wtorek, 13 grudnia 2016

681. Zaniedbanie etapu przejściowego

Schowałam się za drzwiami od szafy,
przespałam zimę pod stertą letnich kreacji
o
jak
przytulnie

zamarzyły mi się plażowe święta,
w skarpetach piasek
w oku piasek
między zębami okruch
sprzeniewierzenia.

Na skróty obejść,
zaliczyć trzysta sześćdziesiąt pięć
na jednym oddechu,
bez szwanku
ratować się lekiem na zmęczenie,
środkiem na myślenie
zagryźć by trzeba tę jedną szklankę
wysokoprocentowych łez.

Raz odwiązał mi się but,
kokardka puściła wodze fantazji,
drętwy huk,
nawet Bóg się nie obejrzał,
nawet bez śladu na ostatnim schodku;
zatańczył kurz,
upomniał się o zaniedbanie.

Było się niedokładnie.
Po wyjściu za furtkę edukacji
wchodzi się w edukację właściwą,
wiązanie sznurówek
matce, ciotce, dziecku, babci,
jeden węzeł
uwiera w szyję,
nie chcę
tak się
podsumowywać.

Znów drwi sobie ze mnie zegar biologiczny,
tyka nerwowo pośpiesznym monologiem,
nijak współgra z przygotowaniem na etap przejściowy

kotłuję się jeszcze na dnie szafy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz