niedziela, 5 czerwca 2016

505. Dojrzewanie

Deszcz zmywa wspomnienia,
moczy papier, zostawia z pustą okładką,
w której powstaną nowe dzieła,
nie wymyślone jeszcze
historie nad historie
na tematy przyziemne.

Sad obrasta w owoce
o smaku jak dotąd nieznanym,
gorzkim odrobinę,
przebijającej się słodkości.
Pobudza chęci,
zwiastuje urodzaj,
pustynia pochłaniana przez słońce,
spisana na straty
ziemia obiecana.

Tam pod powierzchnią tli się życie,
przykładam policzek, by poczuć ciepły oddech,
unoszące się podłoże,
współgranie z płucami Ziemi,
dopasowanie do nowego rytmu.

Już widać rozstępujące się morze,
ręka zwycięzcy uczyniła znak,
jeden ruch zaledwie
świadczący o chęci
wzięcia w posiadanie
na własną odpowiedzialność,
nie skazania na straty
mimo niepowodzeń.

Tam, na drugim brzegu
czeka nieznany ląd,
pełen namiętności kraj,
walki o sekundę choćby,
wyzwanie dla odważnych.

Tymczasem deszcz,
fale zalewają ścieżkę,
za wcześnie, wołają,
za wcześnie na dojrzałość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz