Jutro obudzę się starsza,
z jednym siwym włosem,
łzawą mgiełką tuż przy skroni;
jutro świat mnie wzruszy.
Już nie kocięta z pocztówki,
lecz coś, co już dawno wyszło z mody;
ludzkie kocięta,
te, co jesienią wypadły z gniazda,
siwa czapka na głowie mamy
i jej przedwczesne linienie,
słowa wpadające w oko,
te w roztargnieniu rzucone na wiatr
przez kogoś, kto nie był jeszcze gotowy
na gwałtowną zmianę temperatur,
mimika zmarszczek na czole
współgrająca z pląsem brwi,
serce dzielone na dwoje
jak dotąd chore z samotności,
pęczniejący potomek,
ten, co przywłaszczył sobie ułamki obu połówek,
pustostan ciała,
wywietrzony przed schowaniem do wiecznej szuflady.
Wczoraj było podobne,
tylko ja przestaję być podobna.
Z siwym włosem jest mi całkiem do twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz