piątek, 21 kwietnia 2017

776. Noc

Lubię niebo pokruszone na tysiące
migających dusz. W jego zwierciadle widać najklarowniej,
co unosi się nad powierzchnią
mętną od zakłóceń,
a co dryfuje, niezdecydowane na upadek,
głuche na modlitwy cichych marzycieli.

Pływamy sobie
każdy w swoim gwiazdozbiorze,
migrujemy cyklicznie,
układamy się kreatywnie,
nierzadko tęsknimy
za tymi z przeciwnej półkuli,
gdy przyjdzie nam wypaść z obiegu,
świecić indywidualnie.

Szukam swego Oriona,
bliska więź, powszechnie znajoma
konstelacja na skraju świata,
doskonała tylko w pełni.
Stopami dotyka dna,
a wzrokiem sięga poza odmęt
zagubionych w wiecznym pędzie,
strapionych każdym świtem,

gdy muszą schować się za słonecznym tłumem,
czekać na ponowny kontrast,
kiedy spać kładzie się ślepa zdolność widzenia,
a podskórne ciała niebieskie zbudzić się mogą na nowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz