niedziela, 16 października 2016

624. Świt marzeń

Pod pościelą miękki sen
wyczuwam wibracje powietrza
lekki zaduch
napięcie nie do zniesienia.

Jestem gotowa.
Aprobuję korelację oczekiwań
wbrew moralnym przykazaniom uchyliłam drzwi
(to przenośnia jawnych intencji).

Nie stoję w progu.
To powinno skłonić do inicjatywy
zbłąkanego w ciemnym korytarzu.

W mojej twierdzy płonie świeca
(dajmy na to, kryształowa latarnia,
dla podkreślenia istoty rzeczy),
żebyś przypadkiem nie pomylił
pozornych świetlików
malujących sen za oknem
z tym, co po przebudzeniu.

To świt marzeń
oplątany serpentyną gestów
cierpliwa wskazówka wiecznego zegara
tyka
coraz to szybciej
w rytm bicia serca

a chwila trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz