czwartek, 18 sierpnia 2016

561. Odwiedziny końca

- Puk, puk.
- Kto tam?

Miała przyjść starsza pani,
która nie wąż, by odzyskać zrzuconą skórę.
Miała dzierżyć ostrze,
co myśli oddziela od czynów.

Miała przyjść kobieta,
wiatr łaskocze drzwi, nie czując oporu.
Bezsłowny szept
słyszę, gdy wmówię sobie, że istnieje.

Po otwarciu zrobiło się nieco chłodniej,
słońce skute lodem
pod wpływem wstrząsu rozsypie się w drobne kawałki.

- Puk, puk.

Już nie odpowiadam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz