czwartek, 15 grudnia 2016

683. Nieznajomy

Najlepiej pamiętam cię nieobecnego,
drganie ciszy przerywane sporadyczną wizytą
człowieka z drugiego końca świadomości.
Przepraszam, nie rozmawiam z obcymi.

Przyczyną braku jest sam brak,
próżnia pożywiła się chlebem powszednim.
Twój był świeży, choć sam go nie piekłeś,
znakiem pokoju był,
lecz okazyjnym.

Wyraz tęsknoty uznaję za archaizm.
Gra na starych zasadach czasem wychodzi,
tyle, że po spektaklu gromkie oklaski wątpliwych koneserów sztuki.
Gdy już opuszczą salę, mamy czas
na współgrające milczenie.

Nie znajduję wyjścia w potwierdzeniu lub przeczeniu,
raczej szukam otworu w tylnych drzwiach.
Na dobre utknęło w gardle słowo wdzięczności,
zgrzyta nienaturalnie
dźwięk nieczysty,
wiekuiste piętno,
zatrucie żołądkowe.

Na powitanie wypadałoby podać rękę.
Nie zrozumie tego para nieznajomych.
W kieszeniach uparcie trzymają pięści,
w pięściach zaciskają galaktyki,
za ciasno
w jednym kosmosie

sprowadzonym do więzów nierozerwalnych.
Do mózgu wdarła się kiedyś kropla krwi,
karmi myśli mniej lub bardziej pożądanym;

do tego ograniczamy powinowactwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz