Usta wyschnięte,
Smak odszedł w zapomnienie.
Nigdy nie poczułam;
Tylko chęć
Nienamacalnie
Chciała nas obejść.
Ciepło;
Ściągam sweter w zimowy dzień.
Niepotrzebne;
Jesteśmy bezpieczni.
Trącam szklankę,
Pusta;
A z niej tysiące części
Do tysięcy zmysłów
Dociera;
Nie daje zapomnieć
Do końca życia.
Gdyby tak choć raz
Lub co dzień,
Jak chcesz.
Byle pierwsze było ostatnim,
Każdym innym zdarzeniem.
Jak zapytać?
Co powiedzieć?
By nie być towarem
Na sklepowej półce.
Spotykam cię o północy,
Ukrywam w ciemnościach
Chęć doznań mi niezbędnych,
Doznań pięknych,
Choć nieuczciwych.
Fikcyjnych,
Jeszcze nie prawdziwych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz