Drogi,
najdroższy,
witaj,
a może dzień dobry?
Mogę to barwnie naznaczyć
lub pozostać w odcieniach szarości.
Jaką mnie lubisz najbardziej?
Sowy szept w języku węży,
mądra gnida
o zajęczym sercu.
Przeistaczam się
dwadzieścia cztery na siedem,
nie wiem, jak i kiedy
oddycham pod powierzchnią,
pytam o krawędź kosmosu;
miałeś wiedzieć wszystko.
Listy przesyłam z prędkością nagłych impulsów,
poparzenie najwyższego stopnia,
dziura w sumieniu,
krach w systemie rozeznań.
Tu chodzi tylko o walor dydaktyczny,
lekki wstrząs,
mentalny cios
platonicznej pięści.
Zerwał nam się zasięg.
Korespondencja w zawieszeniu,
targanie myśli na strzępy,
drogi,
najdroższy,
żegnaj,
a może do zobaczenia?
To nie ja pukałam wczoraj do twoich drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz