Żyję w ciasnym kącie za komorą sercową,
biję mięsień co sekundę,
często nawet szybciej
wyładowuję na nim napięcie.
Włosy splątane mam w węzeł,
uwiera w szyję nastroszony pukiel.
Łatwiej byłoby obciąć, przy samej głowie,
wyłysieć nienaturalnie
to jak przegrać na starcie.
Rozplątuję go kawałek po kawałku,
czasem parzy palce
lub zahacza o sukienkę.
W przypływie zniecierpliwienia szarpię zbyt mocno,
lecę razem z głową.
Czekam na moment,
w którym przepłyną mi przez ręce,
zadźwięczą jak struny
świeżo nastrojone
do zwolnienia tętna
z obowiązku pośpiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz