Potknęłam się
o rzuconą sobie pod nogi kłodę,
w tłumie na szczęście było na kogo wpaść;
powiedzieli, bym wpadła kiedyś ponownie.
Struny głosowe splątane w węzeł;
zaraz znalazł się ledwie znany piosenkarz,
niszowy śpiewak operowy
i aktor komediowy
z teatru lokalnego;
w mig stworzyli wspólny recital.
Ktoś okradł mnie z godności
lub zgubiłam ją w pośpiechu,
nie wiem,
nie pamiętam, jak to jest
trwać w niedoborze wartości,
topić się w grzechu
własnym
albo cudzym;
obojętność dawno wyszła z mody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz