czwartek, 27 kwietnia 2017

781. Coś się kończy, coś się zaczyna

Miałam zaszczepić się na sentymentalność,
przywdziać kamień, błogosławić skończoność,
nawet w zaciszu poskromić słone wyznania.

Miałam zrzucić przeszłość, spełnić tęsknotę
za człowiekiem wolnym od zobowiązań.
Będę śpiewać, lecz nie powstrzymam drżenia
zerwanego ze smyczy głosu, nagle nie zna tonacji,
jednak szuka jej w minionych koncertach.

Jeszcze długo będę je nucić,
choćby w tajemnicy, zawieruszą się pod nosem
niby zaledwie wgryziony w usta nawyk.
Kiedyś wyznam bez konsternacji,
że zaspokajały głód, choć lubiły zmieniać smaki,
skrajnie mnie rozpoznawać,
w konkluzji malować najtrafniej.

Koniec ma swój urok,
każe smutek swatać z natchnieniem.
Pamiętam tylko najlepsze,
żywię się zdrowo, czynię sobie dobry wstęp
na czekające mnie kolejne "od" "do".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz