lepszego bo zstąpił by cię dotknąć
zjeść przy twoim stole przepocić koszulę
a mimo to znaczę więcej gdy całujesz mój przydział powietrza

szukasz serca zmyślonego na potrzeby
społeczności odosobnionych jednostek
ich pustynia nie kończy się

na pytaniu o dystans fizyczny
raczej wzmaga wraz z kolejnym ziarnkiem w oku
i niewidzialnym podmuchem o niebo czulszym w objęciach

jeśli nie chcesz lub nie chcesz przejdę na stałe w tryb uśpienia

sobota, 25 listopada 2017

868. Kamień, papier, etiuda nożyc

śledź uważnie jak zmienia się mimika
jego lewej ręki już w przedbiegach twardej
ostrej lub łatwopalnej - znasz tę

zabawę 3 plus jeszcze sprzed wieku dojrzałego
sprzed czarnych marszów białogłów dekada
spycha cię na background piaskowych dworów

kocich toalet zapach gryzie strupy na łokciach
barytonem żywi się echo zna twoje pierwsze
spacery pod spódniczkę zna schowane pod palcami

ślady genów kreślone podatnością na uszkodzenia

niedziela, 19 listopada 2017

867. Ubi sunt

Moich pięć palców zakorzenionych jest
w wyjałowionej czerni. Świeci tylko

przy okrzykach, samogłoskach,
badaniach żołądka, chyba mylę
paruzję z dydaktyką, zgodnie z którą
czarne jest w modzie, a białe nie farbuje

na czysto. Dało się zaznaczyć
przy pierwszej komunii - spływało po rękach
splecionych ciasno, nie za równo,
byle nie do modlitwy, a raczej na przekór

równaniom kwadratowym ujęciom
wszystkich tych, których jak miało kiedyś nie być,
tak złośliwie nie są, odbijając się zaledwie
od pierwszego producenta luster.

środa, 15 listopada 2017

866. Mat' Syraja Zemlja

gdy nam Mokosz wyrwano z korzeniami
za pannę z Nazaretu płakały na polach malowanych

babki matek córki uczyły pierwszych inicjacji
oswajania z gołym niebem wstydliwym za obłokiem
od rabunku drzewa poznania rośnie nas

starczy na zimę stulecia gąb do wykarmienia
do złożenia ptaków ognistych na wilgotnej ziemi

wtorek, 14 listopada 2017

865. Windą do nieba

pan dobry Wszechojciec podobny jest do zamachu
w Stanach Zjednoczonych Europy - gdzie nasiona moje

niósł wiatr godzin siedem kiełkowały w piachu
błogosławiąc słoną polewkę miejsce zagrzał sobie
protoplasta Kołodziej bez grosza przy duszy

bez duszy przy groszu za trzy odpusty kolejka ruszyła
o trzy kroki wstecz nie uwzględniając ubogiej

uwzględniając ciche i smutne kwiaty pustyni
zbyt głośne w kolorze

czwartek, 9 listopada 2017

864. Nie sługa

żeby mnie było tyle co przemija
w groźbie samospalenia pewnej chłodnej nocy
gdy okruchem wypełniam przerwy między żebrami

kradnąc oddech obiektom westchnień
kolegi kardiologa niech szukam życia od środka
niech marzną opuszki na skórze lewej piersi   
oderwane od źródła choć pewne że jest

dobija się do niewłaściwej strony wszechrzeczy 

niedziela, 5 listopada 2017

863. Konno przez łono Abrahama

przez sen galopują mi różnej maści
farbowani goście, bujne ich ogony mają dar
przeganiania wymuszonych kołtunów

na wypłukanej głowie zadeptane wieńce
kwietnie już nie koronują leśnej dyrygentki
o łamliwych paliczkach gałązkach bez tkanki
szorstkich latem zimą czuły tylko mech

na policzku uczłowiecza krzew winny
grzybów w Hiroszimie w smaku wata jak chmura
z komina biała tylko przy habemus papam

z ogniska wzywa Wielki Mały Wóz
strącony ze sklepienia Helios zapowiedział mi noc
na więcej niż jedno kopyto

piątek, 3 listopada 2017

862. Not our cup of tea

gdy wyznałaś więzionego w brzuchu motyla
wiedziałaś że to jedyne co mogę powołać do istnienia

za przyzwoleniem ręki nieboskiej każącej
miłować półgębkiem bez fizycznej wymiany spostrzeżeń

na widok publiczny wywlec zadrapania na udzie
trudniej ze szkodą dla ludzkich gąsienic przepoczwarzonych
pewnej jesiennej zawieruchy gdy nam jeszcze nie było wolno

tylko gdzieś po ciemku pokątnie
w pozwijanej pościeli więzić reprodukcję
nie nasz kubek ostudzonej herbaty

nie nasze pole do popisu przypadkiem
czy nawet chęcią nie dasz ciała
bez owada nie zawierzysz żadnemu z moich przedsionków sercowych