czwartek, 16 czerwca 2016

513. Vanitas

Cierpię,
zagrzebuję się pod piaskiem,
chowam głowę w najgłębszą dziurę,
by nie usłyszeć już
choćby westchnienia
wyżyn pseudo doskonałości.

Marność nad marnościami,
potęga nad potęgą.
Budowle z klocków,
dziecięce marzenia
o bez skazy świecie,
azylu dla zamierzeń
na drodze do realizacji
wgryzione w ziemię chwasty,
nie do spalenia lasy,
bez płuc zwierzęta.

Słyszę, jak krzyczy szeptem
z drwiącym uśmiechem
promotor innowacji.
W rękach naładowana broń,
wycelowana prosto we mnie
perswazja uśpienia
spostrzeżeń zbyt osobistych.

Przyjdzie mi oddać się,
och!
Zhańbić sztandarowe hasła
dla zachowania jako takiego
kształtu twarzy,
dopuszczalnej mimiki
przesyconej doskonałością.

Przyjdzie mi oddać się,
posiądzie mnie jeden z żywiołów.

Która ze śmierci
uwolnić może od zarzutów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz