czwartek, 1 grudnia 2016

670. Wojna dwudziestego pierwszego

W zwartym szyku
do rozpuku
roześmiani
współcześni żandarmi

biją na alarm,
nowa afera
rozżarzone pręty w rękach -
to ich restrykcyjne sztandary.
Będą dusić nowe propozycje
wyjścia z kryzysu
lub wpędzenia w kryzys.

Macają bezwstydnie
czyjś wstyd,
wywlekają na ulicę
obdarte ze skóry
zdobycze inwigilacji,
zachłannie pobierają
na twój koszt
kredyt zaufania,
pławią się w swych żądaniach
zawsze na przekór,
zawsze dla podburzania.

Ten spokój
jest nie do zniesienia,
ich smród
drażni świńskie nozdrza,
podjudza do prychania
alergia,
nowy rodzaj przewrażliwienia
na prostą komendę,
gotowi w każdej chwili
przejąć urzędy kierownictwa
aparatu na jedno pstryknięcie

raz
dwa
już wisisz
w ramce nad łóżkiem,
śledzisz sen warchlaka
o lepszym tu i wszędzie,
znasz zamiary jutrzejsze -
co nowego
wnet obalą,
co starego
wnet przywrócą.

Wojna dwudziestego pierwszego
to ta sama od stuleci
słowna potyczka,
drzemiąca w ludziach
zwierzęca artyleria.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz