piątek, 22 lipca 2016

541. Lunatyczka

Kamień na kamieniu,
wystarczy sześć dni na stworzenie świata.
Zapadam w tygodniowy sen,
czując pod powiekami narodzenie.

Mgliste wspomnienie nieprzytomnej wizji,
niewidomy namalował obraz,
twarz kobiety, którą znałam jeszcze za życia,
kochanka przyjaciółek
zawsze w dobrym nastroju.

Próbuje wyszarpać ze mnie tajemnicę,
prostą formułę, wypisaną pod skórą.
Jedyne, czego nie wie,
jedyne, co stanowi barierę
między łatwym a banalnym.

To ona nauczyła mnie lunatyzmu,
po ciemku widać najlepiej
obdartą z wierzchniej wstydliwości.

O, jak wiele jeszcze nie wiesz.

Sen trwa po dziś dzień,
a ja rozmawiam ze ścianą,

ta przynajmniej słucha.

Sen trwa,
czasem wyrywa się ze mnie jakiś bełkot,
wspomnienie o zbawieniu,

wspomnienie tygodnia, który chyba przegapiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz