Ratunku! wszyscy oni
sami sobie szkodzą,
sprzedają się za bezcen,
płaczą w chwilach szczęścia,
próbują unieść się na połamanych skrzydłach,
bociany z zeszłej wiosny
w tym roku przylatują na zimę.
W miłości stawiają się na pozycji przegranej;
okaleczona jego ostrym językiem,
sponiewierany przez jej restrykcyjne żądania.
Dążenie do samokrytyki,
do krwi rozdrapane sumienie,
zerwany plaster,
przemoknięte przebaczenie
spłukane z zakrzepłą doktryną o sobie samych,
skrzętnie formułowaną
podbudową wartości.
Bawią się w to, kto bardziej,
kto dopłynął już do dna
bez butli tlenowej
podwodni kosmonauci.
Znudziło im się poszukiwanie nieskończoności,
ucinają drogę
do stwierdzeń nad wyraz prostych;
skończyć się
szybko
lub skończyć się
powoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz