czwartek, 30 kwietnia 2015

319. Aleja biało-czerwonych

Aleja biało-czerwona.
Chorągwi tysiące, wiją się po drogach.
Jeśli wsłuchasz się, usłyszysz, jak nucą znaną nam melodię.
Zatrzymasz się, spojrzysz, zamkniesz oczy,
Na ustach słowa hymnu.

Aleja biało-czerwona.
W rytm wiatru machają w moją stronę,
By przypomnieć, by wywołać choć łzę w moim oku.
Trzeciego dnia zawitają na stałe,
Cząstka życia; znamię, przez które każdy mnie rozpozna.

Aleja biało-czerwonych;
Otwórzmy dusze.

wtorek, 28 kwietnia 2015

318. Cicha woda

Cicha woda próbuje przebić się przez wartki prąd.
W boleści, pragnie przedostać się na drugi brzeg.
Potyka się, ociera o własne łzy.
Zdaje się, że będzie krzyczeć.

Cicha woda szumi inaczej,
Jej głos wciąż nie dociera poza jej własny nurt.
Jak powiedzieć jej, żeby pozostała w ukryciu,
Nie ryzykowała, schowana w cieniu?

Krople pojedynczo zalewają ją wokoło,
Bez ostrzeżenia, w każdej chwili może zniknąć.
Pozbawiona sensu, zdaje się, że zapomniał każdy,
Jak porusza się, jak oddycha w rytm radosnych dźwięków.

Cicha woda - oceanu kroplą pozostała,
Która wysycha, wyparuje wkrótce.
Wtarta w dłonie, mimo uśmiechów pozostanie stracona.

Kiedyś zaleje cały świat,
Stając się bardziej niż dotychczas samotną.
Lecz cóż może jedna kropla?
Na tysiące jedna, naiwnie chce być wyjątkowa.

Cicha woda szumi inaczej.
Zdaje się, że będę krzyczeć.

piątek, 24 kwietnia 2015

317. Bieg

Biegnąc, szybciej docieram do zamierzonego.
W powietrzu unosi się każda wątpliwość,
Wypływa ze mnie, ulatuje w przestrzeń.
Szybciej u celu, nie bez powodu wybrałam ten sposób.
Zapomnieć na moment, by powrócić ze zdwojoną siłą.

Biegnąc, więcej daję z siebie.
Przez chwilę zaledwie, by ponownie zwolnić.
Nie za szybko, by nie ominąć najważniejszych,
By rozeznać się, obejrzeć, spojrzeć nieco w przód.
Jak postąpić - odpowiedź znajdę przy następnym punkcie.

Biegnąc, wyrzucam z siebie najgorsze.
Umysł odpływa, znika, by dodać siły w mięśniach.
Odchodzi na moment, zamyka się nawet przede mną,
Zasypia, by obudzić się z nową ideą.

Szybciej u celu, nie bez powodu wybrałam ten sposób.
Zapomnieć na moment, by powrócić ze zdwojoną siłą.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

316. Piaskownica

Cicho pragnę,
Głośno przyznając się do porażki.
Szybko kłamię,
Byle nie bolało sumienie.
Długo płaczę,
Choćby przesadnie, byle okazać smutek.
Szepczę niewyraźnie,
Kto zna mnie, zrozumie, co do nich mówię.

Plamy przewinień rozlane na koszulce,
W miejscu serca, jak krew co wypływa z rany.
Choćbyś nie uwierzył, stracę przy tym przytomność,
Kierując myśli w niebyt - bylebyś przekonał się o prawdziwości.

W całym przewodzie, co prowadzi do centrum rozumowania,
Zdaję się odtrącać uczucia, przewrotnie działając w ich myśl.
Wciąż, jak w umyśle dziecka, odróżniać chcę czarne od białego.
Uciekasz poza schematy.

Jak w piaskownicy - zaślepiona ziarenkami piachu,
Po omacku szukam sensu, z każdej ze stron ograniczona.
Ktoś wyciąga mnie - czuję - pod stopami łąka.
Podnieś mnie jeszcze raz,
Po dotyku chcę zawsze poznawać twoją twarz.

Wciąż za wcześnie, by pojąć siebie do końca.

sobota, 18 kwietnia 2015

315. Szanse na spełnienie

Nie od dziś znajome,
Przewinięte przez lata, objawione od niedawna.
Nie poznałam w pełni,
Zalążek zaledwie, bez większych szans na spełnienie.

Tęsknota za czymś, czego do końca nie mogliśmy mieć.
Płacz słońca wywołał burzę z deszczem.
W niepewności czekam na powrót, podbudowana nadzieją,
Wiara we mnie, bez większych szans na spełnienie.

Pierwszy krok, najmniejszy, w stronę poznania.
Wychylam się zaledwie, by dać się zauważyć.
Wzrok, skierowany prosto w serce,
Oczy większe niż zwykle.
Odchodząc nieco w niepamięć,
Choćby po latach, zdaję się być zawsze gotowa.
Choćby zbyt długo, dotrę o własnych siłach.

Walczę, słowa pokrzepienia na ustach,
Prawie wypowiedziane - jak szanse na spełnienie.

czwartek, 16 kwietnia 2015

314. Punkt na horyzoncie

Czy to światło?
Punkt tli się na horyzoncie.
Widzę wyraźnie, podeszłam dostatecznie blisko.
Kilka kroków, by rozpoznać odpowiedź.
Ciepło - powoli ogarnia mnie, w każdej części ciała.

Znam to miejsce, ze snu jakby wyjęte
Lub rzeczywiste, to stąd wyszłam,
Tam też wrócę. W niewiedzy okrążam świat,
Rodząc się z prawdą, ukrytą między nieświadomością.

Widzę ludzi, jeden za drugim trzyma mnie w uścisku.
To od nich przypływa życiodajna siła.
Ściskając niemoc, jednym dotykiem ożywiają mnie, upadłą.

Co kryje się za światłem,
Punktem, który tli się na horyzoncie?

Ciepło i śmiech zwiastują odpowiedź.

środa, 15 kwietnia 2015

313. Odpowiedź na to jest tylko jedna

Zmieszana,
Raz na minutę zmieniam tempo.
W biegu próbuję rozeznać się,
Spacer - zbyt długi czas na rozmyślania.

Małe kroki wielkiego człowieka;
Tak cierpliwie stąpali zasłużeni.
Nieliczni znaleźli sposób na przebycie drogi w pełni;
Wędrówki ku śmierci.
Czasem pragnę zbyt pochopnie,
W obawie o przewlekłość chwil,
W obawie, że zbyt szybko utracę.

Staram się o wybór właściwy,
O ścieżkę ku ukojeniu.
Istnieje kilka takich, mylnie odbieranych jako ryzyko.
Daleko mi do tego, wbrew temu, co wydaje się być sensem,
Wybieram bezpieczeństwo - byle krzywdę trzymać z daleka od siebie.

Biegnę za czymś,
Za kimś, kto wydaje się podążać we właściwym kierunku.
Samotna, próbuję wpasować stopy w jego ślady.
Tak mała w szerokim świecie - dziwne, że odpowiedź na to jest tylko jedna.
Jedna wersja zdarzeń, życie bez szans na zmianę,
Bez utraty przeszłego, nieomylnie wybrane dla mnie.

Dziwne, że odpowiedź na to jest tylko jedna.

wtorek, 14 kwietnia 2015

312. W ucisku

Duszę się.
Własny głos zagłuszył struny skrzypiec.
Proszę, daj mi swój oddech,
Zagraj dla mnie, choćby bez smyczka.
Choćby w pośpiechu nierzadko,
Proszę, daj mi coś z siebie.

Umieram.
Odchodzę.
Światła gasną, niedocenione milkną.
Cisza.
Nikt nie zagrał jak dotąd.
Może dlatego, że nie masz rąk.
Może dlatego, że melodia nie ta.
Może do słów nie umiesz się wpasować.

Milczę.
Wzrokiem zabijam kolejne części twego ciała.
Znikasz.
Przewrotnie, kiedy chciałabym odtworzyć twój obraz.
Zamykam oczy, byle nie widzieć świata.

Byle nie umarł.
Razem ze mną nie uciekł w ciemność.

niedziela, 12 kwietnia 2015

311. Powstanie

Mieszka we mnie.
Długi sen, co poprzedza powstanie.
Wyłania się z mroku, w poszukiwaniu światłości.
Iskra pobudza do działania,
Nie wiem, czy bać się, czy uciec.
To ja.
Jedyna, przed sobą nie ucieknę.
Jedyna - jak dotąd martwa,
Prawie gotowa do powstania.

Nie jest najsilniejsza.
Wpada w pułapki losu, tak łatwo daje wiarę w znaczeniowość.
Słucha serca, w oddzieleniu od rozumu,
Kiedy krzywdzą oba - nawet gdy są zgodne.
Słaba - odpływa z każdą myślą,
Poniesiona nadzieją, rozgląda się za nowym lądem.
Byle dotrzeć gdzieś, nie utonąć na pustkowiu.
Byle pod stopami poczuć ląd;
Przygotować się do powstania.

Czasem zdaje mi się, że czuję już zapach lasu,
Że ptaki zwodzą w stronę niedalekiego celu.
Gdy zmrużę oczy, widzę źródło ciepła,
Oczy słońca, wpatrują się w moje wnętrze.
To nie przypadek, tym razem nie złudzenie.
Wiedzieć będę.
Wiem, że wtedy powstanę.

Mieszka we mnie.
Długi sen, co poprzedza powstanie.

czwartek, 9 kwietnia 2015

310. Krucha

Od zeszłej wiosny coś zmieniło się,
Jakbym była już daleko, lecz wciąż na tej samej ścieżce.
Śpiewam inne słowa do identycznej melodii,
Zanuciłam ją już w dzieciństwie.

Co bezcenne, kurczowo trzyma się mojej duszy.
Choćby nad przepaścią zwisało, nie oderwie się, nie wpadnie w nicość.
Jak na zawołanie, nie muszę szukać, by odnaleźć.
Czego mi brak - wkrótce powinno nadejść.

Jak w albumie - zbiór kilku zaledwie, najcenniejszych twarzy;
Strona pusta - czeka na spóźnionych.
Podążam w przyszłość, w obawie przed zagubieniem,
Gdyby zbłądzić mieli, zwątpić, zapomnieć.
W obawie żyję.

Strach odbiera resztki pewności.
Krok w tył wydaje się być właściwy.
Zamiast choć czekać, nie ruszać się z miejsca.
Lub postąpić, bliżej pożądanego.

W obawie żyję.
Krucha, choć szybko powstaję z rozsypania.
W obawie, że nieodwracalnie
Strona pusta - odłożona na marne.

Czego mi brak - wkrótce powinno nadejść.

środa, 8 kwietnia 2015

309. Ciche głosy przeszłości

Ciche głosy przeszłości szepczą,
Przebijają się czasem przez zakamarki snu.
Wspominam człowieka, choć ślad po nim nie pozostał.
Wspominam, jak deptałam mu po piętach w poszukiwaniu nowych sensów.

Zaufanie nie przekroczyło nigdy granicy dojścia.
Słowa, do dziś ukryte, zbudowały mur nierozerwalny.
Żyję po jego drugiej stronie, w obronie przed pomyłką, przed nieszczęściem.
W ukryciu tylko przed nim, przed podobnymi jemu.

Ciche głosy przeszłości szepczą,
Jak próba, przywołują dawne namiętności.
Z tego snu budzę się szybko, jak mgła przepływa przestarzały obraz.
Oddalony o odległość niezmierzalną, wręcz wątpliwie wiarygodny.

Ciche głosy przeszłości,
Tylko czasem przebijają się do świadomości.
Kołysanka, przy której nie potrafię zasnąć.
Kołysanka - pozbawiona nowych sensów.

Niespokojne są nieliczne noce, w których słyszę szept.
W niepewności przybłąkało się pytanie,
Czy tylko ja go słyszę?
Kto wypowiedzieć może za dnia?

Ciche głosy przeszłości milkną.
Na stałe do serca przebija się błogość.

niedziela, 5 kwietnia 2015

308. Ojciec, brat, nauczyciel

Ojciec, Brat, Nauczyciel.

Dzieciństwo zatopione w pytaniach.
Niechęć do duszy niematerialnej.
Kim jesteś, że twego głosu do dziś nie znam?
Mówią, że miłości nie można dostrzec ludzkim okiem,
A przecież doświadczam jej na co dzień
W gestach oczywistych, czasem nawet słówko szepnie ktoś na dobranoc.
Jak więc uwierzyć, że to On kocha najmocniej?

Ojciec, Brat, Nauczyciel.

Byleby pozbyć się świadomości Jego istnienia,
Trwać bez zobowiązań, odpowiedzi najprościej szukać w pobliżu.
Owszem, nie muszę wykraczać poza własną przestrzeń,
Wskazane nawet, bym zaglądała nagłębiej w siebie.
Tam po latach odezwie się zrozumiały dla mnie głos.
Zbędny słuch, usłyszy go jedynie dusza.
Jeśli zechce, sprawi, że nawiążemy więź.
Przyjaźń nieprzeciętna, w każdej sekundzie życia.

Przyjaźń z Ojcem.
Przyjaźń z Bratem.
Przyjaźń z Nauczycielem.

środa, 1 kwietnia 2015

307. Nocą, gdy nie widzisz

A nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Uśmiecham się.
Kto bowiem odbierze mi siłę śmiechu?
Choćby za tym kryło się zmartwienie,
Tym mocniej wyciskam z siebie radość.
To nie tarcza, ucieczka bardziej,
Najszczersza - nie myśl, że tylko się chowam.

Lecz nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Mówią, że w zmęczeniu nie mogę rozeznać się,
A wysiłek jest moim wyzwoleniem
Ze zbędnych myśli, odsyłam je w zatracenie.
Każdy dzień przynosi szybki sen.
Nastawiam go na sukces.

Czasem tylko nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Nie odzywam się.
Możesz spytać, w zadumie i tak będę milczeć.
Chwilowa ucieczka, moment, by nacieszyć się.
Gdy tak biegnę, czasem muszę zatrzymać się,
Złapać oddech, uzupełnić kilka myśli
O nowy wątek; bez obaw,
Pamiętam wciąż, doceniam, że jesteś.

Niekiedy tylko nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Gdy patrzysz, może uciec mi pojedyncza łza.

306. Brakująca część

Serce puste, wolne od zobowiązań.
W biegu, szybciej dotarło do rozdroża.
Gdzie dojść chciało, wymazać chce z pamięci.
We znaki daje się brakująca część.

Jak dotąd nie rozpoznałam właściwego głosu.
Zagłuszona własną myślą, nie te słowa miał wypowiedzieć.
Czy to pragnienie, frustracja, nie daje ukojenia?
Dusza błądzi bezwiednie, bez oparcia pozostała nadzieja,
Skruszony fundament, przyjdzie mi odbudować gdzie indziej.

Uśmiechnij się.
Słyszę, jak ważne jest, by istnieć.
Cierpliwość ma być owocem niespotykanym jak dotąd.
Byle czas nie w pełni decydował za mnie.
Kiedy w rozsypce być, sama wybieram.

Skruszony fundament, pozostaje bez budowniczego.
We znaki daje się brakująca część.

305. Ponad pewne

Wdycham powietrze oczyszczone z zarzutów,
Przez płuca przepływa zdrowy strumień życia.
Choćby o świcie, od dziś budzić będę się wyspana.
Choćby w ciszy, nocą zagra mi kołysanka.

Szeptam sobie słowa pokrzepienia,
Monolog - nie bez powodu zmagam się ze sobą.
Byle nie odeszła, nie umarła druga część mnie,
Zatopiona w myślach sięgających zbyt daleko.
Złą ścieżką próbuje zwieść mnie następstwo,
Nie ostrzegając o zakręcie, waży się los mój nad krawędzią.

Spoglądając w dół, widzę przestrzeń nieskończoną,
Kto wpadł, nie dosięgnął do dna,
Nie odbił się, tym bardziej nie wzleciał.
Nikt z nas podobny nie jest do ptaka,
Wznieść się ponad pewne, gdzie panuje pustka.
Wolna myśl bez przeszkód przepływa między głosem sumienia,
Nie zobaczy, kto nie uwierzy.

Gdy zagłębię się, odciągnę od lęku przed zakrętem,
Spostrzegam drogę, jak dotąd wciąż jest prosta.
Jakby sama wola wykroczyć mogła poza ograniczenia.
Przepaść - senny koszmar,
Kieruje mnie tam, urzeczywistnia się porażka.
Lecz jeśli odsunę się, przekonam o mniejszości złego,
Spostrzegam drogę, jak dotąd wciąż jest prosta.

Wznieść się ponad pewne, gdzie panuje pustka.
Wolna myśl bez przeszkód przepływa między głosem sumienia,
Nie zobaczy, kto nie uwierzy.

Przez płuca przepływa zdrowy strumień życia.