niedziela, 16 kwietnia 2017

771. Arbiter

Widzę, lecz tylko przez szkła kontaktowe,
jak kochają się skowronki, choć świadome nieuchronnych
migracji pór roku. Zdziwione, że zabawiam się samotnie,
pod skorupką piszę życiorys.

Czasem figluję czasem
wyszywam z niego obrus, nakrywam okrągły stół,
spraszam nieznajomych, częstuję kawą na podniesienie
ciśnienia, ten moment szczytowy
po następnych łykach obniża hierarchię.

Co chwilę uchylam i wietrzę im głowy,
by nie truli się zaduchem. Potem stawiam bukiet
na przeprosiny dla pani (pod pozorem pana),
z nim zaś wypijam kieliszek
wysokoprocentowego uznania.

Jutro znów będą mi ćwierkać za oknem,
ignorować przyziemność. Tym sposobem znów wylądują
u arbitra na dywaniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz