Spod dachu wyszłam,
przeświadczona o wiecznej
nocy, po raz pierwszy dostrzegłam dzień.
Uciekłam z namiotu.
Nietrwałe schronienie,
załamuje się pod naporem
nienadzwyczajnych sił
przyrody.
Zmusza, by wyjrzeć zza
czterech ścian,
przejść się niestabilnie,
wyzbyć pewności, narazić
na niespodziewane.
Wystarczył szept
z głębi pomieszczenia -
zaburzył codzienny rytm.
Uciekaj z namiotu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz