nic dwa razy
na szczęście
dałabym się
pokroić na atomy
byleby tylko
nie reagować ponownie
spływam z deszczem
pociągiem w rytm grawitacji
paruję w innym stanie
skupiam się ulotnie
niewidzialna wędruję
zataczam różne kształty
figury bynajmniej
nie przystające
dopływy zmieniają skład chemiczny
rozcieńczam zakochanie
do rzadkiej
bo trudnej do strawienia
papki hormonalnej
w tej formie łatwiej wydmuchać
przemycić z oddechem
rozesłać atmosferze
listem
bez adresu zwrotnego
nic dwa razy
na szczęście
ręce mam
tylko dwie
pod warunkiem
że jedna drugiej
nie naśladuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz