czwartek, 28 lipca 2016

546. Rezydencja samotności

Ściana buduje samotność,
mnożona ilością pomieszczeń,
podzielna przez cztery.

Wracasz o zmroku,
zapach przedziera się pod drzwiami,
obserwuję przez dziurkę od klucza
samotność.

Możesz milczeć,
a ja i tak usłyszę twój krzyk,
od tej ciszy drży mieszkanie,

już dłużej tu nie wytrzymam

Klucz połknęłam wraz z wczorajszym obiadem,
co nie wyklucza
wyważenia sobie wejścia
do obcego serca

pragnę więcej przestrzeni

Z pokoju wycieka łzawa powódź,
meble gniją od zakonserwowania,
trwania w starym porządku,
w myśl którego nie możesz wpuścić mnie do środka.

W rezydencji mieszkam tylko ja,
może więc
wyprowadźmy się
i dożyjmy
w starej szopie

ciasnej i przytulnej,
o nieskończonej przestrzeni odczuwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz