Zaczepił mnie na ulicy
lub korytarzu szkolnym, nie pamiętam,
jedna i ta sama fala anonimów.
Uśmiechał się nieporadnie,
spytał, gdzie masz obrożę,
bez obroży bowiem
panoszą się tylko psy bezpańskie.
Miał o pokolenie więcej lat,
silne dłonie, palce ubrane w plastry,
dwudniowy zarost i koszulę prosto z prania.
Wstyd mi było
w dziecięcej sukience
a serce
ubogie
o doświadczenie.
Wcisnął do ręki lizaka
przypomina mi to
sami wiecie
ten, co płakał przy porodzie
głośniej niż ja
a potem, z roku na rok,
coraz głośniej
milczał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz