czwartek, 19 marca 2015

296. Początek

Kiedyś, gdy byliśmy jeszcze dziećmi,
Jednym ruchem ręki mogłeś zmienić rzeczywistość.
Jeden oddech był w stanie zmieść nas,
Mogliśmy odlecieć, wiedzieliśmy, że kraniec jest blisko,
Że dotkniemy szczytu, prześcigniemy najlepszych.
Z każdym dniem granica zdawała się sięgać dalej,
Przykuci do ziemi, podsyceni wyobraźnią zaledwie.
Słowa jedynym dowodem na prawdę.

Utwierdzeni w sumiennie skrywanym śnie.
Naszą istotą spełnienia - cierpliwość.
Pierwszy krok w stronę wyzwolenia,
Przewrotnie - kto nie wierzy, daje początek poprzez klęskę.
Niezrozumieniem karmieni pozorni zwycięzcy.
W spokoju czekamy do chwili rozwiązania.

Gdzieś z dala od nas - piętno,
Nieuleczalne sumienie walczy o samozniszczenie.
Niezależnie, na drodze staje bezduszny strażnik,
Rozwiewa wątpliwości, podejmuje za nas decyzje.

Z kilku stron dochodzi do mnie znajomy głos.
To stary przyjaciel domaga się sprawiedliwości
Wbrew zasadom - spisanych przecież własną ręką.
Krzyk złości zagłusza lament strachu,
Ostatnie sięgnięcie po więcej zakończone sukcesem
Ze strony niewalczących.

Ostatnia rana jako pamięć o przeszłym,
Zamyka w sobie krzywdę, brama bez ucieczki,
Za nią zaś nowe dzieje - upadek z honorem doprowadził do zwycięstwa.
Kto w niepewności oczekiwał - dziś wpuszczony jest do domu.
Brama, do której uciekać teraz chcą.

Kto nie zaznał cierpienia,
Dorównać chce bohaterom.
Brak fundamentu burzy mocarstwa,
Jak wiatr, jak burza bezduszna
Co rozpływa się prędko w zapomnienie.

Kiedyś, gdy znów będziemy dziećmi,
Jednym ruchem ręki zmienisz rzeczywistość.
W drugiej wciąż trzymać będziesz najcenniejsze.
Nie puszczę,
Póki spodziewać mogę się początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz