czwartek, 14 lipca 2016

536. Sen o poranku

O północy zrywasz się ze snu,
to ja - twój prześladowca.
Trzymam twoją duszę pod poduszką,
by zachować wszystko, o czym pomyślałeś.

Wiem, że marzysz o drobnostkach,
to sprawia, że czerpię więcej.
Twarz okalają ci przewinienia,
lubię oplatać je wokół palców.

Ocieram z twojego czoła kropelkę słabości,
wdycham oddech gniewu,
byś wysłuchał mnie w spokoju.
Pozwolę ci zasnąć głębiej i przyjemniej,
gdy już przypomnisz sobie moje imię.

Płaczę twoimi łzami,
zbyt wiele wiem o przyszłości.
Nie ma miejsca na samotność,
drzazgę utkwioną w sercu.

Podejmij decyzję, nim nadejdzie świt.
Mogę wniknąć w ciemność
lub puścić ją w niepamięć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz