środa, 6 lipca 2016

529. Zamach

Ukołysz ból do snu,
niech obudzi się dopiero nocą,
byś niespodziewanie
udusił go poduszką.

Upłyną przykrości
bordową strużką
po białej pościeli.
Krzyk wdziera się do sumienia,
zmusza, by odrzucić nóż,
przywrócić oddech
śmiertelnym pocałunkiem.

Uratowałam go.
Zatamował rany
cząstką moich tkanek,
pozbawił fragmentu pamięci,
by nie wróciła niechęć,
pragnienie wyswobodzenia.

Nie zaśnie już,
jedynie schowa się przed światłem,
nim nie odważysz się
na kolejny zamach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz