poniedziałek, 23 marca 2015

299. Choroba ciepła

Oddycham zimnym powietrzem.
Zdaje się, jakby dziś dopiero w pełni napłynęło we mnie życie.
Zapach bez skazy nieustannie wybija się zewsząd.
Najczystszy stan umysłu.
To Pan wybawił mnie z choroby.

Choć wciąż obecna,
Kiedy zechcę, uciec mogę w stronę ukojenia.
Zatwardziała, jakbyś zamroził mnie.
Odporna na krzywdy.
Radość tylko przepuszczona.
Ciepło, które rozpuszcza stwardniałe serce.

Stalowa zima czyni mnie swym rycerzem.
Lód jak tarcza osłania przed wyparowaniem.
Słońce nierzadko przyćmiewia świadomość myślenia.
Odpływasz w zapomnienie,
Obojętnieje świat na twoje istnienie chwilę wcześniej.
Choć ciemności wcześniej zaglądają do mego okna,
To Pan wybawił mnie z choroby.

Dla zdrowia warto czasem spoważnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz