odszedł w dzień powszedni
pożegnał ciepłym pocałunkiem
w chłodne czoło, trzymam jego ślad
oglądam w lustrze, wracam chętnie
gdy przeszywa mnie suchość pustego mieszkania
uroniłam kroplę
w tajemnicy, choć zabronił
posmutniałam na moment, by zaraz potem
przypomnieć sobie
uśmiech, z jakim bolał
nigdy wcześniej nie widziałam go takiego
seans pogodzenia się z tym, co kuło
gdy zależało zbyt bardzo
nie było rzeczy, której pragnąłby równie mocno
tego dnia poprosił mnie do tańca
do skocznych rytmów, przekroczył wstyd
zaprzedał więzy, chce świętować co roku
upajać się lekarstwem na zmartwienie
prowadzi się jak dotychczas
bez konsekwencji
uzależnienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz