Źle się czuję
w swojej własnej skórze,
gdy nie mogę patrzeć
zdrowym okiem
bez zadrapań na powiekach.
Najdogodniej w splotach sennych
gubić się
bez ograniczeń
patrzeć w niebo,
błękitnieć, choćby pochmurnie,
kropić drobno
lub niszczycielskim gradem
obijać się
o nieważne, bo zaledwie...
świt wyznacza wyrok
czekającym na rehabilitację,
kolejka krótka, bo mało kto się przyznaje,
czym nasyca braki
w przysposobieniu bytowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz