wtorek, 9 sierpnia 2016

555. W krzywym zwierciadle

Deszcz.
Pochmurnieje niebo,
gdy kwiaty budzą się do życia.

Prawie zdążyły uschnąć,
bezlitosne słońce
nadaje słodyczy cmentarzyskom.
Do obłędu prowadzi,
pożera zbiorniki wodne

wypłakuje nadmiar,
żywiąc pozbawionych tchnienia.

A ja -
odbicie w krzywym zwierciadle,
w jego ostrym odłamku,
sponiewieranym przez zakłócenia pogodowe,
zatopionym w błocie,
zaschniętym od przegrzania.

A ja czekam,
aż rozmyje mnie płacz nieba,
aż rozpuszczę się
z rozkoszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz