Niesie mnie nurt,
rzeka szumi w rytmie współczesności,
w rytmie współgrającym,
lecz wyobcowanym
przyrody niezależny koncert
Nagie gałęzie zwiastują sen,
by następnie przyodziać narodzenie.
Kurtyna powiek odsłania słoneczną zjawę,
oślepia,
na powrót usypia
przyrody cykliczność nie do zniweczenia
Wiecznie płynę,
wypłakuję liście na dobranoc.
Wpatrzona w niebo pokryte lodem,
rozpuszczam skamieniałe serce
przyrody współ-niezadowolenie
Cztery
pory
cząstki
twarzy,
grymas,
mięśni skurcz,
regularnie
szumi rzeka
pod powierzchnią
powtarzalnie
zmieniam oblicza
przyrody wahania nastrojowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz