środa, 12 kwietnia 2017

769. Kontra niepogoda

Klękam na jedno tylko kolano,
to nie poza potknięcia, lecz
gotowość na linii startowej,
proces dążenia ku niewysłowionym

lotom centymetr nad przepaścią.
Nie opieram się westchnieniom
Inicjatora wszechrzeczy,
bo nie dmucha na zimne,
wrzuca w sam środek trąby powietrznej,

gdzie tańczą ze sobą miłość i zaraza.
Z tą samą siłą zrywają dachy z domów,
narażając na atmosferyczny gniew.
Z płaczem nieba dzielę nastroje,
pochmurnieję, lecz zbieram przy tym energię
na kolejny w dziejach potop,
wyładowanie napięć
jeszcze cichych przed burzą.

Kroplami zapisuję białą kartę,
życiorys narażam na przeziębienie
celowo, by zahartować go
na wahania przeciwpogodowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz