Nikt jak dotąd nie narzekał na drewniane łóżko,
choć niewątpliwie jest ciasne i niewygodne
bez pościeli
bez tlenu
śpiący nie poczuje.
Zatrzaśnięto nad nim naznaczone krzyżem drzwi,
nie ma ucieczki z ostatecznych wizji sennych.
Już nie wolno twarzą w twarz
w ślepą powłokę oczną
patrzącą teraz do wewnątrz
w więzioną przez ciało tajemnicę,
przebudzoną wraz z ostatnim tchnieniem
bezkształtną świadomość,
którą nijak pytać o cokolwiek.
Obojętnieje jak wszystkie
lub nie ma prawa odpowiedzi.
Czasem tylko słyszę ją w świszczącym wietrze,
krzyk niewiadomej emocji,
łza niewiadomej emocji,
chłód niewiadomej emocji.
Obiecana pozytywność niepokoi,
jak i bezpowrotność stanu,
prosta, brak punktu oparcia,
pozbawiona krzywizny, bez której nijak
wyobrazić sobie siebie
o zdrowych zmysłach,
prędzej niezmysłowo
w abstrakcyjnej stagnacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz