puk! puk! żywej śmierci,
herbata była za gorzka,
bez cukru.
Od niego przybiera się na wadze.
Upomniała się o nasze przymierze,
zgodnie z którym
puk! puk! nawiedzę ją kiedyś,
napijemy się
herbatki (tfu!) za słodkiej.
O mdłą wizytę ponownie się doprasza.
Zagramy kolejną partyjkę,
zagramy sobie na nosach,
która której
łeb odrąbie pierwsza.
Której z tym lepiej do twarzy,
której lepiej bez twarzy.
Pośpiewamy stare piosenki,
hej! która którą wybije z rytmu.
W marszu żałobnym
nijak
doszukiwać się melodii.
A jak już osiągniemy
odpowiedni poziom upojenia
przejdziemy się nocą
(tak, nocą!
żebyś wtopiła się w otoczenie),
romantyczny spacer
brzegiem jeziora
plum, plum
to mistrzyni
wepchnęła cię do wody
oj,
wygląda na to, że
sama sobie zaprzeczyłaś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz