poniedziałek, 16 marca 2015

294. Niegdysiejsze

Zamilcz.
Nie widzisz, że płacz nie jest sposobem na pokrzepienie?
Nie marnuj słów,
Nie bez powodu nie przypisano im znaczenia.
Wzrok powie o tobie więcej,
Choć, przyznam, tego spojrzenia nie jestem w stanie rozpoznać.
Czy przewinieniem jest chęć dostania odpowiedzi?
Może zbyt pożądliwie domagam się sprawiedliwości?
Z pozoru - czego nie odebrano mi, świadectwem jest moim.

Mówię, zamilcz,
Gdy tak naprawdę domagam się twego krzyku.
Choćbyś w złości przelać miał na mnie swe emocje.
Poczuję na sobie cząstkę ciebie.
Choćby to oblicze mroczniejsze,
Nieujawnione, skrywane przecież,
Choćbyś w ten sposób dał mi siebie poznać.

Niepojęty jest brak duszy nieznanej,
Tęsknota jakby za nieistniejącym.
Czy napisałam kolejną powieść, historię na potrzeby własne?
Wątki przeplatane tylko w mojej głowie,
Choćby i wątpliwie, śladem na papierze zostanie wizja przeszłości.
Choćby w pamięci przypadek, który nigdy nie miał miejsca.

A może na poważnie?
Przyjmuję prześmiewczo, bo nie dowierzam.
A może tylko ten jeden raz?
Jakby jeden z dni, ten jeden podarowany dla mnie
I żaden inny.
Nie teraz przynajmniej, nie w tej linii wydarzeń.

Niegdysiejsze okazać by mogło się prawdziwe.
Pozostało lecz.
Leży niepotrzebne, jak dotąd nieodkryte.

Czy dziś, pod przykryciem,
Stanie się do końca tajemniczym?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz