poniedziałek, 14 listopada 2016

651. Uwikłana

Zbytnim paradoksem obarczył mnie,
zimnym dreszczem przemknął tuż pod skórą,
krwi pomylił bieg,

serce pompuje go do najdalszych części ciała.

Pokusiłam się o jedno tchnienie
treściwie zastygłych ust.
To było jak dmuchnięcie na oślep
z wzrokiem utkwionym jeszcze
w rozkładzie zeszłego tygodnia,

należę do zamierzeń bardzo orientacyjnych.

Wystygło mi już podgrzane sprzymierzenie,
temperatura wrzenia wypaliła dziury w skarpetkach.
Stopy śmiało stawiam na twardym gruncie
dla wyrwania z uśpienia nienasyconych zmysłów.
Niech nauczy się życia od podstaw
pozbawiona dotyku personalna struktura.

Jednym z etapów musi być
ponowne zawieruszenie elementarnych części odzieży,
dla szerszego odbioru niemych sygnałów
jego szczelnie zamkniętych,
uparcie trzymanych pod nocnym okryciem
ledwo poskromionych intencji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz