środa, 11 marca 2015

290. Tajemnica

Gdzieś spod sterty słów wychodzi na jaw tajemnica.
Skryta przez pół życia, jak dotąd nieistniejąca.
Wciąż jakby pod przykrywką, zdaje się, że niezmiennie.
W ciszy, niezauważalnie, przedostaje się na szczyty.

Nie traciła sumienia,
Czerpiąc z otoczenia jakby.
Brnie do przodu, zostawia przewinienia gdzieś za sobą,
Tak ubogie w wyrazie,
Uboga w złe doświadczenia.

Śni o rzeczach skrajnych.
Gubi się w prawdzie, w świecie niepoznanym.
Gdyby zapytać ją, jak rozeznaje się w odpowiedziach,
Zagubiona nieco, doprowadzi cię do rozdroża.

Tam, jak i ona,
Wybrać możesz drogę nieoznaczoną.
Idzie najwłaściwszą, nie zna przecież zakończenia.
Tylko wznosząc się, czuje, że prowadzi do szczytu.

Nie odwraca się,
Nie pamiętając jakby dnia poprzedniego.
Brnie do przodu, zostawia przewinienia gdzieś za sobą,
Lżejsza o krzywdy, wznosić może się ku szczytom.

Wciąż jakby pod przykrywką, zdaje się, że niezmiennie.
Odnalazła sposób na udrękę, choć w ciszy tylko rozeznać się może.
Z jej głosu usłyszeć możesz nieśmiałe zawołanie,
Wciąż niepewnie, droga jej jednak skierowana na szczyty.

Na imię mi tajemnica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz