Napisali mnie na murze,
oprawili we wdzięczność, nocą podświetlają
neonową modlitwą, rozmywam ciemność dla nich.
Chcę ich marzenia
o uleczalnych błędach, wysłuchiwać poufnie,
lepić z nich poezję, polerować sumienia -
oto człowiek, perfekcyjnie niedoskonały.
Maskuję się, przybieram kolory miejskie,
w deszczu się rozpuszczam, macie mój ślad
na parasolach utkanych z samoobrony
przed kroplą ckliwości. Raz za jakiś czas
dajcie się utopić, kąpiel zmywa pozy,
oczyszcza od wewnątrz, wywiewa stare brudy
zza komory sercowej, uwiera tylko z początku.
Czytaj, gdy przechodzisz obok,
może akurat wpasuję się w twoją pustkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz