środa, 20 lipca 2016

539. Schody

To jest to, czego chcę,
to jest to, czego potrzebuję.

Tego lata nie ujrzeliśmy słońca,
obserwuję świat zza czterech ścian,
przytulnych czterech,
samotnych czterech.

Kiedyś natknęłam się na schody,
miały prowadzić prosto do nieba.
Wstęp kosztował kilka groszy
drobnych wyrzeczeń,
znikomych poświęceń.
Stopnie urwały się gdzieś w połowie drogi,
niedobudowane pragnienia
leżące na dnie przepaści.

To jest to, czego chcę,
to jest to, czego potrzebuję.

W drodze powrotnej minęłam człowieka,
ostrzegłam, by w porę się zatrzymał.
Powiedział, że nie pierwszy raz tu jest,
że wyżej można wspinać się bez schodów.
Widziałam, jak uleciał,
chciałam stać się cudem.

Tyle, że człowiek zniknął.

To jest to, czego chcę,
to jest to, czego potrzebuję.

Od tamtej chwili zawsze pod górkę,
kto raz wspiął się, musi dostąpić szczytu
kosztem majątku,
znacznych wyrzeczeń,
największych poświęceń.

To jest to
to jest to

Na końcu zdania odnajdę wieczność,
tyle, że trudno
ująć w słowa,
tak, by miało sens.

czego chcę
czego potrzebuję

kończę znakiem zapytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz