czwartek, 30 marca 2017

757. Jak szalona

przeglądam księgę od tyłu
kruszę literki od dni po sekundy
rozgryzam z wysiłkiem
łamię zęby
na przeterminowanych dylematach

paletą smaków przyprawiam tu i teraz
byleby tanio, chcę oszczędzić na jutrzejsze
piszę gęsto, niezbyt zwięźle
skończę się dopiero z atramentem

rozlewam się kleksem
w pamiętniku pamflecisty
wykrwawiam jego wiersze
noszę zbrodnię na rękach
tarcza sumienia -
rozpuszczona tabletka
cykuta na zranienia
spływa wraz z kompleksem
oszczędzając białe stronice

jak szalona
zapominam, jak to było
chować się
za własnym cieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz