Przyszłe pokolenia napłyną pod znakiem zapytania.
Należymy jeszcze do zagadki, do nadziei sobie sprzecznych.
Nadchodzimy, posiłkowani starym światem;
Traktatem o odwadze.
Gdy boli, w bezradności wołam oszustów.
Byleby ulżyć,
Choćby matka miała wziąć na siebie wszelką krzywdę,
Bez sumienia, wdzięczność popada w zapomnienie.
Byleby ulżyć...
Gdy pragnienie, wbite jak gwóźdź w moją świadomość,
Gdy ośmielisz się tknąć mnie w najczulszy punkt,
Traktat głosi o poświęceniu.
W imię idei wystawiam sam siebie na próbę.
Sam siebie;
To dziecko bierze na siebie matczyną krzywdę.
Poświęcenie...
Strach skryty gdzieś za potężnym murem.
Ubrany w zbroję, wystawia miecz do walki.
W pocie czoła myśl odpuszcza wszelką wątpliwość,
Choćby zachęcali do ucieczki.
To ich wystawiam w pierwszej linii obrony.
Bronieni sloganem, sam brak wiary przepuszcza pocisk.
Zginą pierwsi...
Z traktatu o odwadze:
Nadchodzimy, posiłkowani starym światem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz