Leję w siebie tyle mieszanki hormonalnej,
a ciągle zbyt trzeźwo patrzę
na wiecznie schematyczne
fazy księżycowe.
Bolą kanały mózgowe od zbyt głośnych podszeptów,
intuicja prosi się o zniweczenie.
Przyjdzie mi zakleić usta,
by uchronić świat
od grzechów ciężkich.
A ja rozcinam je ostrym narzędziem,
do krwi wywlekam niechciane perypetie,
kładę na stół,
chowam pod stół,
ludzie dziwnie patrzą,
umiejętnie chowając swoje.
Noc jeszcze niepełnoletnia.
Przy tym tak stara wydaje się
biografia
młodocianego
opilca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz