Stłukłam ostatnie lustro w mieszkaniu
moim
twoim
nikt już nas nie zobaczy.
To grozi uwiecznieniem
nad zwierciadłem
wisi jeszcze zdjęcie
urywek sztucznej chwili
pociecha dla mamusi
że niby jednak
coś było/było coś
nachalnie rozciągane
do granic wytrzymałości
mojej
twojej
nikt już nas nie zobaczy.
To kurcząca się myśl przywiodła mnie
do nowej konkluzji
kolejnej śmiertelnej
próby wyjścia za próg
tak to jest, gdy się przedawkuje
nawzajem
przyprawi o zawrót głowy
a przepływamy pod wysokim napięciem...
Bez lustra na ścianie w sypialni
bez oprawiania chwil przyziemnych
bez sufitu
bez otoczki
najlepiej bez tej całej
warstwy graficznej
oddalającej nas
od najgłębszego sedna
jakim jest
bezustanne przenikanie
od zaplecza
nikt już nas nie zobaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz